Recepta na dobre życie

Receptę na dobre, satysfakcjonujące życie chciałby poznać chyba każdy człowiek. Przeżyć je tak, by o nas kiedyś ktoś mógł powiedzieć tak jak o Izaaku w Rodzajów 35;29 czy Dawidzie w 1 Kronik 29;28

„I Izaak oddał ducha, i umarł, i został przyłączony do swego ludu, stary i syty dni; a pogrzebali go jego synowie, Ezaw i Jakub”.

„I umarł w późnej starości, syty dni, bogactw i chwały” – nie ukrywam, że taki opis zakończenia życia, jak ten króla Dawida bardzo mi się podoba.

 

Żyjemy w czasach, w których chcemy dostać wszystko, łącznie z informacjami, szybko i w możliwie skondensowanej formie. Dobrze by było posiadać także instant receptę na życie.
O dziwo można ją znaleźć i to w Biblii. Jest tam w formie jednozdaniowego przepisu, ale ma i rozbudowane wersje.
Najbardziej zwięzły i jasny przepis jak mieć dobre życie znalazłam w księdze Przysłów

 

„Owocem pokory i bojaźni PANA jest bogactwo, chwała i życie”. Przysłów 22,4

 

Ten werset wyskoczył mi z Biblii w sierpniu ubiegłego roku. Wyjaśnię od razu, co rozumiem przez użyte tu słowo „wyskoczył”. Czasem, gdy czytam coś, nie tylko Biblię, jakieś zdanie, słowo, jest jakby wyraźniej wydrukowane, „podświetlone”, wzrok się do niego przyczepia, myśli na nim zawieszają i trudno iść dalej z tekstem. Nawet gdy to się uda to tamto słowo, fragment ciągle staje przed oczami. Jest z tym trochę jak z piosenką, która czepia się człowieka i czy chcesz, czy nie nucisz ją, gra ci ciągle w głowie nieproszona. By się odczepiły, trzeba poczekać aż wybrzmi i sama odejdzie w zapomnienie.
Z tymi wersetami i słowami jest trochę inaczej, one wiercą dziurę w głowie, sercu i domagają się rozgryzienia, zbadania, by je zrozumieć, zapamiętać najlepiej jak mogę.
Dwa słowa z zacytowanego wyżej wersetu z Księgi Przysłów, spowodowały, że trawiłam go i badałam tak długo. Te słowa to pokora i bojaźń Boga. Z pozoru wydają się proste i łatwe do zrozumienia, gdy się im jednak uważnie przyglądnąć to ich znaczenie odbiega od powszechnie przyjętego.

Zacznę od „pokory”.
Słownik języka polskiego PWN tak ją definiuje

pokora
1 świadomość własnej niedoskonałości;
2 uniżona postawa wobec kogoś.

To 2 znaczenie, czyli uniżona postawa wobec kogoś, jest dla mnie dość problematyczne, bo bliżej mu do upokorzenia i ukorzenia, a to jest definiowane tak:

upokorzyć — upokarzać
poniżyć kogoś, urazić czyjąś godność;

upokorzyć się — upokarzać się
okazać pokorę, skruchę;

upokorzenie
uczucie poniżenia, wstydu; też: to, co kogoś poniża, obraża.

ukorzyć
zmusić kogoś do pokory i uległości;

ukorzyć się
okazać pokorę i uległość wobec kogoś lub czegoś; też: uznać swoją niższość.

 

Znasz pewnie to przysłowie: „Pokorne ciele dwie matki ssie”. Czy jednak mowa tu o pokorze?
Nie. Mowa o cwaniaku, który nikomu stara się nie wadzić, jest uległy, podporządkowany, nie narazi się swoim zdaniem czy działaniem innym. Przynajmniej tak to wygląda na zewnątrz, bo z tyłu, niewidoczna często jest spora dawka manipulacji ukierunkowanej na zagarnięcie matki drugiego cielaka.
No tak, bo skoro jest tam słowo matka, to jest i jej własny cielak, którego mleko wypija pokorny cwaniak. Taka postawa musi się opłacać, jednak wskazuje też na kręgosłup jak sprężynka.

 

Przeciwieństwem pokory jest pycha, a ta jak życie nie raz nie dwa to pokazuje, chodzi przed upadkiem. Pycha to dobre zdanie o sobie, swojej pozycji, wiedzy, umiejętnościach, urodzie, wyjątkowości i niezastępowalności np. w pracy, przekraczające stan faktyczny.

 

Pokora jest więc świadomością własnych braków, niedoskonałości, niedostateczności, ale i tego kim jestem, co mam, co umiem a czego nie, co wiem, a ile nie ogarniam. Dobrze się z nią łączy zdrowy rozsądek, trzeźwa ocena siebie, swoich możliwości.
Co za tym idzie, pokora ma też stronę, o której raczej się nie wspomina, bo wiąże się z obowiązkiem. Skoro wiem, co mogę, umiem, na co mnie stać to uczciwie przyznaję się do tego.

Podam przykład pokornego człowieka w akcji, który szybciej wyjaśni, co mam na myśli.
Świetnie pływa, ma niezły czas nurkowania bez sprzętu, chociaż woli robić to w ciepłej zupce wód mórz południa niż z morsami. Pewnego pięknego dnia podczas jesiennego spaceru nad wodą widzi, że spory kawałek od brzegu wywraca się łódka, na której siedział jeszcze przed chwilą wędkarz. Nie jest to ciepły dzień i samo ubranie na cebulkę o wielu warstwach nieszczęśnika wciąga pod wodę, a i panika nie pomaga mu działać racjonalnie.
Widać, że tonie.
Wie, jak czuje się w wodzie, wie też, że ryzyko, że coś pójdzie nie tak, zawsze jest, jednak zdrowa samoocena, kręgosłup niesprężynkowy, jaki daje pokora, karze mu działać. Wskakuje do wody, by doholować nieszczęśnika na brzeg.
Nikt ze spacerujących na brzegu nie rzuca się do wody, by mu pomóc, chociaż ludzi tam nie brakuje. Być może nie potrafią pływać, może robią to tak, że sami ledwo się na wodzie utrzymują, może potrafią dobrze pływać, ale boją się, że nie podołają, a może nie chcą po prostu zamoczyć ciuchów.
Gdy jest z wędkarzem blisko brzegu, ktoś wchodzi jednak po pas do wody i pomaga mu na tym ostatnim odcinku.
Uratowanie tonącego bywa nazywane bohaterstwem i słusznie.
Bohater to ktoś, kto robi to co należy, trzeźwo i uczciwie z pokorą oceniając swoje możliwości. Jednemu starczy ich, by płynąć po tonącego, drugiemu, by wejść do wody po pas.

 

Definicja pokornego człowieka mieści w sobie tego, kogo dzisiaj często nazywamy bohaterem. Tak, nie pomyliłam się.
Bohater to osoba cechująca się męstwem jak podpowiada Słownik języka polskiego PWN, a męstwo to

1 dzielność i odwaga, zwłaszcza w walce;
2 hart ducha, siła, z jaką znosi się przeciwności losu.

 

Zbadanie swojego wyobrażenia o sobie, swoich działaniach, roli, pozycji w rodzinie, grupie, celu istnienia i tego wszystkiego, co ważne i zwyczajne, pozwala ocenić, gdzie mnie znosi w stronę pokory, kiedy ocieram się o pychę a w jakich dziedzinach mojego życia wpadam w fałszywą pokorę.
Uważne przyjrzenie się sobie wymaga odwagi i czasu.
Warto jednak to zrobić, bo zgodnie nie tylko z wersetem z Przysłów 22;4 obecność pokory to jeden z dwóch koniecznych składników do dobrego życia.

 

Z bojaźnią jest jeszcze trudniej, bo już na starcie muszę się zmierzyć z obrazem ojca, zwierzchnika, Boga, jaki mam, a tym jaki on jest kreślony na kartach Biblii.
Modle się idąc za słowami Jezusa „Ojcze nasz”, więc bojaźń Boga to nie może być strach przed tyranem, kimś, kto ma władzę i tylko szuka sposobu, by mnie przyłapać na niedoskonałości, błędzie i przylać mi z całą mocą.
Niestety, ale wykrzywiony obraz ojca ziemskiego kładzie się dzisiaj cieniem na tym jak postrzegamy Stwórcę.
Ojciec tyran, ojciec nieobecny, którego nie obchodzi dziecko i wszystkie inne wersje współczesnego, wykrzywionego obrazu taty, jakie wynoszą dzieci z rozbitych rodzin, rodzin z problemami alkoholowymi, dzieci pracoholików, dzieci słabych ojców kanapowców, gdzie rodzinę utrzymywała materialnie, dbała o potrzeby, chroniła i trzymała w całości tylko matka.
Taki obraz ojca jest daleki od tego ideału, jaki rysują przed oczami współczesnych psychologowie i wszelkiej maści terapeuci, przewodnicy duchowi. Tata w ich wydaniu kocha bez „ale”, jest zawsze dostępny, zaspokaja potrzeby dziecka mądrze, nigdy nie da klapsa, tylko rozmawia, tłumaczy, jest zawsze obecny w jego życiu.
Jest jednak jeszcze jeden obraz ojca, bardzo stary, znany od starożytności, żywy w wielu rodzinach do połowy XX wieku. Ojciec, budził zawsze respekt, jakby nie był miłym, łagodnym człowiekiem.

 

Respekt to sowo praktycznie zapomniane dzisiaj a szkoda.
Słownik języka polskiego PWN

respekt
szacunek w stosunku do jakiejś osoby połączony z onieśmieleniem, czasem też z lękiem

Szacunek, cześć dla rodziców jest czymś, czego oczekuje od nas Bóg. Takie ich traktowanie pociąga za sobą błogosławieństwo, o czym mowa w Dekalogu.

 

„Czcij swego ojca i swoją matkę, aby twoje dni były długie na ziemi, którą PAN, twój Bóg, da tobie”. Wyjścia 20;12

 

Ojciec kiedyś miał władzę życia i śmierci nad dzieckiem i to całkiem dosłownie. To on, nie przepisy państwowe, decydował czy potomek coś odziedziczy, czy nie.
Lęk i strach przed ojcem z taką władzą nad potomkiem był czymś naturalnym. Bycie dzieckiem, które wywija różne numery, mogło się źle skończyć.
Życzliwy, kochający, mądry, ojciec, to był skarb i dobrze rokowało przyszłości potomka.

Dobry ojciec to taki jakiego miał syn marnotrawny z przypowieści z Ewangelii Łukasza w 15 rozdziale, to ten, do którego pasują te słowa:

 

„Gdyż ja znam myśli, które mam o was, mówi PAN: myśli o pokoju, a nie o utrapieniu, aby zapewnić wam koniec, jakiego oczekujecie”. Jeremiasz 29;11

 

Poznanie prawdziwego obrazu Boga jako ojca jest konieczne, by móc poważnie traktować to co Biblia mówi o nim. To jak Go widzę decyduje o tym jak patrzę na Prawo, przykazania, rozumiem słowa Jezusa, to mądra interpretacja proroctw itd.

 

„Bojaźń PANA jest pouczeniem w mądrości, a pokora poprzedza chwałę”. Przysłów 15;33

 

Pokora – spojrzenie na siebie i bojaźń Pana – prawdziwy obraz Boga, razem zebrane, dają smakowity owoc w postaci bogactwa, chwały i życia.

Bogactwo nie dla każdego znaczy to samo i nie każdy potrzebuje takiej samej jego miary. Moja prywatna definicja bycia bogatym, to życie bez długów, kredytów, mieć swój kąt niekoniecznie ciasny, otoczony sporym ogrodem i pięknymi widokami. Posiadać tyle pieniędzy, by nie trzeba martwić się o to czy starczy do wypłaty. Tyle, by można kupić potrzebne rzeczy, opłacić rachunki itp. dla siebie i bliskich. Pojechać, gdy jest taka konieczność, nawet na drugi koniec świata bez rujnowania się na bilety i opłacenie hoteli lub móc spełnieniać marzenia np. zobaczyć humbaka z tak bliska, by móc spojrzeć mu w oko. Każdy ma inną definicję, czym jest dla niego jeszcze normalnie a czym już bogato. Warto jednak z tyłu głowy mieć przypowieść o talentach i dobrym Samarytaninie, bo skoro już mam środki, to z tego jak je wydam, wszystko wskazuje, że będę rozliczona.

Bogactwo bez ludzi w koło, z którymi można się nim cieszyć, ale i którzy szanują mnie, ufają, darzą szacunkiem, jest tylko błyskotką. Chwała, szacunek, uznanie jako owoc pokory i bojaźni oznacza dla mnie, że ludzie będą tak mnie widzieć, bo będę taka. Dam radę żyć, jak należy, zachowywać się jak trzeba, zachowam dobre imię.

 

„Cenniejsze jest dobre imię niż wielkie bogactwa, a przychylność lepsza niż srebro i złoto”. Przysłów 22;1

 

Dobre życie to zdrowie, ono naprawdę jest najważniejszym z darów, jakie możemy dostać od Stwórcy. Życie bez bólu, lęku o przyszłość i najbliższych, są ważne. Umiejętność cieszenia się jak dziecko z tego co ono niesie – jesienią krople deszczu na skórze, oszronione włosy zimą, pierwsze słoneczne dni wiosną, bogactwo zapachów, smaków i kolorów lata, to część życia, którą gubimy w zagonionej codzienności dorosłego człowieka. Szkoda, bo to nie ta pogoń za pracą, bycie ciągle zajętym i zmęczonym są jego celem i sensem. Odzyskanie życia w całej jego pełni to kolejny owoc pokory i bojaźni Pana.

 

Recepta na dobre życie jest krótka jednak, by cieszyć się jej owocem, potrzebny jest właściwy obraz siebie i Stwórcy, relacji stworzenia, dziecka Boga z Ojcem.
Może być trudno, niemiło, może boleć, ale warto przyjrzeć się temu obrazowi. Rok zajęło mi, zanim uczciwie potrafię powiedzieć, że robię to bardzo uważnie, dokładnie i szczerze. Dlatego dopiero dzisiaj dziele się z tobą tymi przemyśleniami. Warto przejść ten proces, dobrze układa w głowie i sercu, powoduje zmiany. W pewnym momencie także obiecane owoce powoli zaczynają się pojawiać w życiu

 

Beata

 

Brak komentarzy

Zostaw komentarz