Wierzy w coś każdy, czy tego chce czy nie.
Gdy ktoś mówi, że jest wierzący zwykle przyjmuje się jako oczywistą oczywistość, że mowa o religii, Bogu. To jednak spore uproszczenie.
Jedni wierzą w to, że ZUS będzie miał z czego im wypłacać emerytury na starość. Inni wierzą, że kiedyś wygrają w lotka i to rozwiąże wszystkie ich kłopoty, ustawi im resztę życia w szczęściu i wygodzie.
W tym kontekście można słowo „wierzyć” zastąpić „mieć nadzieję” lub „ufać”.
Są oczywiście i ważniejsze sprawy w życiu niż pieniądze.
Zaufanie to drugie imię wiary
Gdy ufamy, komuś/czemuś to też wierzymy w to coś, tej osobie. Żona wierzy mężowi, że jest jej wierny, mąż żonie, że ta go nie okłamuje. Właściciel firmy wierzy swojemu księgowemu, że ten nie podkrada mu kasy, płaci podatki, nie wpakuje go w problem ze skarbówką i tak dalej.
Jedno z podstawowych pytań jakie zadaje się ludziom ze słowem wiara wplecionym w zdanie to pytanie o to czy wierzy w istnienie bytu wyższego, duchowego nazywanego bogiem.
Jedni wierzą i są wierzący a inni… No właśnie – inni wierzą, że takowego nie ma i też są wierzący chociaż ich wyznanie wiary brzmi „boga nie ma”.
Nie lubią, gdy się tak to ujmuje, jakby samo słowo „wiara” było niebezpieczne.
Piszę na razie słowo „bóg” z małej litery, bo nie definiuje ono wbrew pozorom o kim lub o czym mowa.
Wiara to przekonanie, że coś jest prawdą
Takie przekonanie pociąga za sobą działanie.
Tak więc wiara kieruje każdym naszym działaniem od spraw małych do wielkich.
Włączając gaz na kuchence wierzymy, że nic akurat w tym momencie nie pęknie i nie wylecimy efektownie wśród huku, ognia i dymu wraz z połową domu w powietrze.
Jadąc samochodem wierzymy, że droga się nie zapadnie, piorun w nas nie uderzy, auto się nie rozleci, bo co do reszty kierujących pojazdami i ich pojazdów lepiej być niedowiarkiem – to nazywa się ładnie ograniczonym zaufaniem.
Idąc z receptą do apteki wierzymy, że dostaniemy przepisany lek, który nam pomoże a nie truciznę lub placebo, za które zapłacimy całkiem sporo kasy.
Dla wielu wiara pojawia się tam gdzie brak nam wiedzy
Wiedza ma zastąpić wiarę. Pomijają to, że na wiele całkiem zwykłych pytań nie da się zdobyć dowodu naukowego. Krzyczą głośno do osoby wierzącej w istnienie Stwórcy, by to udowodniła naukowo i nie pozwalają odwrócić żądania, by takiego dowodu na nie istnienie Stwórcy sami dostarczyli.
Wiedza i doświadczenie stają się dla wielu nowymi bogami.
Wiedza zawsze jest i będzie tylko cząstkowa, zawsze będzie coś do odkrycia a mądry człowiek odkrywa, że im więcej wie tym bardziej jest świadom, że przez to paradoksalnie mnożą mu się nowe pytania, na które nie zna odpowiedzi.
Doświadczenie to coś co pojawia się wraz z powtarzalnością zjawisk, mechanizmów, reakcji itp.
Skoro coś powtarza się wielokrotnie to powinno oznaczać, że tak już będzie, odkryliśmy stały schemat, prawo i takie przypiszemy temu tam mądre pojęcia.
Wszystko byłoby ładnie gdyby nie istniała anomalia
Gdy coś nie działa jak powinno a przyczyna owej nieprawidłowości jest dla nas zakryta zwykliśmy nazywać to tym ładnym słowem. Znaczy to, że coś jest nienormalne.
Można powiedzieć, że żyjemy mając dużą wiarę w to, że nasz unormowany prawami fizyki świat będzie działał normalnie.
Jakąś porcję wiary ma więc każdy z nas.
Czas na mały remanent własnej wiary.
W co wierzę?
Za co dam się pokroić, że jest to prawdą?
Komu ufam, czyje słowa uznaję za prawdziwe?
Kto zdefiniował prawo w zgodzie, z którym postępuję?
Moje wybory opieram na wiedzy czy wierze?
W jakich kwestiach ufam ludziom, którymi się otaczam?
Czy jest ktoś, komu wierzę bezgranicznie?
Beata
Brak komentarzy