O grzechu Sodomy i Gomory.

Sodoma i Gomora! …ale o co właściwie z nimi chodzi?

Sodoma i Gomora – dwa miasta, które postępowały tak, że wołało to o pomstę do nieba.
Na temat ich zniszczenia, wyprowadzenia Lota i jego rodziny oraz tego jak mężczyźni Sodomy chcieli zgwałcić bożych posłańców, chyba każdy słyszał.

 

Co jednak naprawdę było grzechem tych miast?

 

Co było tym grzechem, który spowodował aż tak gwałtowną reakcję nieba?

 

 

„Potem rzekł Pan: Wielki rozlega się krzyk przeciwko Sodomie i Gomorze, że grzech ich jest bardzo ciężki. Zstąpię więc i zobaczę, czy postępowali we wszystkim tak, jak głosi krzyk, który doszedł do mnie, czy nie; muszę to wiedzieć!” 1 Mojż 18,20-21

 

 

„tak też Sodoma i Gomora i okoliczne miasta, które w podobny do nich sposób oddały się rozpuście i przeciwnemu naturze pożądaniu cudzego ciała” Judy 7

 

 

Czym sobie zapracowały te miasta na to, że spadł na nie ogień z nieba?
Homoseksualizmem?

Nie, kompletnie nie o to był tam ten krzyk do nieba i nie o to tam chodzi.
Zboczenie, dewiacje czy jak to teraz jest poprawnie politycznie nazywane – alternatywne style życia, przychodzą jako następstwo odrzucenia Boga.

 

 

„dlatego też wydał ich Bóg na łup pożądliwości ich serc ku nieczystości, aby bezcześcili ciała swoje między sobą, ponieważ zamienili Boga prawdziwego na fałszywego i oddawali cześć, i służyli stworzeniu zamiast Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen. Dlatego wydał ich Bóg na łup sromotnych namiętności; kobiety ich bowiem zamieniły przyrodzone obcowanie na obcowanie przeciwne naturze, podobnie też mężczyźni zaniechali przyrodzonego obcowania z kobietą, zapałali jedni ku drugim żądzą, mężczyźni z mężczyznami popełniając sromotę i ponosząc na sobie samych należną za ich zboczenie karę.” Rz 1, 24-26

 

 

Co było więc winą Sodomy i Gomory?

 

 

„Oto winą Sodomy, twojej siostry, było to: wzbiła się w pychę, miała dostatek chleba i beztroski spokój wraz ze swoimi córkami, lecz nie wspomagała ubogiego i biednego. Były wyniosłe i popełniały obrzydliwości przed obliczem moim, dlatego usunąłem je, jak widziałaś.” Ezechiel 16, 49-50

 

 

Dobrobyt i pokój powoduje, że – tu zacytuję babcie – ludziom się w dupskach przewraca. Tak było, tak jest i dzisiaj.
Dostatek, bezpieczeństwo powodują, że ludzie wpadają w pychę. Egoizm każe skupiać się na sobie i własnej przyjemności.
Wszystko co może burzyć tę sielankę hedonizmu jest wyrzucane poza nawias politycznej poprawności.
W ramach szeroko pojętej wolności i realizowaniu siebie ujawniają się wszelkie dewiacje.
Całkiem jak w naszych czasach….

Te kraje, w których maszerują po ulicach półnagie „parady równości” (co za idiotyczna nazwa! jaka równość kogo/czego z kim/czym?) to kraje, w których ludzie żyją na dobrym poziomie. To kraje gdzie zmienia się Prawo Boże a Boga usiłuje zmarginalizować i zepchnąć w niebyt jakiejś „prywatnej sfery życia”. Tu już nawet nie trzeba mówić o Prawie Bożym a starczy o jakiej takiej przyzwoitości moralnej, która jest uznawana za staromodną, głupią, ksenofobiczną, tu leci zwykle jeszcze cała lista tych niefajnych przymiotników jakimi obdarza się kogoś kto jeszcze ćwierć wieku temu był uznawany za normalnego liberała a dzisiaj jest już zimnym konserwatystom i radykałem.

Najdziwniejsze jest jednak to, że by przywrócić normalność w społeczeństwie trzeba zacząć od dobrania się do praprzyczyny

 

 

„ponieważ zamienili Boga prawdziwego na fałszywego i oddawali cześć, i służyli stworzeniu zamiast Stwórcy,”

 

 

Oraz grzechu głównego Sodomy, za który spadła na nią kara

 

 

„wzbiła się w pychę, miała dostatek chleba i beztroski spokój wraz ze swoimi córkami, lecz nie wspomagała ubogiego i biednego. Były wyniosłe i popełniały obrzydliwości przed obliczem moim”.

 

 

Jeżeli na nasze społeczeństwo spadnie gniew Boga to choć homoseksualizm, nieposzanowanie życia (aborcja, eutanazja) są tymi bardzo widocznymi grzechami, nie one będą tym co woła o pomstę do nieba.
Tak, nie one.
To nie parady równości wołają o pomstę do nieba – biorąc naukę z przyczyny zniszczenia Sodomy i Gomory.

Przypomnę:

 

„Oto winą Sodomy, twojej siostry, było to: wzbiła się w pychę, miała dostatek chleba i beztroski spokój wraz ze swoimi córkami, lecz nie wspomagała ubogiego i biednego. Były wyniosłe i popełniały obrzydliwości przed obliczem moim, dlatego usunąłem je, jak widziałaś.” Ezechiel 16, 49-50

 

 

Na koniec werset, który mnie stawia do pionu.

 

 

„Czystą i nieskalaną pobożnością przed Bogiem i Ojcem jest to: nieść pomoc sierotom i wdowom w ich niedoli i zachowywać siebie nie splamionym przez świat. ” Jk1,27

 

 

Nie marsze dla Jezusa, koncerty ewangelizacyjne, łańcuszki postne czy modlitewne?
No nie.
Tamto też ma swoje miejsce ale…
Czasem wystarczy się rozglądnąć w koło i sprawdzić czy ludzie, którzy żyją koło nas nie są głodni, chorzy, samotni tak, że nie mają do kogo dzioba otworzyć.
Hej! – całego świata nie nakarmimy i nie ubierzemy ale domowników, ludzi z którymi żyjemy, mamy interakcje, są nam bliscy  możemy ogarnąć 🙂

Bóg nie wymaga od nas niemożliwego w tej kwestii. Wystarczy nie wpadać w pychę, nie zadzierać nosa, nie chełpić się nowym lapkiem, domem czy trampkami ( skala zadarcia nosa zależy od stanu posiadania). Podzielić się tym co mamy a nie zawsze chodzi tu o kasę. Czasem czas poświęcony komuś jest cenniejszy niż złoto. Czasem pomoc i zakasanie rękawów  to to co trzeba z siebie dać.

Tu znowu bez przegięć w jedną czy drugą stronę,  bo  nie dobrze gdy  ktoś nie ma czasu dla najbliższych – żona, mąż, dzieci, rodzice, przyjaciel – a gania po tzw „służbach”, wolontariatach, fundacjach i akcjach.

 


Tak bogactwo jak i bieda mogą stać się dla człowieka tak błogosławieństwem jak i przekleństwem. Wszystko zależy od okoliczności i osoby.


 

Pycha i wyniosłość prędzej lub później kończą się  zaliczeniem gleby – mówiąc kolokwialnie.

Umiar – to słowo klucz .

 

Beata

10 komentarzy

  • Jhazper 6 października 2015 at 10:57

    Ale mi się podobają twoje ostatnie wpisy tutaj, bardzo ciekawe są 🙂

    „Zboczenie, dewiacje czy jak to teraz jest poprawnie politycznie nazywane – alternatywne style życia, przychodzą jako następstwo odrzucenia Boga.”

    A to jest zastanawiające zdanie. Słyszałem już o tym. Zacytowałaś List do Rzymian 24-26 ale zdanie
    wcześniej też jest ciekawe i chyba uzasadnia to co mówisz – że przychodzą jako następstwo odrzucenia Boga.

    „Ponieważ, choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce. 22 Podając się za mądrych stali się głupimi. 23 I zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy śmiertelnego człowieka, ptaków, czworonożnych zwierząt i płazów.” Rz 1, 21-23

    Czyli na to wygląda, że tu nie chodzi o ludzi, którzy zabłądzili bo nie wiedzieli gdzie iść ale o takich, którzy świadomie wybrali inną, przeciwną Bogu drogę po tym jak Go poznali.

    Rzeczywiście wygląda na to, że tym grzechem, który tak rozgniewał Boga nie były zboczenia a coś zupełnie
    innego, zboczenia były jakby tylko konsekwencją? Hmm.

  • Adam_k 6 listopada 2015 at 21:32

    Takie samo miałem kiedyś spostrzeżenie czytając List do Rzymian. 🙂

    PS. Masz dużą wiedzę i rewelacyjną znajomość Biblii. Z chęcią bym przeczytał Twój wpis o kwestii napływających do Europy imigrantów. Jak ją traktować, w świetle Biblii? Z jednej strony „byłem przybyszem, a nie przyjęliście mnie”, a z drugiej, to ludzie, którzy prześladują chrześcijan… Ostatnio spotkałem się z poglądem, że Ci przybywający muzułmanie to Boże błogosławieństwo, bo przychodzą zawiedzeni islamem i łatwo można im pokazać Jezusa. Tylko, że Europa nie jest wcale chrześcijańska i wg mnie, to oni prędzej zislamizują Europę, niż my damy radę ich zewangelizować…(jest za mało tych, którzy chcieliby i mogli ich ewangelizować). Sorry za off topic, ale ciekawy jestem Twojego zdania na ten temat.

    • Podkop 7 listopada 2015 at 19:20

       

      PS. Masz dużą wiedzę i rewelacyjną znajomość Biblii. Z chęcią bym przeczytał Twój wpis o kwestii napływających do Europy imigrantów. Jak ją traktować, w świetle Biblii?

      Przygotowuję ten temat a jako, że jest drażliwy i hejtogenny, chcę mądrze ubrać w słowa to co myślę 🙂

      Z jednej strony „byłem przybyszem, a nie przyjęliście mnie”, a z drugiej, to ludzie, którzy prześladują chrześcijan…

      Biblia dość jasno mówi o prawach i obowiązkach takiego „przybysza”.

      Ostatnio spotkałem się z poglądem, że Ci przybywający muzułmanie to Boże błogosławieństwo, bo przychodzą zawiedzeni islamem i łatwo można im pokazać Jezusa.

      Ten kto taką opinie wyraził chyba nie przeczytał nigdy Koranu i nie rozmawiał z muzułmaninem. Ci którzy idą do Europy nie są zawiedzeni islamem, przeciwnie.
      Jeżeli napływ muzułmanów uważa za błogosławieństwo, to czy jako błogosławieństwo dla Kościoła Chrystusa traktuje to co stało się z chrześcijańską Afryką Północną, Irakiem, Anatolią czyli dzisiejszą Turcją, Syrią, wreszcie samymi zieniami dawnego Izraela?
      Skoro łatwo pokazać muzułmanom Jezusa to jak to jest, że od 1400 lat świat chrześcijański – mniejsza o denominacje i doktryny ale to jednak ludzie, którzy gdy dzieje im się krzywda wołają właśnie imię Jezusa – są tymi pokonanymi, mordowanymi, podbitymi?

      Tylko, że Europa nie jest wcale chrześcijańska i wg mnie, to oni prędzej zislamizują Europę, niż my damy radę ich zewangelizować…(jest za mało tych, którzy chcieliby i mogli ich ewangelizować).

      Europa straciła kręgosłup – chodzi o posiadanie fundamentalnych zasad, których nikt nie ma prawa zmieniać i podważać. Do takich podobno należą wolność słowa, równość praw obywateli Europy niezależnie od płci i rasy, rozdział państwa i religii. Od pewnego czasu są one zawieszane w stosunku do ludzi wyznających islam – oni są ponad nimi. Co do ewangelizowania muzułmanów to chciałabym zobaczyć tych wszystkich pastorów, liderów, którzy organizują koncerty i marsze ewangelizacyjne, wielkie konferencje, jak biorą swoje Biblie i pokazują teraz w praktyce to o czym tak ładnie nauczali owieczki.

      Sorry za off topic, ale ciekawy jestem Twojego zdania na ten temat.

      Nie przepraszaj, temat jest aktualny i chyba niewiele osób interesujących się tym co dzieje się na świecie nie myśli o skutkach jakie dla Europy przyniesie ta fala, już nie setek tysięcy a ponad miliona muzułmanów, w większości młodych mężczyzn.

      • Adam_k 7 listopada 2015 at 21:37

        Dzięki za odpowiedź. Powiem tylko, że ten pogląd, o którym wspomniałem, wyczytałem na stronie organizacji, którą bardzo cenię za wiele rzeczy, staram się wspierać i, która jest świadkiem tego, jak traktuje się chrześcijan w Azji i Afryce. Zdziwiło mnie ich stanowisko, ale aż zacząłem się zastanawiać, czy to ja już może jestem zaślepiony w jakiś sposób, że mój rozsądek podpowiada mi coś innego… Tym chętniej przeczytam Twój wpis o tej tematyce, gdy go opracujesz.
        Poniżej podlinkuję to, o czym wspomniałem:
        https://www.opendoors.pl/przesladowania/wiadomosci/2015/10_pazdziernik/4052356/

        • Podkop 8 listopada 2015 at 12:21

          Postaram się skończyć wpis w tym tygodniu a teraz odniosę się tylko do tego artykułu.

          Napisałam: „Ten kto taką opinie wyraził, chyba nie przeczytał nigdy Koranu i nie rozmawiał z muzułmaninem. Ci, którzy idą do Europy nie są zawiedzeni islamem, przeciwnie.
          Jeżeli napływ muzułmanów uważa za błogosławieństwo, to czy jako błogosławieństwo dla Kościoła Chrystusa traktuje to co stało się z chrześcijańską Afryką Północną, Irakiem, Anatolią czyli dzisiejszą Turcją, Syrią, wreszcie samymi zieniami dawnego Izraela?” – i nadal to podtrzymuję.
          Może ten komentarz jest zbyt długi, może powinnam go dać jako osobny wpis

          „Open doors” powstało by pomagać prześladowanym chrześcijanom i informować świat o ich sytuacji – na tym powinni się skupić.
          Nie wiem kto napisał ten artykuł bo nie podpisał się pod nim, nie wiem kim są cytowane w artykule osoby bo też są anonimowe. Tak, zdaję sobie sprawę, że bycie chrześcijaninem w kraju islamskim wiąże się z ryzykiem prześladowań a nawet utraty życia. Autor artykułu jednak w takim nie żyje jak sądzę. Co do cytowanych wypowiedzi „pastorów z Bliskiego Wschodu” to ich anonimowość po części rozumiem ale…
          Znowu to „ale”.
          Za dużo ostatnio czytałam i oglądałam dokumentów z Bliskiego Wschodu, by ją do końca rozumieć. Widziałam twarze, poznałam imiona i miejsca w których żyją ludzi z różnych denominacji, którzy przeszli piekło, stracili domy, dają schronienie innym chrześcijanom na tym terenie. Byli w śród nich katolicki ksiądz z Iraku, zakonnica, maroniccy duchowni, ludzie z kościoła asyryjskiego z Syrii, protestanci, apostaci islamscy. Mówili otwarcie o sytuacji jaka tam jest, o prześladowaniach, o tym co ich zdaniem, wynikającym z doświadczeń własnych i setek lat doświadczenia jakie mają ich wspólnoty, które żyły wśród muzułmanów niesie z sobą ta fala ludzka zalewająca Europę.

          W artykule znalazłam takie zdanie”Rodziny (muzułmańskie), które docierają do Waszych krajów, są złamane, zranione i cierpiące.

          80% tej fali to samotni młodzi mężczyźni w wieku poborowym. Rodziny stanowią mniejszość.

          Wielu ucieka przed masowym uciskiem islamu i jest bardzo niepewnych swojej wiary. Wzrastali bowiem zawsze w przekonaniu, że należą do najlepszej nacji i religii, jakie kiedykolwiek istniały na Ziemi. W ich myślenie wpoiło się przekonanie, że pozostali ludzie są już zatraceni

          „Ludzie w czasie ucieczki przed wojną i przemocą są zdani na naszą pomoc w swoich różnorodnych potrzebach. „

          Większość nie ucieka przed wojną a są to emigranci ekonomiczni – to właściwy termin.
          Według optymistycznych danych w tej fali jest tylko 20% Syryjczyków.
          Większość z tych mężczyzn – tak bo oni stanowią głównie tę falę nie ma dokumentów, spora część nie pozwala zweryfikować swojej tożsamości przez pobranie odcisków palców. Są butni i mają roszczeniową postawę, gro z nich pokazuje otwarcie, że uważają nas, Europejczyków za rodzaj sług – delikatnie to ujmując.
          Wiem, że to mocne słowa ale jeżeli chcesz zobaczyć z kim mamy do czynienia, warto przyjrzeć się tym ludziom z bliska, iść tam gdzie płynie ta fala, gdzie nocują, itp. Takie doświadczenie otrzeźwia.

          Tego zdania nie rozumie, nie rozumiem jak może je powiedzieć pastor więc osoba mająca znać Biblię „Muzułmanie są ofiarami własnej religii – islamu.

          Nie ma czegoś takiego jak „ofiara tej czy innej religii”. Muzułmanin, jak każdy kto nie zna Boga Biblii jest na tej samej pozycji.
          Po tu fragmencie znowu kołacze mi się po głowie pytanie czy ten kto taką opinie wyraził chyba nie przeczytał nigdy Koranu i nie rozmawiał z muzułmaninem?

          Muzułmanie nie są naszymi wrogami. Jako ludzie są Bożym ukochanym stworzeniem, tak samo jak my. Mają wiele wspaniałych orientalnych tradycji. Są hojnymi gospodarzami, wspierają biednych i są emocjonalnie bardzo związani ze swoimi rodzinami i społecznością. Pospieszmy się i zaopiekujmy nimi, zanim znowu powrócą do islamu.

          Po pierwsze oni nie odeszli od islamu.
          Po drugie Koran nakazuje im nienawidzić każdego kto nie jest wyznawcą ich Boga.
          Po trzecie Biblia chyba inaczej nazywa ludzi żyjących według zasad Koranu.

          „To wspaniałe jak Niemcy witają teraz uchodźców. Jednocześnie mam obawy, ponieważ do Europy docierają również fanatyczni muzułmanie. Przyjmujcie uchodźców, ponieważ potrzebują pomocy. Z Bożą pomocą może przemienić się to w ogromne błogosławieństwo” – osoba, która to powiedziała chyba nie ma pojęcia jak wygląda sytuacja w Niemczech.

           

          „. Tak dzieje się stale na Bliskim Wschodzie. Ewangelia rozprzestrzenia się tam w mgnieniu oka. „ – czyżby?
          Dlatego islam zdobywa nowe terany a chrześcijanie są mordowani, zmuszani do ucieczki a ich liczba na Bliskim Wschodzie zmniejsza się dramatycznie?
          W Iraku dziesięć lat temu żyło około 1,5 mln chrześcijan.
          Dzisiaj ocenia się ich liczbę na mniej niż 100 tysięcy.
          Podobna sytuacja jest w Afryce północnej, na Bliskim Wschodzie i w muzułmańskiej części Azji.

          „Rozdawajcie Nowe Testamenty w języku uchodźców. Nowe Testamenty można również dołączać do pakietów powitalnych dla uchodźców.”

          Czy autor tych słów wie, że imigranci muzułmańscy często odmawiają przyjęcia pomocy od Czerwonego Krzyża lub chrześcijan?

          „Jako chrześcijańskie kobiety organizujcie spotkania dla kobiet (razem z tłumaczką) i rozmawiajcie z muzułmańskimi kobietami o Jezusie.”
          Nie chcę powtarzać po raz kolejny pytania ale takie teksty utwierdzają mnie tylko w przekonaniu, że osoba pisząca to zna islam i muzułmanów tylko z teorii.

          „Służba Open Doors koncentruje się na wsparciu chrześcijan w krajach, gdzie są prześladowani i często nie otrzymują żadnej pomocy. Słyszymy niestety, że chrześcijańscy uchodźcy w centrach dla uchodźców w Europie są uciskani i wypierani przez uchodźców muzułmańskich. Apelujemy więc do polityków o zdecydowane zwalczanie takich incydentów.” – i niech na tym się skupi.
          Zamiast apeli niech zrobią dla współbraci w wierze coś więcej.

          Głodnych nakarmić, nagich przyodziać ale to wszystko z mądrością. Niedawno napisałam O wężach i gołąbkach – to jest bardzo aktualne gdy chcemy postąpić mądrze w sprawie pomocy tej ludzkiej fali zalewającej Europę.

           

          • Adam_k 8 listopada 2015 at 14:49

            Dziękuję Beato za ten wyczerpujący komentarz. Chciałbym powiedzieć, że cieszę się, że utwierdziłaś mnie w tym, co myślałem, zanim przeczytałem ten artykuł z OpenDoors, ale tego nie powiem, bo wolałbym jednak się mylić i niesłusznie doszukiwać niebezpieczeństwa w tych przybywających ludziach, niż mieć rację, a za 20 lat odczuwać na skórze swoich najbliższych i mojej własnej tego, co się teraz dzieje w Azji… ech…

            Co do tego proponowanego witania emigrantów i ich nawracania, to tak, jak wspomniałem, jeszcze bym się może zgodził, gdybyśmy jako Europa faktycznie w 90% posiadali żywą wiarę. Doświadczyłem, jak wiele niespodziewanych (nie do pomyślenia) rzeczy robi Bóg i jaka jest siła modlitwy. Ale proporcje są odwrotne, a pewnie i jeszcze gorsze. Więc nawet modlić się o nawrócenie tych muzułmanów nie ma za bardzo kto. Nie mówiąc już o tym, żeby zarażać ich „naszą” (europejską) miłością chrześcijańską i postawą życia. Bo tego na ulicy, to nawet nam ciężko doświadczyć…

            Słyszałem, już parę lat temu, takie opinie, że i w Polsce zaczną się prześladowania. Ale nie sądziłem, że to zapewne nastąpi aż tak szybko.

            Koranu nie znam (kiedyś z ciekawości zacząłem czytać, ale tylko kawałek, bo zniechęciło mnie, że to poprzekręcana zgapka z Biblii, która na dodatek nie trzyma się kupy), ale wiem, jakie jest nastawienie muzułmanina, który nie jest tylko „letnim” wyznawcą islamu. Jak wyglądają ci ludzie emigrujący do nas to wiem tylko z jakichś materiałów, które na Internecie gdzieś widziałem. Zgadzam się z Tobą, nie wyglądają oni na pokorne owieczki. Oj, będzie się niedługo działo…

          • Podkop 8 listopada 2015 at 16:20

            Nie ma znaczenia ilość osób, które ufają Bogu. Liczy się ich jakość 🙂
            Wystarczyła jedna rodzina Noego, jeden Eliasz, ledwo setka uczniów Jezusa by wywracać wszystko do góry nogami 🙂
            Nie skupiałabym się też jakoś specjalnie na ewangelizacji i modlitwie o zbawienie ludzi z tej fali imigranckiej. Mamy robić swoje: być uczniami i pokazywać to w praktyce, mówić o pojednaniu z Bogiem przez Jezusa wszystkim.

            Oj, o tych mających nadejść prześladowaniach słyszałam już ze 20 lat temu.
            Zwykle w myśleniu protestantów to oni mieli być tymi cierpiącymi i prześladowanymi, w opinii katolików chodziło o nich, prawosławni stawiali w miejsce męczenników siebie. Na razie to polsko-polskie piekiełko samo sobie robi dużo złego.

            Nie bałabym się w Polsce muzułmanów bo jest ich tam mało i raczej nie czeka kraju najazd imigrantów. Oni idą po zasiłki. Nad Wisłą ich nie dostaną w satysfakcjonującej ich wysokości.

            Przeczytaj Koran, takie czasy mamy, że lepiej go poznać by nie słuchać pewnych dziwnych nawoływań i opinii.

  • Adam_k 11 listopada 2015 at 22:29

    Owszem, zasiłki są gdzie indziej, ale z Niemiec np., nie będą mieli daleko, żeby u nas coś wysadzić, jak się będą nudzić „u siebie”…

    • Podkop 13 listopada 2015 at 15:48

      Jak na razie to nie ma chętnych do przyjazdu do Polski. Polska ma za to inny problem.
      Skatowano niedawno w Poznaniu chrześcijanina, Syryjczyka, który schronił się w Polsce. Opluwa się, wytyka i grozi sikhom, murzynom – bo są inni.
      O ile Europa musi przemyśleć gdzie są granice gościnności i udzielania azylu. Na dzisiaj Polska ma problem z tym ” wzbiła się w pychę, miała dostatek chleba i beztroski spokój wraz ze swoimi córkami, lecz nie wspomagała ubogiego i biednego” – skoro w niej nawet chrześcijanin, który znalazł azyl kilka lat temu, już nie jest bezpieczny.

Zostaw komentarz