Echo to coś czego szukałam w lesie gdy byłam dzieckiem. Wrzeszczałam na całe gardło i biegłam w kierunku, z którego najgłośniej – moim zdaniem – dochodziła odbita od drzew i powtarzana wersja moich wrzasków. To była zabawa, za którą dostawałam po uszach od dziadków i rodziców, bo straszyłam zwierzaki.
Taką wersję echa nadal bardzo lubię chociaż nie drę się już w lesie.
Jest jednak także inne echo, z którym spotkałam się wielokrotnie a i sama siebie kiedyś przyłapałam na byciu echem.
Czy jestem tylko echem?
Można się nim stać niezauważalnie, gdy stoi się na drodze silnego przekazu.
Tak przyjmuje się często poglądy rodziny, otoczenia. Skoro wszyscy wkoło tak robią, do tego stoi za tym długa tradycja i doświadczenie – to nie ma potrzeby tracić czasu na samodzielne sprawdzanie tematu. Powtarzamy za innymi, bezrefleksyjnie jak małe automaciki.
Tylko dziecko wpadnie na pomysł by sprawdzić czy czekolada z solą dobrze smakuje a prąd w gniazdku kopie.
Są sprawy, w których dobrze zaufać doświadczeniu, wykształceniu innych, starszych, mądrzejszych, szanowanych. Zadam jednak pytanie czy ufam ich doświadczeniu i mądrości, bo mam ku temu mocne argumenty czy tylko dlatego bo tak inni robią lub co gorsza mi każą?
Echo powtarza bez refleksji czy to co mówi, robi jest mu potrzebne, ma dla niego sens.
To może być prozaiczna kawa rano pita – bo tak robili zawsze dorośli, których znałam jako dziecko, koledzy w akademiku z czasów młodości durnej i szalonej a teraz tak robią moi współpracownicy.
Noszę czapkę z daszkiem, bo lubię czy z przyzwyczajenia, nawet nie wpadłam na pomysł by ją zamienić na kapelusz lub beret?
To sprawy pozornie drobne, ale gorzej, gdy stajemy się echem w ważniejszych punktach jak moralność, wiara w coś lub kogoś, uległość wobec tradycji.
Wierzę w Boga, bo tak mnie wychowano czy to wynik moich przemyśleń i doświadczeń?
Chodzę co niedzielę na nabożeństwo, bo nauczono mnie, że tak robią chrześcijanie czy mam taką potrzebę lub dogrzebałem się w Biblii nakazu chodzenia raz w tygodniu w jakieś miejsce z innymi wierzącymi w celu wspólnej modlitwy?
Wierzę w dogmaty, bo tak mnie wychowano, uznaję, że ci którzy je wymyślili byli mądrzejsi ode mnie?
Może wierzę w dogmat, bo mam takie samo zdanie jak jego pomysłodawca?
Wyznaję tę konkretną doktrynę, bo sprawdziłam ją z Pismem w ręku i wszystko mi pasuje czy może jest to tylko pozór i rodzaj kompromisu z samym sobą by nie stracić kontaktu z bliskimi mi ludźmi?
Jestem … (wstaw tu to jak myślisz o sobie np. dobrym człowiekiem, nieudacznikiem, itp.), bo tak siebie oceniam na podstawie doświadczenia własnego i faktów czy może tak oceniają mnie inni wbrew faktom?
Jestem jak dobra gąska, która łyka wszystko co jej podadzą od newsów w tv po wieści usłyszane od cioci na niedzielnym obiedzie czy szukam potwierdzenia w niezależnym od pierwszego źródle owych sensacji?
Jak to jest z tobą: jesteś echem czy słuchaczem, który sam wyrobi sobie zdanie sprawdzając i badając przekazane informacje?
Beata
Cześć
Świetnie napisane ! Do mnie przemawia. Przemawia żeby się zastanowić ale jak mówi Jakub (list Jakuba 1:22-25)wprowadzuc w czyn ,wyniki przemyśleń! Dzięki.