Być jak celnik czy jak faryzeusz

Celnik i faryzeusz to dwa typy ludzi, które przewijają się w Nowym Testamencie, otaczają Jezusa, są bohaterami przypowieści.
Bohater pozytywny i negatywny — aż chce się o nich powiedzieć. Trudniej jednak jednoznacznie powiedzieć, który jest którym.

 

Celnik w tamtym miejscu i czasie to kolaborant współpracujący z okupantem. Człowiek, który jeżeli chciał, mógł nadużywać swojej władzy i ściągać ze swoich współbraci większe podatki niż nakładał na nich Rzym. Mógł, nie znaczy, że zawsze to robił, ale dwa fragmenty z Ewangelii wskazują, że miało to miejsce.

 

Gdy celnicy przychodzili do Jana Chrzciciela prosić go o chrzest i wskazówkę, jak mają wykonywać swoją pracę, usłyszeli:

 

 

„Przyszli też celnicy, aby się ochrzcić, i pytali go: Nauczycielu, cóż mamy czynić? A on im odpowiedział: Nie pobierajcie nic więcej ponad to, co wam wyznaczono.” Łukasz 3:12-13

 

„Był tam pewien człowiek, imieniem Zacheusz, przełożony celników, a był on bogaty. Pragnął on zobaczyć Jezusa, kto to jest, lecz nie mógł z powodu tłumu, bo był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wszedł na drzewo sykomory, aby go zobaczyć, bo miał tamtędy przechodzić. A gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę, zobaczył go i powiedział: Zacheuszu, zejdź szybko, bo dziś muszę zatrzymać się w twoim domu. I zszedł szybko, i przyjął go z radością. A wszyscy, widząc to, szemrali: Do człowieka grzesznego przybył w gościnę. Zacheusz zaś stanął i powiedział do Pana: Panie, oto połowę mojego majątku daję ubogim, a jeśli kogoś w czymś oszukałem, oddaję poczwórnie.” Łukasz 19:2-8

 

 

Celnicy nie mieli dobrej opinii w Izraelu, nie tylko ze względu na współpracę z okupantem i możliwe nadużycia władzy, ale i z powodu łamania przepisów Prawa. Z racji wykonywanej pracy musieli mieć kontakt z ludźmi niebędącymi Żydami, a to czyniło ich nieczystymi. Chociaż należeli do ludzi zamożnych, to nie cieszyli się szacunkiem i zaufaniem. Pobożni Żydzi unikali ich w przeciwieństwie do Jezusa, o czym świadczy wizyta w domu Zacheusza czy opinia, jaką miał wśród gorliwych ludzi w Izraelu.

 

 

„Przyszedł Syn Człowieczy, jedząc i pijąc, a mówią: Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników.” Mateusz 11:19

 

 

W przeciwieństwie do celnika faryzeusz był człowiekiem prawym, przestrzegającym Prawa w każdym punkcie, chcący być blisko Boga. Faryzeuszem był Nikodem, chcący zrozumieć jak można narodzić się ponownie – Jana 3, broniący jako jedyny Jezusa, gdy miano go aresztować, to on dostarczył drogie olejki, by namaścić ciało Pana po jego śmierci na krzyżu.

 

 

„Wrócili więc strażnicy do arcykapłanów i faryzeuszów, a ci rzekli do nich: Czemuście Go nie pojmali? Strażnicy odpowiedzieli: Nigdy jeszcze nikt nie przemawiał tak, jak ten człowiek przemawia. Odpowiedzieli im faryzeusze: Czyż i wy daliście się zwieść? Czy ktoś ze zwierzchników lub faryzeuszów uwierzył w Niego? A ten tłum, który nie zna Prawa, jest przeklęty. Odezwał się do nich jeden spośród nich, Nikodem, ten, który przedtem przyszedł do Niego: Czy Prawo nasze potępia człowieka, zanim go wpierw przesłucha, i zbada, co czyni? Odpowiedzieli mu: Czy i ty jesteś z Galilei? Zbadaj, zobacz, że żaden prorok nie powstaje z Galilei.” Jana 7:45-52

 

 

Józef z Arymatei, który odstąpił Jezusowi grób także był jednym z nich – Marka 15:43.

 

Faryzeusze byli gorliwi w swojej wierze i nie zawsze Jezus ich potępia za to. Oni mieli właściwie tylko problem z jednym: brakowało im miłosierdzia w stosunku do innych.
Wynikało to z dobrego zdania, jakie mieli o sobie i tu czas na zacytowanie przypowieści:

 

 

„Powiedział też do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam. Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: Boże, miej litość dla mnie, grzesznika. Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nietamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony”. Łukasz 18:9-14

 

 

Celnik nie miał złudzeń co do siebie, wiedział, że daleko mu do doskonałości, że jego życie odbiega od wzorca, jaki dał Bóg wraz z przepisami Prawa. Nie podnosił nawet oczu do nieba, prosząc Boga o litość i wybaczenie.
Faryzeusz stał pewny swojej dobrej wiary i prawego życia. Modlił się bez kompleksów – dzisiaj w kościołach powiedzieliby o takim człowieku, że jest pewny tego, kim jest w Bogu i co ma od Niego.

 

Przestrzegający prawa faryzeusz czuł się lepszym, więcej wartym od celnika. To, co z niego wyszło to pogarda.
Pogarda mówi do drugiego człowieka, nie jesteś godzien, nie jesteś dość dobry, mądry, wykształcony, bogaty, dorosły, masz nie ten kolor skóry, pochodzenie, płeć, wiek.
Pogarda ocenia i to twardo, przypina etykietki bez litości, szufladkuje ludzi bez przyjrzenia się człowiekowi, oceniając najmniejsze w jej oczach uchybienie, wadę, czy występek jako niegodne wybaczenia, miłosierdzia. Z pogardzanymi ludźmi się nie rozmawia, ich się piętnuje, unika.
Pogarda wie, co jest człowiek wart.

 

Jest taki fragment na początku Ewangelii Jana, którym często dostaję po głowie, gdy porywam się na ocenianie człowieka.

 

 

„Filip znalazł Natanaela i powiedział do niego: Znaleźliśmy tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie, a także prorocy – Jezusa z Nazaretu, syna Józefa. I zapytał go Natanael: Czyż z Nazaretu może być coś dobrego? Filip mu odpowiedział: Chodź i zobacz! Gdy więc Jezus zobaczył Natanaela zbliżającego się do niego, powiedział o nim: Oto prawdziwie Izraelita, w którym nie ma podstępu. Natanael go zapytał: Skąd mnie znasz? Odpowiedział mu Jezus: Zanim Filip cię zawołał, gdy byłeś pod drzewem figowym, widziałem cię. Odpowiedział mu Natanael: Mistrzu, ty jesteś Synem Bożym, ty jesteś królem Izraela. Jezus mu odpowiedział: Czy wierzysz dlatego, że ci powiedziałem: Widziałem cię pod drzewem figowym? Ujrzysz większe rzeczy niż te”. Jana 1:45-50

 

 

Nie mam pojęcia, pod jakim drzewem siedział mój „Natanael” i co tam robił. Nie mam kompletnie pojęcia o tym, co jest i dlaczego w jego sercu. Jaką walkę toczy, jaka zmiana w nim właśnie zachodzi i dokąd prowadzi. To wie tylko Bóg.

 

 

„PAN będzie sądził narody. Osądź mnie, PANIE, według mojej sprawiedliwości i według mojej uczciwości, która jest we mnie. Niech skończy się zło niegodziwych, a umocnij sprawiedliwego, Boże sprawiedliwy, ty, który badasz serca i nerki. Moją tarczą jest Bóg, który wybawia ludzi prawego serca.” Psalm 7:8-10

 

 

„Lecz Pan Zastępów jest sprawiedliwym sędzią, bada nerki i serce. Chciałbym zobaczyć Twoją zemstę nad nimi, albowiem Tobie powierzam moją sprawę.” Jeremiasz 11:20

 

 

Nie mnie więc sądzić kogoś, uważać się za kogoś lepszego, więcej wartego. Nie mam pojęcia, co jest w człowieku, do czego się nadaje a do czego nie i jak go osądzi Bóg.
Pozory mogą mylić.

 

 

„Lecz PAN powiedział do Samuela: Nie patrz na jego urodę ani na jego wysoki wzrost, gdyż go odrzuciłem. PAN bowiem nie patrzy na to, na co patrzy człowiek, bo człowiek patrzy na to, co jest przed oczami, ale PAN patrzy na serce.” 1 Samuela 16:7

 

 

Niedawno z przyjaciółmi w ramach spojrzenia w „biblijne lustro” i wyłapania, co robimy nie tak, czytaliśmy Księgę Przysłów, szukając w niej swoich słabych punktów. Ona jest w tym niezastąpiona!
Ile razy bym do niej nie wracała, zawsze coś wyskoczy mi z tekstu, krzycząc: „na to zwróć uwagę, bo zapominasz stosować w życiu!”.
Jest tam też coś o pogardzie i człowieku, który uważa się za lepszego od innych.

 

 

„Nierozumny gardzi swym bliźnim, a człowiek roztropny milczy”. Przysłów 11:12

 

 

Ciekawe jest to, że tak łatwo nazywając siebie chrześcijaninem, odsunąć w cień pamięć o Jezusie mówiącym o dwóch najważniejszych przykazaniach. Przecież On tam jasno i dosadnie mówi o stosunku, jaki mam mieć do drugiego człowieka, niezależnie od tego kim on jest.

 

 

„Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali” Jan 13:34-35

 

 

„Wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda będzie wielka, i będziecie synami Najwyższego; ponieważ On jest dobry dla niewdzięcznych i złych. Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny.”
Łukasza 6:35-36

 

 

Jezus postawił bardzo wysoko poprzeczkę i wbrew temu, co często słyszę w kazaniach, rzadko próbujemy się do niej dostać.
Ignorowania jej nie usprawiedliwia gorliwość o czystość doktryny.
Tak to wszystkich ludziach, którzy w moich czy Twoich oczach są heretykami, bandytami czy draniami Jezus mówi:

 

 

„A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią?
Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski”. Mateusz 5:44-48

 

 

W niczym nie jestem lepsza od innych to, że mogę do Boga mówić Ojcze to nie moja zasługa, bo sama bym nie przyszła do Jezusa, to Bóg mnie do niego przyciągnął.

 

 

„Wszystko, co Mi daje Ojciec, do Mnie przyjdzie, a tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę,” Jana 6:37

 

 

Pogarda – uważanie kogoś z jakiegoś powodu za mniej wartego ode mnie i nienawiść – życzenie złego komuś, nie ma prawa być częścią człowieka uważającego się za chrześcijanina – ucznia i naśladowcę Jezusa.
Nie ma znaczenia, z jakiej partii ktoś jest, czy jest lewakiem, prawicowcem, naziolem, komunistą, jakiego jest wyznania – katol, heretyk, świadek Jehowy, kociarz, muzułmanin, ateista. Ba, nawet to czy jest gejem, sodomitą, pedofilem, mordercą, gwałcicielem nie daje prawa uczniowi Jezusa do okazania mu pogardy.
Gdy się czyta tę listę to aż krew się burzy: jak to, bez przesady!
Kiedyś to już tu powiedziałam: chrześcijaństwo nie jest dla mięczaków, a że krew się burzy czasem i chce się krzyczeć, że to nie może tak być, no cóż, to wąska droga.
Jezus wymaga czegoś od ucznia już na początku:

 

 

„Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?” Mateusz 16:24-26

 

 

Zaprzeć się samego siebie to także zrezygnować ze swojego poczucia sprawiedliwości.
Tak, to jest koszmarnie trudne, dla mnie też. Nawalam nadal. Coraz rzadziej, ale jednak nawalam.

 

Jest taka modlitwa-piosenka napisana prawie 40 lat temu przez Natana Tenenbauma, która raz za razem wraca do mnie. W ostatnią niedzielę znowu wróciła.

 

Każdy Twój wyrok przyjmę twardy
Przed mocą Twoją się ukorzę.
Ale chroń mnie Panie od pogardy
Od nienawiści strzeż mnie Boże.

Wszak Tyś jest niezmierzone dobro
Którego nie wyrażą słowa.
Więc mnie od nienawiści obroń
I od pogardy mnie zachowaj.

Co postanowisz, niech się ziści.
Niechaj się wola Twoja stanie,
Ale zbaw mnie od nienawiści
Ocal mnie od pogardy, Panie.

 

 

Pogarda lubi wypełzać pod płaszczykiem sprawiedliwości, prawdy. Jakby się nie przebierała zawsze na końcu niesie śmierć. Umiera osoba, która jest jej źródłem.
Pogarda jest niekompatybilna z chrześcijaństwem. Tu zdominować człowieka musi pokora.
Prawdziwa, gdy zdaje sobie on sprawę z tego w czym jest dobry a w czym nie, kim jest i dokąd zmierza, gdzie jest jego nadzieja i siła.
Pogarda ma źródła własnej siły we własnej sprawiedliwości.
Pokora czerpie siłę nie z siebie ale z Dawcy Życia.

 

Zapieranie się siebie to dbanie o niedokarmianie pogardy i codzienne ćwiczenie się w zdrowym spojrzeniu na siebie i swoje życie, w pokorze.

 

Beata

 

Brak komentarzy

Zostaw komentarz