Bądź wola Twoja – to kolejne słowa Modlitwy Pańskiej. Jaka jest wola Boga wobec mnie – to pytanie chyba najbardziej nurtujące ludzi chcących postępować jak należy i żyć w zgodzie z Bogiem.
Zastanawianie się jaka jest wola Boga jest bardzo pojemne. Zawiera w sobie pytania od tych z gatunku filozoficznych, głębokich o sens i cel życia, przez praktyczne jak te jaką pracę wybrać, z kim się związać i zakładać lub nie rodzinę, po lekkie a może nawet trywialne czy kupić nowe traperki, iść na spacer czy poczytać w domu.
Bogu zawracamy głowę tysiącem spraw, na które odpowiedzi znamy.
Bywa, że one nam się nie podobają, więc usiłujemy uzyskać inną odpowiedź.
Czasem przesadzamy z własną niezwykłością i wyjątkowością sytuacji, która wymaga indywidualnego rozpatrzenia.
O przebaczeniu będę jeszcze pisać w związku z tą modlitwą, ale to dobry przykład wymigiwania się od zrobienia tego, co należy i czego oczekuje Bóg od nas – wybaczać i kropka.
Może być to trudne, może będzie wymagało czasu, ale wybaczenie tym, którzy zawinili przeciw nam to nie opcja do wyboru, to jasny i niezmienny nakaz.
Tak doszłam do woli Boga, o której mowa w Modlitwie Pańskiej.
Jezus nie uczy nas wypytywać Go o Jego wolę. Dziwne, ale tu nie ma pytań tu jest zgoda na to, co Bóg ma dla całego stworzenia. Takie ufne:
Amen, zgadzam się niech będzie jak postanowiłeś. Nie dyskutuję z Twoimi decyzjami, kierunkiem w jakim wszystko idzie.
To zdanie
bądź wola Twoja, jak w niebie, tak i na ziemi
to deklaracja zaufania Bogu.
Tak zaufania i pełnej zgody na to co ma dla mnie, dla mojej rodziny, miasta, kraju.
Ufam Bogu niezależnie od tego co się dzieje. Wiem, że ma wszystko w swoim ręku, wie co robi chociaż ja niekoniecznie rozumiem dlaczego pewne rzeczy mnie spotykają.
Ufam, że mnie uczy, prowadzi i kształtuje. Chce mojego dobra a droga, jaką przyszło mi iść jest lekcją, na której poznaję siebie i Jego.
Skoro ufam Bogu to powinnam też mieć więcej dystansu do wszystkich złych i dobrych rzeczy, które mnie spotykają. Nie mam i nie muszę mieć wszystkiego pod kontrolą, bo On ją ma.
Złapanie tego dystansu do spraw, wydarzeń i czasem drobnych a irytujących sytuacji jak spóźniony pociąg – to trudna lekcja dla mnie. Nie chodzi w niej o zamienienie się w manekina bez emocji, ale nietracenie nawet na moment tej pewności, że Bóg nie zasnął, nie przegapił czegoś, nie zapomniał o mnie.
Podobać mi się nie musi takie dziwne przeorganizowanie podróży, że zamiast jechać 4 godziny do celu jadę 7. Zamiast pieklić się i puszczać nosem parę ze złości na siebie, zegarki i kolej, lepiej rozglądnąć się wkoło czy aby nie zrobił tego bo kogoś mi postawił na drodze z kim warto pogadać, może dał mi czas, by doczytać książkę, którą targam w torebce już trzeci tydzień i nie mam czasu na przeczytanie ostatniego rozdziału a może nigdy się nie dowiem dlaczego mój pociąg ma takie opóźnienie.
W sumie nie muszę wiedzieć, bo i tak dzieje się Jego wola a ja na nią mówię niech tak będzie, zgoda Panie.
Beata
Brak komentarzy