Podstawowe pojęcia. Dziesięcina.

Dziesięcina to drażliwy temat.
Pod pretekstem bycia wiernym, posłusznym Bogu, Jego nakazom, pieniądze są wyciągane z kieszeni i kont wiernych wszystkich praktycznie denominacji chrześcijańskich.
Dzieje się tak zwykle w niedziele w czasie nabożeństw, gdy z pobożną miną ktoś ogłasza zbiórkę pieniędzy nazywaną ofiarą lub dziesięciną.
Często podpiera się to argumentem z Pisma, by było bardziej duchowo, a przy okazji manipuluje emocjami owieczek.
Pewnie nie raz słyszeliście ten fragment z Malachiasza 3,9-12.

 

 

„Jesteście obłożeni klątwą, ponieważ mnie oszukujecie, wy, cały naród. Przynieście całą dziesięcinę do spichlerza, aby był zapas w moim domu, i w ten sposób wystawcie mnie na próbę! – mówi Pan Zastępów — czy wam nie otworzę okien niebieskich i nie wyleję na was błogosławieństwa ponad miarę. I zabronię potem szarańczy pożerać wasze plony rolne, wasz winograd zaś w polu nie będzie bez owocu — mówi Pan Zastępów. Wszystkie narody będą was nazywać szczęśliwymi, bo będziecie krajem uroczym — mówi Pan Zastępów”.

 

 

Przyznaję, że wyrwany z całego kontekstu nie tylko tej księgi, ale i tematu dziesięciny brzmi groźnie, a jednocześnie kusi. Dobrobyt i bogactwo są tu przecież w zasięgu ręki dla każdego, kto da dziesięcinę Bogu.

Przeglądając Biblię pod kątem dziesięciny, zauważycie, że pojawia się coś na kształt takiego opodatkowania w wysokości 10% w Księdze Rodzaju u Jakuba.

 

 

„I złożył tam Jakub ślub, i powiedział: Jeżeli Bóg będzie ze mną i będzie mnie strzegł w drodze, w którą się udaję, i da mi chleb na pokarm i szatę na odzienie, i powrócę w pokoju do domu ojca mego, to Pan będzie Bogiem moim, a kamień, który postawiłem jako pomnik, będzie domem Bożym, i ze wszystkiego, co mi dasz, będę ci dawał dokładnie dziesięcinę”. Ks. Rodzaju 28,20-22

 

 

Jest tu ciekawa sytuacja, bo to człowiek zobowiązuje się, dawać Bogu 10% z tego, co będzie miał, ale tylko pod pewnymi warunkami. Bóg zapewni mu bezpieczeństwo w podróży, jedzenie, ubranie i bezpieczny powrót do domu.
Jakub to ciekawy gość, zawsze działa inaczej niż przeciętny pobożny człowiek. W każdym razie tego jego zobowiązania nie da się powiązać z dziesięciną, o której czytamy w Malachiaszu.
Tu Jakub stawia Bogu warunki, a nie Bóg Jakubowi.
Jego dziesięcina nie jest nakazem Bożym, ale dobrowolnym zobowiązaniem, które startuje dopiero od tego momentu.
Nie ma nawet cienia sugestii, że wcześniej płacił jakieś dziesięciny.

 

Co prawda jego dziadek Abraham dał raz 10% pewnemu królowi i kapłanowi w jednej osobie, ale zrobił to jednorazowo.
Nie kazał mu dać tego Bóg, nie prosił o to ów król.
Ot miał Abraham gest i tak ładnie podziękował za błogosławieństwo.
Abraham daje tu 10% z tego, co odzyskał. Jest to jednorazowe wydarzenie.

 

 

„A gdy wracał po zwycięstwie nad Kedorlaomerem i królami, którzy z nim byli, wyszedł mu na spotkanie król Sodomy do doliny Szewe, doliny królewskiej. Melchisedek zaś, król Salemu, wyniósł chleb i wino. A był on kapłanem Boga Najwyższego. I błogosławił mu, mówiąc: Niech będzie błogosławiony Abram przez Boga Najwyższego, stworzyciela nieba i ziemi! I niech będzie błogosławiony Bóg Najwyższy, który wydał nieprzyjaciół twoich w ręce twoje! A Abram dał mu dziesięcinę ze wszystkiego”. Ks.Rodzaju 14,17-20

 

 

 

 

Dziesięcina jako nakaz dany Izraelitom pojawia się dopiero wraz z Prawem Mojżeszowym.

 

 

Nim przejdę do wersetów o niej mówiących, proszę, postawcie sobie kilka pytań, czytając poniższe teksty z Pisma.

1 Kto płaci dziesięcinę?
2 Z czego płaci dziesięcinę?
3 Kto ją fizycznie od niego odbiera/konsumuje?
4 Kiedy płaci się dziesięcinę?

 

 

„Wszelka dziesięcina z płodów ziemi, czy to z plonów polnych, czy z owoców drzew, należy do Pana. Jest ona poświęcona Panu. A jeżeli ktoś chce wykupić coś ze swojej dziesięciny, to dołoży do niej jedną piątą. Wszelka dziesięcina z bydła i z trzody, wszystko, co przejdzie pod laską pasterską, co dziesiąte będzie poświęcone Panu. Nie będzie się przebierać między lepszym a gorszym i nie będzie się zamieniać na inne. Jeżeli jednak je się zamieni, to jedno i drugie, i ono i to, na które zostało zamienione, będzie święte i nie może być wykupione. To są przykazania, które Pan nadał przez Mojżesza synom izraelskim na górze Synaj”. Ks.Kapłańska 27,30-34

 

 

Pierwszy fragment daje kilka wskazówek:
Płaci Izraelita — to on dostał ten nakaz.
Dziesięcina to płody roli, a nie kasa.
Jeżeli chce się zachować coś z tego, na co padło – było co dziesiąte, trzeba to wykupić, ale oddając 120% jego wartości.

 

 

„I rzekł Pan do Aarona: W ich ziemi nie będziesz miał dziedzictwa, nie będzie też dla ciebie wśród nich działu. Ja jestem twoim działem i twoim dziedzictwem wśród synów izraelskich. Lewitom zaś dałem oto jako dziedzictwo każdą dziesięcinę w Izraelu za ich służbę, którą spełniają w Namiocie Zgromadzenia. Synowie izraelscy już nie będą przystępować do Namiotu Zgromadzenia, aby nie ściągnąć na siebie grzechu i nie umrzeć. Lewici sami będą spełniać służbę w Namiocie Zgromadzenia i dźwigać swoją winę. Jest to ustawa wieczna dla waszych pokoleń. Nie będą mieć dziedzictwa wśród synów izraelskich. Ponieważ dziesięcinę synów izraelskich, którą ci składają w darze ofiarnym Panu, dałem jako dziedzictwo Lewitom, dlatego powiedziałem o nich: Nie będą mieć dziedzictwa wśród synów izraelskich. I przemówił Pan do Mojżesza tymi słowy: Do Lewitów zaś przemów i powiedz im: Gdy będziecie pobierać od synów izraelskich dziesięcinę, którą dałem wam od nich jako wasze dziedzictwo, odłóżcie od niej jako dar ofiarny dla Pana dziesięcinę z tej dziesięciny. Wasz dar ofiarny będzie wam poczytany za plon z gumna i za plon z tłoczni. Tak samo też odłóżcie dar ofiarny dla Pana od wszystkich dziesięcin, które pobieracie od synów izraelskich. Dar z tego wydzielony dla Pana oddajcie Aaronowi, kapłanowi. Ze wszystkich darów wam składanych odłóżcie dar ofiarny wydzielony dla Pana, ze wszystkiego co najprzedniejsze, jego poświęconą część”. Ks.Liczb 18,20-29

 

 

Ten fragment daje kolejne informacje:
Dziesięcina ma trafić do Lewitów, którzy z niej się utrzymują.
Lewici pełnili służbę w świątyni w Jerozolimie.
Oni sami, mimo tego, że służyli Bogu na cały etat, musieli jednak oddać z tego, co dostali 10% kapłanowi.
Ten ostatni nie oddawał już nikomu i z niczego dziesięciny.

 

 

„Będziesz dawał dziesięcinę z każdego plonu twojego nasienia, które rokrocznie wydaje pole. Na miejscu, które Pan wybierze na mieszkanie dla swego imienia, będziesz jadł przed Panem, Bogiem twoim, dziesięcinę z twego zboża, wina i oliwy oraz z pierworodnych twojego bydła i trzody, abyś się uczył bojaźni Pana, Boga twego, po wszystkie dni. Jeśli jednak droga będzie dla ciebie za daleka i nie będziesz mógł jej tam zanieść, gdyż miejsce, które obierze Pan, Bóg twój, aby tam złożyć swoje imię, będzie zbyt oddalone od ciebie, kiedy Pan, Bóg twój, cię pobłogosławi, to możesz ją spieniężyć i zawiniesz pieniądze w swej ręce i pójdziesz na miejsce, które sobie wybierze Pan, Bóg twój, i wydasz te pieniądze na to wszystko, czego zapragnie twoja dusza: z bydła, owiec, wina, napoju upajającego i wszystkiego, czego zapragnie twoja dusza, i będziesz tam jadł przed Panem, i będziesz się weselił, ty i twój dom oraz Lewita, który jest w twoich bramach. Nie opuścisz go, gdyż on nie ma działu i dziedzictwa z tobą. (28) Pod koniec trzech lat oddzielisz całą dziesięcinę z twoich plonów tego roku i złożysz ją w swych bramach. (29) Wtedy przyjdzie Lewita, ponieważ nie ma on działu i dziedzictwa z tobą, oraz obcy przybysz, sierota i wdowa, którzy są w twoich bramach, i będą jedli, i nasycą się, aby ci błogosławił Pan, Bóg twój, w każdym dziele twojej ręki, które będziesz wykonywał”. Powtórzone Prawo 14,22-29

 

 

Teraz jest bardzo ciekawie.
Dziesiąta część tego, co daje/wyhoduje rolnik, ma być zaniesiona do Jerozolimy gdzie „i wydasz te pieniądze na to wszystko, czego zapragnie twoja dusza: z bydła, owiec, wina, napoju upajającego i wszystkiego, czego zapragnie twoja dusza, i będziesz tam jadł przed Panem, i będziesz się weselił, ty i twój dom oraz Lewita, który jest w twoich bramach”.
Krótko mówiąc, idąc na święto do Jerozolimy, bierzemy dziesięcinę w postaci tego, czym gospodarstwo obrodziło lub pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży.
Tam z tego robimy świąteczną imprezę z procentami dla siebie, rodziny i znajomych Lewitów.
Dziesięcina ląduje więc w brzuchu płacącego ją Izraelity.

Co trzy lata trzeba jednak odłożyć dziesiątą część płodów i wystawić przy bramach miasta.
Biorą z tego wdowy, biedni, przybysze i Lewici – co im trzeba.

 

Nie wiem jak wy, ale ja widzę tu 3 dziesięciny.

 

Pierwsza, nazwę ją imprezową, jest odkładana co roku i przeznaczona na świętowanie w Jerozolimie.
Druga coroczna — tę nazwę lewicką , to to, z czego normalnie utrzymują się Lewici i płacą swoje dziesięciny.
Trzecia dziesięcina jest odkładana co trzy lata i dostają ją biedni, wdowy i Lewici do podziału.

Płacenie tych dziesięcin było warunkiem Bożego błogosławieństwa i powodzenia dla całego narodu izraelskiego – tak jest to zapisane w Prawie Mojżeszowym!
Konkretnie w Księdze Powtórzonego Prawa 26,12-19

 

 

„A gdy w trzecim roku, roku dziesięcin, zakończysz składanie wszelkich dziesięcin ze swoich plonów i oddasz, co się należy Lewicie, obcemu przybyszowi, sierocie i wdowie, aby i oni spożywali w twoich bramach i zostali nasyceni, wtedy powiesz przed Panem, Bogiem twoim: Usunąłem z domu to, co święte, udzieliłem z tego także Lewicie, obcemu przybyszowi, sierocie i wdowie, zgodnie ze wszystkimi twoimi przykazaniami, jakie mi dałeś. Nie przekroczyłem i nie zapomniałem żadnego z twoich przykazań; nie jadłem z tego, gdy byłem w żałobie, nie usunąłem z tego nic, gdy byłem nieczysty, nie dałem z tego nic dla zmarłego. Usłuchałem głosu Pana, Boga mego, postąpiłem we wszystkim zgodnie z tym, co mi nakazałeś; spójrz tedy ze swego świętego przybytku, z nieba, i pobłogosław twój lud, Izraela, i tę ziemię, którą nam dałeś, jak przysiągłeś naszym ojcom, ziemię opływającą w mleko i miód. W dniu dzisiejszym Pan, Bóg twój, nakazuje ci, abyś spełniał te przepisy i prawa; przestrzegaj ich tedy i spełniaj je z całego swego serca i z całej swojej duszy. Dzisiaj oświadczyłeś Panu, że będzie twoim Bogiem i że będziesz chodził jego drogą, i przestrzegał jego ustaw, przykazań i praw, i słuchał jego głosu. Pan zaś oświadczył dzisiaj co do ciebie, że jako lud będziesz wyłączną jego własnością, jak ci obiecał, i że ty masz przestrzegać wszystkich jego przykazań. i że wywyższy cię ponad wszystkie narody, które stworzył, ku chwale, sławie i chlubie, i że będziesz świętym ludem Pana, Boga twego, jak powiedział”.

 

 

Czytając powyższe fragmenty razem z podanym na początku straszakiem z Malachiasza, sprawa staje się jasna.
Dziesięcina była płacona przez Izraelitów jako część Prawa Mojżeszowego.
O dziwo obciążała tylko rolników i to w łącznej wysokości 20% lub co trzeci rok 30% tego, co wyhodowali.
Część z nakazanej prawem dziesięciny była w zasadzie funduszem świątecznym dla rodziny rolnika. Skrupulatne przestrzeganie tego prawa było połączone z obietnicą błogosławieństwa finansowego a łamanie go z groźbą biedy.
Dziesięcina w Izraelu była więc swego rodzaju kijem i marchewką, jakimi Bóg wychowywał ten naród.

 

Gdy chcemy przenieść tę część Prawa na czasy Nowego Przymierza, pojawiają się ostre zgrzyty.

 

Nie mamy szans odkładać tej części dziesięciny, która była przeznaczona na świętowanie w Jerozolimie. Nie obowiązuje nas nakaz wędrowania na święta do tego miasta, a i nie ma już tych świąt w pierwotnej biblijnej wersji, bo nie ma świątyni.
Nie ma też Lewitów, a kapłaństwo jest powszechne. Tym sposobem odpada lewicka dziesięcina.
Trzecia przeznaczona dla biednych jako nakaz odkładania jej co trzeci rok nie ma sensu wobec nauki o miłości bliźniego, troski o swoich ludzi i pomocy potrzebującym wynikającej z nauczania Jezusa. Teraz dajemy tyle, ile chcemy, ile możemy i wtedy, gdy widzimy taką potrzebę.

 

Powiecie, że jak człowiek nie ma bata nad głową, to nie da, taka ludzka natura, no a kościół musi przecież jakoś funkcjonować.
No tak czasem z hojnością bywa problem, ale chrześcijaństwo to nie religia nakazów i zakazów, ale droga, którą dobrowolnie wybieramy.

 

Kościół to nie instytucja z budynkami, majątkiem i etatami. Kościół to wspólnota ludzi.
Całkiem zrozumiałe jest, że ludzie chcą mieć miejsce, by się gdzieś spotykać – wiadomo, to już nie te czasy, gdy dom mógł pomieścić setkę gości. Trzeba zapłacić więc za wynajem, prąd, ogrzewanie czy kupić krzesła by ludzie z tej lokalnej wspólnoty mogli gdzieś i na czymś usiąść.
Płacenie tych rachunków nie jest jednak nakazaną przez Boga w Prawie Mojżeszowym dziesięciną.
To całkiem normalna konieczność czasów, w jakich żyjemy.
Dobrze więc, by wspólnoty nim zaszaleją z wielkimi budynkami kupionymi na własność, sprzętem audio czy telebimy obliczyła, czy ją na to stać.

 

Pomoc i troska o potrzeby ludzi ze wspólnoty najbliższej, ale i tych dalszych, o których wiemy to nie obowiązek spadający na nas co trzy lata, ale codzienna troska. Pamiętacie ten fragment z Jakuba 2,14-19 pokazujący czym w praktyce jest ta droga nazywana byciem uczniem Jezusa?

 

 

„Cóż to pomoże, bracia moi, jeśli ktoś mówi, że ma wiarę, a nie ma uczynków? Czy wiara może go zbawić? Jeśli brat albo siostra nie mają się w co przyodziać i brakuje im powszedniego chleba, a ktoś z was powiedziałby im: Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i nasyćcie, a nie dalibyście im tego, czego ciało potrzebuje, cóż to pomoże? Tak i wiara, jeżeli nie ma uczynków, martwa jest sama w sobie. Lecz powie ktoś: Ty masz wiarę, a ja mam uczynki; pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, a ja ci pokażę wiarę z uczynków moich. Ty wierzysz, że Bóg jest jeden? Dobrze czynisz; demony również wierzą i drżą”.

 

 

Ściema w stylu przyjdź za dwa lata, gdy będę dawać dziesięcinę dla ubogich, teraz nie przejdzie.
Jezus powiedział to jeszcze brutalniej, jak czytam w Mateuszu 25,35-40

 

 

„Albowiem łaknąłem, a daliście mi jeść, pragnąłem, a daliście mi pić, byłem przychodniem, a przyjęliście mnie, byłem nagi, a przyodzialiście mnie, byłem chory, a odwiedzaliście mnie, byłem w więzieniu, a przychodziliście do mnie. Wtedy odpowiedzą mu sprawiedliwi tymi słowy: Panie! Kiedy widzieliśmy cię łaknącym, a nakarmiliśmy cię, albo pragnącym, a daliśmy ci pić? A kiedy widzieliśmy cię przychodniem i przyjęliśmy cię albo nagim i przyodzialiśmy cię? I kiedy widzieliśmy cię chorym albo w więzieniu, i przychodziliśmy do ciebie? A król, odpowiadając, powie im: Zaprawdę powiadam wam, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście”.

 

 

Jeżeli zaś chodzi o owo obiecane w Malachiaszu błogosławieństwo finansowe w zamian za dziesięcinę, to jest pewien problem: nie nam obiecano a Izraelitom.
My nic nie mamy w zamian za dobre uczynki – robimy je, bo jesteśmy uczniami Pana.
Treaz nie ma obietnicy, że dobre uczynki zaprowadzą cię do zbawienia.
Bóg obiecał, że da nam to, czego będziemy potrzebować i nie będzie zapłata za nasze kury, ogórki, koper czy wiązanki mięty dane w postaci dziesięcin.

 

 

„Nikt nie może dwom panom służyć, gdyż albo jednego nienawidzić będzie, a drugiego miłować, albo jednego trzymać się będzie, a drugim pogardzi. Nie możecie Bogu służyć i mamonie. Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się o życie swoje, co będziecie jedli albo co będziecie pili, ani o ciało swoje, czym się przyodziewać będziecie. Czyż życie nie jest czymś więcej niż pokarm, a ciało niż odzienie? Spójrzcie na ptaki niebieskie, że nie sieją ani żną, ani zbierają do gumien, a Ojciec wasz niebieski żywi je; czyż wy nie jesteście daleko zacniejsi niż one? A któż z was, troszcząc się, może dodać do swego wzrostu jeden łokieć? A co do odzienia, czemu się troszczycie? Przypatrzcie się liliom polnym, jak rosną; nie pracują ani przędą”. Mateusz 3, 24-27

 

 

Obowiązuje nas prosta zasada: w wypadku zauważenia biedy, krzywdy braku: widzisz potrzebę, reagujesz w miarę swoich możliwości i ją zaspokajasz.

Chcesz spotykać się z innymi w komfortowych warunkach, w wygodnym i ciepłym budynku – bierzesz na siebie część kosztów utrzymania tego dobrodziejstwa.
Nie zawsze jest tu potrzebna kasa. Znam kościoły, gdzie pieniędzy akurat nie brakuje, ale rąk do posprzątania po nabożeństwie, umycia podłogi, okien czy kibelków już tak.

 

Skoro jesteśmy przy typowo kościelnym klimacie, nabożeństwie, nauczaniu, prowadzeniu zajęć dla dzieciaków i zwykłym ogarnięciu ludzi by ta wspólnota działała, to trzeba wspomnieć o ludziach, którzy się tym zajmują.
Rozumiem, że każdy jest zadowolony, gdy lider, pastor, starszy, zwał jak zwał, jest zawsze do dyspozycji, ale ten człowiek też ma do opłacenia rachunki, coś je, rodzinę na utrzymaniu, musi z czegoś żyć. Zwykle musi więc pracować jak każdy normalny człowiek.
Nic w tym niezwykłego.
Dobrze jednak, by owieczki miały na to wzgląd i nie zawracały mu głowy na okrągło.
Jeżeli wspólnota chce mieć kogoś cały czas do dyspozycji, niech go utrzymuje. To znaczy nie tylko jego, ale i jego rodzinę, na przyzwoitym poziomie.

 

Nauczyciel to najbardziej niewdzięczna fucha w kościele.
Z jednej strony co sprytniejsi i obrotniejsi zrobili z niej bardzo opłacalny biznes. Te wszystkie „ministres” z pastorami, prorokami i nauczycielami w nienagannie skrojonych markowych garniturach ładnie wyglądają, pokazują, że kościoły to nie jakieś tam religijne oszołomy, którym słoma z butów wystaje, a bieda piszczy w każdym kącie.
Skoro ludzie dają Rydzykowi, to dają i innym, którzy trafią w ich gust i sprzedają im obietnice, które chcą usłyszeć. To nic odkrywczego. Dotyczy to polityki, religii, mody, zdrowia, każdej dziedziny życia, w której pojawi się taki guru i trafi w czuły punkt słuchacza, widza, klienta. Biblia nie raz przed tą ludzką słabością ostrzega.
Jest jednak i druga strona tej służby w kościele – ludzie biorą, bo im się należy, a ten biedaczysko ma jeść tynk i cieszyć się, że może tym szanownym owieczkom usłużyć wykładem, nauczaniem itd.

 

 

Moja rada.

 

 

Dobrze mieć w portfelu karteczkę z tym wersetem z 1 Tymoteusza 5,18.

 

 


„Mówi bowiem Pismo: Nie zawiążesz pyska wołowi młócącemu oraz: Godzien jest robotnik zapłaty swojej”.


 

 

Korzystamy jako członkowie ciała Chrystusa/Kościoła z wiedzy, nauczania i rad wielu osób. To oni są tymi robotnikami godnymi zapłaty. Nie muszą być do tego ordynowani, wyświęcani czy skończyć akademii teologicznej.
Zapłata też nie zawsze musi być w postaci pieniędzy. Może ktoś, kto pomaga ci się pozbierać po jakimś upadku, potrzebuje pomocy przy pomalowaniu kuchni albo przypilnowaniu dzieci – masz swój sposób na odwdzięczenie mu się i zapłacenie tak jak nakazuje Biblia.
Czasem może potrzebować czegoś, co faktycznie kosztuje, niech to będą nowe buty czy wymarzona książka dla przykładu – tak też pokażesz mu, że to, co robi, ma wartość dla ciebie, a jemu umili, ułatwi życie i da kopa do dalszej pracy.

 

Podsumuję wreszcie to nowe podejście do obowiązków związanych z oddawaniem części własnego zarobku.

 

Tak użyłam słowa obowiązek, bo pomagać potrzebującym mamy i warto mieć odkładane na ten cel regularnie jakieś pieniądze.
Ich wysokość zależy oczywiście od naszych możliwości.
Skoro sami nie możemy lub nie chcemy, nie umiemy poświęcić czasu na mówienie ludziom o Bogu, pracę z nimi, to odpalmy jakiś procent z własnych dochodów komuś, kto to robi. Wybór komu i ile zależy od nas, niech to będzie osoba, albo konkretna praca/służba, która przypadła nam do serca.

 

Nie zapominamy o rachunkach za wodę prąd czy potrzebie umycia podłogi w miejscu, w którym spotyka się nasza wspólnota. Jakoś dokładam się do utrzymania tego miejsca, które służy w końcu mnie i mojej rodzinie.

 

Pamiętam też o tym, by zorientować się, czy ktoś z najbliższych mi wierzących nie potrzebuje pomocy materialnej – np. ma nie zapłacony rachunek za gaz, lub trzeba odebrać z porodówki Iksińskich z nowym członkiem ich rodziny.
Na takie sytuacje też dobrze mieć odłożony jakiś grosz, bo nawet benzyna kosztuje.

 

Moje prywatne doświadczenie i to, co przez to ćwierć wieku chodzenia tą drogą widzę to, że zwykła koperta, do której wraz z wpłynięciem wypłaty wkłada się kasę przeznaczoną na wymienione wyżej cele, sprawdza się najlepiej.
To starotestamentowe między 10%, a nakazane Izraelitom 3 x 10% także dobrze pasuje do tego, co zwykle trzeba włożyć w potrzeby wspólnoty i ludzi w kościele służących tam w ten czy inny sposób, przeznaczyć na wsparcie czy pomoc dla kogoś.
Sami musicie wypracować swoją metodę i wysokość tego, ile z dochodów przeznaczycie na dawanie.

 

Nikt nie ma prawa wam tego narzucać.
Za pieniądze oddawane w ten czy inny sposób nie kupicie sobie Bożego błogosławieństwa i powodzenia finansowego. To już tak nie działa.
To nawet w czasie gdy stała świątynia i kapłani z rodu Aarona składali w niej ofiary, tak nie działało. Nie wystarczyło skrupulatne przestrzeganie dziesięcin.

 

 

„Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku, lecz pomijacie to, co ważniejsze jest w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę. To zaś należało czynić, a tamtego nie opuszczać. Przewodnicy ślepi, którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda! Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dbacie o czystość zewnętrznej strony kubka i misy, a wewnątrz pełne są zdzierstwa i niepowściągliwości. Faryzeuszu ślepy! Oczyść wpierw wnętrze kubka, żeby i zewnętrzna jego strona stała się czysta”. Mateusz 23,23-26

 

 

Wszystko, co mamy do dyspozycji tu na ziemi czy to majątek, praca, rodzina, umiejętności jest nam dane nie na własność, ale do zarządzania.
My sami, jak i cały ten dobrobyt inwentarza są własnością Stwórcy.
Warto uważnie i rozsądnie, zgodnie z własnym sumieniem, nie dając się zastraszyć czy zmanipulować nim zarządzać. Lepiej go pomnożyć niż roztrwonić.

 

Beata

 

2 komentarze

  • Bratpyt 7 grudnia 2017 at 21:49

    Bardzo dobrze wyjaśniła Pani kwestie związane z dziesięciną ale temat nauczania widzę trochę inaczej. Myślę, że nauczać można zupełnie za darmo bo w dobie powszechnego internetu ( moim skromnym zdaniem, daru od Boga) nie potrzeba masowych zgromadzeń. A nawet gdyby ktoś czuł potrzebę nauczania w sposób podany przez Chrystusa to „łamać się” chlebem teraz też można w „kameralnej atmosferze”. Wystarczy zaproszenie od chcącego…Pozdrawiam i życzę wytrwałości w tworzeniu arcyciekawego bloga.

    • Podkop 8 grudnia 2017 at 11:59

      Nie ma nic za darmo i nigdy nie było. To, że ty dostajesz coś za free nie znaczy, że ktoś inny nie zapłacił by tak mogło być.
      Dam ci przykład z własnego podwórka jak z mojej strony wygląda „darmowe” mówienie ludziom przez internet o Bogu i Biblii na Kwadransie i Podkopie.
      Koszty na rok to hosting 400zł, domeny 120 zł. Codzienne koszty to od 0,5 do 1,5 godziny – zwykle to drugie, gdy odpowiadam na maile z pytaniami od czytelników, przygotowanie kolejnego tekstu, korekta itp to od 1 do 3 godzin zależnie od poruszanego tematu, zrobienie lub wyszukanie grafiki/zdjęcia lub właściwych do tekstu – różnie bywa, ale samo się nie robi.
      Te koszty ponosi każdy kto chce czymś się dzielić w internecie.
      Warto byś o tym pamiętał czytając „darmowe” teksty, słuchając „darmowych” wykładów czy oglądając filmy na YT.
      Nauczanie przez internet nie zawsze jest możliwe. Nie wszyscy, nie zawsze kiedy chcą lub mają taką potrzebę z netu mogą korzystać. Spotkanie twarzą w twarz umożliwia też szybkie odpowiadanie na pytania, doprecyzowanie przekazanej treści co nie jest już proste w necie.

Zostaw komentarz