O sianiu wiatru

Dzisiaj podzielę się z wami kilkoma  myślami o sianiu wiatru.

Prawo siewu i zbioru to nie religijny slogan.
Kto ma ogródek lub choćby hoduje rzeżuchę na parapecie okna ten wie, że jak nie posiejesz nie zbierzesz plonu.
Jest tu jeszcze pewna prawidłowość: co posiejesz to zbierzesz.
Nie da się wysiać rzodkiewki a zbierać buraków, chociaż ta pierwsza wygląda jak mini buraczek.
Prosta zasada sprawdzająca się w życiu dotyczy nie tylko roślin ale i nas, ludzi.

Co chcesz dostawać od innych sam im dawaj a ładniej ubrane w słowa brzmi to jako tak zwana złota reguła:

 

„Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie!” Mt 7,12

 

Chcę świętego spokoju to zostawiam innych w spokoju.
Chcę, by odwiedził mnie ktoś gdy będę chora, zrobił zakupy a może ogarnął mieszkanie to odwiedzam chorych.
Chcę, by nie było takiego momentu w życiu, że będę głodna do bólu i zmarznięta więc poczęstuję kanapką, może oddam rękawice lub szal głodnemu i zziębniętemu.
Nie oczekuję jednak, że to rodzaj przysługi, która do czegoś kogoś zobowiąże, bo sama nie chciałabym, by każdy mały gest dobroci i uprzejmości ktoś wykonywał w stosunku do mnie interesownie.

Tu nie ma co dużo rozkminiać.
To wszystko jest takie proste i tak łatwo byłoby ten nasz świat zrobić miejscem przyjemniejszym do życia, gdybyśmy tylko stosowali tę zasadę.

Jest tu jednak haczyk: co siejesz to zbierzesz, siejesz wiatr zbierasz burze.
Może ono więc mocno zawirować naszym życiem.
Tak wiem, że burza, huragan, tornado to ogromna siła i można sobie zadać pytanie jak jeden mały gest jednego człowieczka może wywołać zawieruchę?
Wielkie rzeczy mają jednak maleńkie początki. Zwykle są one niewidoczne, bo to myśl w naszej głowie, później słowo, czyn.
Malutki, prawie nie znaczący nic gest – patrząc na niego z naszej perspektywy i oceny w czasie, gdy to się dzieje.
Mogę tu dać tak „zwyczajny” przykład, że na niego większość ludzi już nie zwraca uwagi, uodporniła się na jego możliwą siłę rażenia. Bagatelizuje się go.
Jeden kieliszek za dużo i siadanie za kierownicą lub zwykłe przechodzenie zygzakiem przez jezdnię.
Człowiek jeszcze nie jest kompletnie pijany, ale już ma humorek i niestety kojarzy z opóźnieniem.
Szpital, kostnica, sąd, żałoba, kalectwo – coś z pakietu łatwo wtedy dostać w prezencie od życia.
Drobne rzeczy mogą spowodować lawinę, której siły niszczenia nie jesteśmy w stanie przewidzieć.

Efekt motyla – to minimalna zmiana wywracająca do góry nogami cały układ a mówiąc po ludzku motyl trzepnie mocniej skrzydełkiem w Pekinie a w konsekwencji tego nad Teksasem przejdzie tornado.
Złe słowo, głupia uwaga, powtórzona plotka, nieprzyłożenie się jak trzeba do czegoś tak prostego jak parzenie kawy, porządne dokręcenie śrubki może mieć nieodgadnione dla nas skutki.

Czasem myślę, że powinniśmy mieć wbudowany przed oczami rodzaj niewidzialnego ekranu, na którym pojawiałyby się w możliwie problemowych sytuacjach zdania:

 

„Rób to, co byś chciał, żeby tobie zrobili”

„Nie rób tego, czego nie chcesz, by tobie robili”

„Pomyśl czy teraz siejesz czy tylko zbierasz plon tego co posiałeś”

„Uważnie trzep skrzydełkami, by nie wywołać tornada”

 

Może wtedy mniej byłoby burz wkoło, bólu.

Beata

Brak komentarzy

Zostaw komentarz