Jest takie dziwne zdanie w Modlitwie Pańskiej, które bywa różnie tłumaczone a owo tłumaczenie zmienia jego sens. Przynajmniej na pierwszy rzut oka go zmienia.
W Tysiąclatce brzmi to „i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie” u Łukasza 11,4 i „i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie” w Mt 6,13.
W Brytyjce brzmi odpowiednio „i nie wódź nas na pokuszenie” dla Łukasza i „nie wódź nas na pokuszenie” dla Mateusza.
To drugie jest o wiele bardziej znane, bo w takim brzmieniu uczy się dzieciaki „Ojcze nasz”.
Greckie słowo, które bywa tłumaczone raz jako pokusa a raz jako próba ma w sobie oba znaczenia.
Prawdę mówiąc to każda pokusa jest tylko i aż próbą.
Testuje nas nie Boga.
Testuje nasz charakter, nasze dobre zdanie o sobie, wierność własnym przekonaniom.
Pokusa ma kusić do zrobienia czegoś czego nie chcemy.
Słownik języka polskiego definiuje to słowo jako „bardzo trudne do opanowania pragnienie zrobienia czegoś”.
Kusi to co zakazane.
Niekoniecznie bezwzględnie i zawsze złe. Czasem tylko czas nie ten albo metoda osiągnięcia zaspokojenia pragnienia jest nie po drodze z wyznawanymi przez nas zasadami.
Dam wam banalny przykład na dobrą rzecz, która może szkodzić.
Kawa sama w sobie jest pyszna – jestem niepoprawnym kawoszem, więc ten przykład jest mi znany aż za dobrze z własnego doświadczenia.
Wypicie 3 czy nawet 4 kaw w ciągu dnia rozchodzi się po kościach i zostaje tylko miłe wspomnienie małych czarnych bez efektów szkodliwych dla snu czy zgagi.
5 kawka to już igranie z ogniem a 6 kończy się telepką, bólem głowy i zgagą.
Kawy kuszą i testują mój zdrowy rozsądek, szacunek dla własnego zdrowia.
Inny przykład.
Seks jest dobry. Wymyślił go sam Bóg.
Stworzył nas z odpowiednimi dzyndzlami zakończonymi nerwami reagującymi na dotyk i pieszczoty tak, że robi się bardzo miło a nawet można odlecieć wysoko.
Dał nam takie wyposażenie i możliwości odczuwania przyjemności sam hojny Stwórca.
Dał też bezpieczną możliwość zaspokojenia tego pragnienia. Przyjemność i bliskość miała scalać dwoje ludzi w małżeństwie.
On i ona bezpieczni, bo są tylko dla siebie więc nie przynoszą bagażu w postaci chorób. Nie trzeba też rwać włosów z głowy, gdy przyjemność wyda owoc w postaci rozwijającego się w ciele kobiety nowego życia.
Gdy jednak chęć zaspokojenia jest oderwana od tej bożej metody zaczynają się problemy. Prostytucja, zdrady, kochanki, kochankowie, seks bez zobowiązań, niechciane ciąże to tylko te łatwiejsze do przyjęcia przez nas ludzi współczesnych „nowe standardy moralne”. Im dalej w las tym ciemniej a tam handel ludźmi, seksturystyka, gwałt, pedofilia, pederastia itd.
Pokusa tylko pokazuje co naprawdę w nas siedzi.
Obnaża nasze prawdziwe ja. To tylko test jak bardzo dorastamy do naszych dobrych wyobrażeń o sobie, swoim charakterze. Próba pokazująca czy to co mówimy pokrywa się z tym co robimy.
Próba jest tak definiowana przez słownik języka polskiego: „badanie mające na celu sprawdzenie czegoś”, „wysiłek podjęty w celu dokonania czegoś”, „trudna sytuacja, w której ujawnia się prawdziwa wartość kogoś lub czegoś”, „potwierdzenie, dowód czegoś”.
Podlegamy próbom, Bóg nas testuje – bez tego nie da się sprawdzić na ile opanowaliśmy jakąś lekcję, przyswoili wiedzę, zmienili się, idziemy właściwą drogą.
Mamy to obiecane w Biblii.
Mówiąc Bogu „tak” zgadzamy się na testy.
Tak było od początku i tak będzie do końca.
„Pamiętaj na wszystkie drogi, którymi cię prowadził Pan, Bóg twój, przez te czterdzieści lat na pustyni, aby cię utrapić, wypróbować i poznać, co jest w twym sercu; czy strzeżesz Jego nakazu, czy też nie” Powt.Prawo 8,2
„On żywił cię na pustyni manną, której nie znali twoi przodkowie, chcąc cię utrapić i wypróbować, aby ci w przyszłości wyświadczyć dobro. Obyś nie powiedział w sercu: To moja siła i moc moich rąk zdobyły mi to bogactwo.” Powt.Prawo 8,16-17
„Ja wprawdzie usłyszałem, lecz nie zrozumiałem; powiedziałem więc: Panie, jaki będzie ostateczny koniec tego? On zaś odpowiedział: Idź, Danielu, bo słowa zostały ukryte i obłożone pieczęciami aż do końca czasu. Wielu ulegnie oczyszczeniu, wybieleniu, wypróbowaniu, ale przewrotni będą postępować przewrotnie i żaden z przewrotnych nie zrozumie tego, lecz roztropni zrozumieją.” Daniel 12,8-10
Próba/pokusa to egzamin praktyczny.
Teoretyków zawsze jest więcej niż praktyków, ale to tylko ci drudzy dochodzą do celu, osiągają szczyty.
Zdawanie tych testów, prób to jednak duża odpowiedzialność, bo o ile za oblanie odpowiadamy sami, na nikogo nie zwalimy, że on winien a my tacy biedni i słabi ulegliśmy tylko pokusie, która była taaaaka duża. To właśnie my oblaliśmy egzamin – cała reszta to były tylko narzędzia testu.
Jest tu jednak pewien haczyk. Im jesteśmy starsi, stabilniejsi, pewniejsi tego w co wierzymy, jaką drogą idziemy rośnie nasza odpowiedzialność za słowa i czyny. Ci idący za nami, słabsi, młodsi dopiero uczący się lekcji, z których my zdaliśmy już testy patrzą na nas.
To, że przeszliśmy dalej niż są sami już daje im nadzieję, że i oni dadzą radę. Dlatego każda pokusa poza naszą prywatną próbą oparcia się słabości jest dodatkowo sprawdzianem odpowiedzialności, troski i miłości do ludzi.
„Rzekł znowu do swoich uczniów: Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych. Uważajcie na siebie.” Łk 17,1-2
Co tu dużo mówić – odpowiedzialność rośnie w miarę poznania a próba staje się wielopoziomowa.
Na pewno dobrze jest zaufać Jezusowi i nie prosić się samemu o to, by nas Bóg przetestował, bo nie mamy pojęcia na ile jesteśmy do tego przygotowani. Lepiej skupić się na dniu dzisiejszym i bieżącej lekcji, próbie.
Wiecie dlaczego?
„Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy.„ Mt 6,34
Beata
Bardzo dobry tekst. Ciągle na czasie;) Dzięki.
Dziękuję. Został mi do opublikowania jeszcze jeden z cyklu „Ojcze nasz”. Mam nadzieję, że całość będzie równie przydatna i na czasie 🙂