Jak Bóg ma na imię?

Imię to coś, co każdy posiada. Jedno, czasem kilka, do tego ksywy i przezwiska będące w sumie imieniem tyle, że nieoficjalnym.

 

Czym właściwie jest imię?

 

To słowo lub zlepek, którym wołamy na kogoś – najprościej mówiąc. Kiedyś miało większe znaczenie, bo było czymś jak życzeniem, czy też przepowiednią określającą cechy człowieka, jego pozycje w społeczeństwie, rolę, jaką odegra. Imiona miały znaczenie i to nie tylko u Indian — na przykład taki Siedzący Byk.
Często w ciągu życia człowiek miewał kilka imion, nadawano mu nowe, gdy wkraczał w kolejny etap życia, dokonał czegoś wielkiego itp.

Dzisiaj przyjmujemy, że każdy człowiek ma jakieś imię, które mu nadano.
A tak, bo imię było nadawane przez kogoś np. rodzica, krewnego, kogoś z pozycją w danym środowisku. Upraszczając, na człeka wołano tak, jak przezwali go inni, a nie jak on sam sobie tego życzył. Były jednak w dziejach osoby pozbawione imienia. Nie mówię tu o jakichś przestępcach, o których chciano zapomnieć a o kobietach z szanowanej nacji, jaką byli starożytni Rzymianie.
U nich dziewczynki nie miały imion, były ponumerowane i nazwane od ojca. Więcej o pozycji kobiet w Rzymie przeczytacie tu Kobiety starożytności – Rzymianka.

 

Skoro ludzie mają imiona to czy ma je też Bóg?

 

W mitologiach wszelakich bogowie mieli swoje imiona, które przetrwały często dłużej niż ich czciciele. Mamy więc Zeusa, Baala, Hator itd.
Wiele zamieszania budzi jednak problem imienia Boga Biblii. Skoro o Nim mowa to przecież jakoś do niego się ludzie zwracają.
No tak, nazywają Boga różnie i tych imion ma całkiem sporo od Najwyższego (El-elion), przez Widzącego (El Roi), Król (Melech) po Wieczny (El Olam).
Jest i jedno imię, które budzi najwięcej czci, sporów i bywa traktowane wręcz jako magiczne zaklęcie.
To imię padło z gorejącego krzewu, ale w Biblii jest zapisane ponad 6000 razy, pojawia się już w jej pierwszej księdze.

 

Nikt nie wie dzisiaj jak ono brzmi, ale zwłaszcza w Polsce znane są spory ze Świadkami Jehowy o to, jak odczytać prawidłowo tetragram, bo o nim mowa. Wszystko, co mamy to cztery litery JHVH.
Jedni czytają je jako Jahwe inni jako Jehova jeszcze inni jako Jałheł.
Być może któryś sposób jest dobry, ale może wszystkie są błędne. Niestety tego dzisiaj nie zweryfikuje nikt.
O dziwnych losach tetragramu napisze kiedy indziej, dzisiaj chcę zastanowić się, czy ma sens ten spór o imię, które ważne i jak, czy bez niego da się do Boga zwracać?

 

Tak na chłopski rozum biorąc ten problem, to można rozwiązać go szybko i prosto.
Czy dziecko, taki szkrab ledwo bełkoczący swoim bobaskowatym narzeczem musi prawidłowo wymawiać imię taty, ba – czy w ogóle musi je znać, by do niego wołać?
Czy nieznający imienia ojca dzieciak rozpozna go w tłumie facetów?
Odpowiedzi są oczywiste.

Pan Jezus, gdy uczył uczniów, jak mają się modlić, nie wymienia imienia Boga, mówi po prostu Abba – Tato.
Tak prosto i bezpośrednio — Tato. Nie Ojcze jak bywają tłumaczone słowa modlitwy, ale zdrobniale, poufale jak normalny dzieciak do rodzica.

Można więc nie mieć pojęcia, jak Bóg ma na imię, które jest ważniejsze, stosowniejsze w danej sytuacji a zwracać się do Boga.

Gdy komuś się wydaje, że tak prosto to nie poważnie, że szacunek, cześć, porządek, tytuły to niech się zastanowi czy przychodzi do Tego, który dał mu życie jako dzieciak zależny od Niego całkowicie, czy jako petent przestrzegający protokołu.

 

 


Bóg nie jest głuchy i nie ma problemów z rozpoznaniem swojego stworzenia, które do niego woła.


 

Nie widzę w Biblii osoby, która szczerze szuka Boga i woła, wcale nie per „Ty” – z imienia, a której Bóg nie odpowiada, nie daje się znaleźć.
Skoro On jest Najwyższy, to za przeproszeniem nie róbmy z Niego głuchego staruszka, bojąc się, że gdy nie zastosujemy jakiegoś wymyślonego przez ludzi sposobu i formy zwracania się do Boga to nas nie usłyszy, bo ktoś się pod niego podszyje.

 


„Bądźcie jak dzieci” – tak powiedział Jezus.
Szkraby, jeżeli nie widzą taty, drą dzioby tak długo, aż tata przyjdzie.


 

Gnoza, zgłębianie „tajemnych tajemnic”, komplikowanie rytuałami i stopniami wtajemniczenia są fajne, dają poczucie ważności, elitarności, ale nie są potrzebne, by wołać do Boga i by On słyszał nasze wołanie.

Beata

 

1 komentarz

Zostaw komentarz