Bóg nie lubi podróbek

Bóg nie lubi podróbek – to dość mocno widać po przeczytaniu Starego Testamentu. Zwłaszcza historia synów Aarona dobrze to obrazuje.
Podróbka ma uchodzić za oryginał, czyli udawać coś, czym nie jest. Ona nie inspiruje się oryginałem, tylko najbezczelniej go udaje.

 

Chińskie zegarki, torebki, odzież czy kosmetyki, są tak podobne do pierwowzoru, że często trudno je rozpoznać. Dopiero z czasem, jakość materiału użytego do ich wytworzenia, mistrzostwo wykończenia i komfort użycia obnażają, z czym mamy do czynienia.

 

W sztuce oryginał może mieć jakieś skazy, niedoróbki właściwe tylko dla niego i chociaż aż prosi się, by to poprawić, to taka rekonstrukcja może tylko zniszczyć pierwowzór.
W archeologii kilka ostatnich dekad to paskudne odtwarzanie/odnawianie/rekonstrukcja zabytków w Egipcie. Sfinks powoli znika pod nową „ładną” licówką zakrywającą ślady erozji, użytych do jego zbudowania narzędzi a dziwne wejścia do wnętrza monumentu do niedawna były widoczne dla każdego, kto go obchodził, nie zostawiają śladu na nowej powierzchni.

 

 


Ulepszenie niszczy pierwowzór, zaciera ślady twórcy i zmienia charakter oryginału.


 

 

Sfinks powoli zamienia się w taką „chińską zabawkę” bez głębszej treści.
Ot góra kamienia w kształcie lwa z malutkim łebkiem w stosunku do tułowia. Niby to nadal ten sam Sfinks, a jednak inny.
Przez tysiąclecia był kilkakrotnie odkopywany, na co wskazuje choćby owa główka restaurowana według pomysłu współczesnych tym działaniom ludzi.
Między łapami Sfinksa możecie zobaczyć kamienny blok pokryty starym egipskim pismem, jest on pamiątką takiego odkopania go za panowania faraona Totmesa IV. Działo się to około 3400 lat temu.
Był wtedy już tak stary, że nie pamiętano, kto go stworzył, kiedy ani po co.

 

W sumie jest wielu, którzy powiedzieliby, że się czepiam, że teraz przywraca się go do świetności. No tak, tylko taki drobiazg — on nigdy nie był oblepiony taką licówką. Wygląda może schludniej, ale to już nie Sfinks.

 

 

Poprawianie, ulepszanie oryginału, zakłamuje go.

 

 

To dotyczy rzeczy, ale i emocji, moralności.
Takie podrabianie oryginału ze składników innych niż były przewidziane może dotyczyć relacji z Bogiem.
Dwaj synowie Aarona poznali na własnej skórze, jak na podróbki patrzy Bóg. By było jasne, wszystko dzieje się tuż po tym, gdy Izraelici, a zwłaszcza Aaron i ludzie należący do rodu kapłanów i lewitów dostali jasne wytyczne, czego od nich oczekuje Stwórca, gdy chodzi o sprawy kultu, składania ofiar.

 

 

„Synowie Aarona, Nadab i Abihu, wzięli kadzielnice, każdy swoją, włożyli w nie ogień i nasypali nań kadzidła, i ofiarowali przed Panem inny ogień, którego im nie nakazał. Wtedy wyszedł ogień od Pana i spalił ich, tak że zmarli przed Panem”. Kapłańska 10,1-2

 

 

Dopiero co widzieli jak Bóg daje ogień, a jednak chcieli pokadzić Bogu po swojemu.

 

 

„Potem Aaron podniósł swoje ręce w stronę ludu i pobłogosławił go, następnie zstąpił, dokonawszy ofiary za grzech, ofiary całopalnej i ofiary pojednania. Mojżesz i Aaron weszli do Namiotu Zgromadzenia, a potem wyszli i błogosławili lud, a chwała Pana ukazała się całemu ludowi. Wyszedł bowiem ogień od Pana i strawił na ołtarzu ofiarę całopalną i tłuszcz. A gdy to ujrzał cały lud, wydał radosny okrzyk i padł na twarz”. Kapłańska 9,22-24

 

 

Ci dwaj może mieli dobre intencje, chcąc służyć Bogu, może zrobili wszystko jak trzeba i kiedy trzeba poza jednym drobiazgiem – źródłem ognia był tu Bóg, nie człowiek. Kara jaka ich spotkała, może nam współczesnym ludziom wydawać się za surowa. Wystarczy jednak przeczytać werset dalej by zrozumieć, dlaczego była taka.

 

 

„I rzekł Mojżesz do Aarona: Oto, co Pan rzekł: Na bliskich moich okazuje się świętość moja, a wobec całego ludu chwała moja. I Aaron zamilkł”. Kapłańska 10,3

 

 

Surowy Ojciec – to pierwsze, co przychodzi na myśl, ale od razu za tym w głowie słyszę o przykładzie, który idzie z góry. Skoro ludzie będący blisko Boga zmieniają Jego polecenia, słowo, prawo, udają, że dysponują „ogniem” i uchodzi im to bezkarnie to, po co traktować poważnie ich słowa o Bogu?
Sami przecież nie podchodzą do niego poważnie.

 

 

„Kogo bowiem Pan miłuje, tego smaga, jak ojciec swojego ukochanego syna”. Przysłów 3,12

 

 

Jest też w Księdze Powtórzonego Prawa pewien fragment, który warto zapamiętać, zwłaszcza jego początek. Był on moim hasłem przewodnim kiedyś i chyba muszę do tego wrócić.

 

 

„Starajcie się więc czynić tak, jak rozkazał wam Pan, wasz Bóg. Nie zbaczajcie ani w prawo, ani w lewo. Idźcie dokładnie drogą, jaką wam nakazał Pan, wasz Bóg, abyście zachowali życie, aby się wam dobrze powodziło i abyście długo żyli w ziemi, którą posiądziecie!” Powt. Prawa 5,32-33

 

 

Nie ma co udawać świętszego niż się jest, podrabiać cuda, przerysowywać emocje i przeżycia, jakie mam z Bogiem, udawać, że coś się stało, gdy tak nie było, relatywizować moralnych zasad, jakie daje Stwórca.
Podróbka udaje, gra, oszukuje oczy i zmysły. Nie jest prawdziwa, jest kłamstwem.

 

Beata

 

 

Brak komentarzy

Zostaw komentarz