O Bożym Narodzeniu słów kilka

Słów kilka o Bożym Narodzeniu. Za cztery dni Wigilia. Dla wielu to najważniejszy wieczór w roku, największe święto, chociaż jest tylko zapowiedzią świętowania. Teoretycznie okres okołobożonarodzeniowy powinien być czasem łączącym wszystkich chrześcijan, niezależnie z jakiej są denominacji. Tak jest jednak tylko teoretycznie.

Bywały momenty w dziejach ludzkości, gdy ten krótki czas powodował zatrzymanie wojen.
Jest piękna i smutna zarazem historia z czasu I Wojny Światowej, znana, jako „rozejm bożonarodzeniowy”.
Doszło do niego w pierwsze święta tej wojny, w grudniu 1914 roku pod miejscowością Ypres, na południu Belgii, niedaleko granicy z Francją. Zwykli szeregowi żołnierze przypomnieli sobie, że chociaż siedzą w okopach a w koło szaleje śmierć, to ten czas powinien wyglądać inaczej, bo świat, z którego pochodzą właśnie świętuje narodziny Jezusa.
Zaczęli śpiewać kolędy, wyszli z okopów.

 

 

 

 

 

Sytuacja była bardzo groźna dla ludzi pragnących by ta wojna trwała, bo nagle zwykli ludzie zapomnieli o tym, że kazano im walczyć o czyjeś wielkie interesy. Zapomnieli, że różni ich polityka, doktryna religijna, bo jeden protestant a drugi katolik.
O dziwo połączyło ich Boże Narodzenie i idea jaką niesie – narodził się Zbawiciel.

 

Tak wiem – Jezus nie urodził się 25 grudnia (o tym między innymi TU).
Tak wiem – tego święta nie ma w Biblii.
Tak wiem – wpleciono w nie wiele dziwnych tradycji, nijak mających się do tego co wydarzyło się dwa tysiące lat temu w Betlejem.

 

Kiedyś, jak każdy neofita, stawiałam na pierwszym miejscu „prawdę” – celowo jest tu cudzysłów, bo to była twarda nibyprawda trzymająca się faktów, walczyłam z wszelkimi naleciałościami i pogańskimi wtrąceniami nazywanymi często tradycją.
Był to ciekawy czas, bo pozwolił mi na poznanie ile „cukru jest w cukrze” – ile Chrystusa jest w chrześcijaństwie.
Gdy jednak zyskałam już pewność, że sporo w nim folkloru – jak szopka bożonarodzeniowa, legendy – jak Weronika z chustą, zaczęłam rozumieć, co miał na myśli Jezus mówiąc:

 

Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami.” Mk 9,40

 

Te Święta miały wyciągać na pierwszy plan wiadomość o narodzeniu Jezusa, a że z czasem więcej w nich choinki, czerwonego krasnala, to już inna sprawa.
Nie walczę z nimi.  Przeciwnie, każdy ich element można wykorzystać do mówienia ludziom o nadziei, o dobrym Bogu, o zbawieniu i Jezusie.
Zamiast bawić się w inkwizytora, łowcę herezji, lepiej spojrzeć na to co nas otacza jak na okazję.
Tak jak robi to mądry rodzic, nauczyciel, biznesmen, misjonarz, którzy chcą przekazać opornym słuchaczom informacje.
Choinkę można wykorzystać tak jak zrobili to Donie i Carol Richarson używając paskudnego obyczaju kanibali, by opowiedzieć im Dobrą Nowinę (tu o tym pisałam).

Znowu posłużę się pewnym wersetem.

 

„Dla czystych wszystko jest czyste, dla skalanych zaś i niewiernych nie ma nic czystego, lecz duch ich i sumienie są zbrukane.” Tytus 1,15

 

Można wywalić z domu choinkę, zakazać śpiewania kolęd, postawienia figurek z szopki, zbojkotować kolację wigilijną i polskie łamanie się opłatkiem.
Można też ubrać choinkę i snuć przy tym opowieść o światełkach i prawdziwym świetle, o tym, że to drzewko zawsze jest zielone i ma życie w sobie. Zawieszać na niej aniołki i domki mówiąc dzieciakom o tym, że ktoś ma nas w opiece, zawsze i wszędzie.
Śpiewając kolędy można wybrać takie, które mówią o tym, czym te święta miały być w założeniu, jak chociażby piękną starą polską pieśń

 

„Bóg się rodzi, moc truchleje,
Pan niebiosów obnażony;
Ogień krzepnie, blask ciemnieje,
Ma granice nieskończony.
Wzgardzony okryty chwałą,
Śmiertelny Król nad wiekami;

A Słowo Ciałem się stało
i mieszkało między nami.”

 

Szopka jest dobrym początkiem do opowiadania Ewangelii.
Kolacja powodem, by starać się wybaczyć sobie jeżeli mamy co, pogodzić, pojednać, bo to miał też poniekąd symbolizować opłatek – dzielenie się chlebem.
Nawet nazywanie tych świąt Gwiazdką jest dobrym starterem do opowieści o pewnej gwieździe prowadzącej Mędrców.
Warto samemu pamiętać, że te święta to świętowanie Bożego Narodzenia a nie Zimowe Święta – bo takie jest ich założenie.
Czas do niego wrócić, bo te święta w takiej formie niosą dobre rzeczy i są dobrą okazją do głośnego mówienia, że Bóg jest Dobry.

 

W tym roku tak się złożyło, że głośno zrobiło się o żydowskiej Chanuce, święcie, które podobnie jak Boże Narodzenie nie ma biblijnego rodowodu. Obydwa święta ustanowili sobie ludzie.
Chanuka wspomina cud z oliwą, a sens tego święta to radość i coroczne wspominanie, że judaizm przetrwał. Dzisiaj świecznik chanukowy zapalają głowy państw nie będące Żydami. Wielu chrześcijan świętuje Chanukę, święto ustanowione przez ludzi, ciesząc się, że judaizm przetrwał prześladowania.
To radosne i słodkie święto – tak jak Boże Narodzenie.

Czy nie warto na nowo wypromować chrześcijańskich korzeni Bożego Narodzenia pozbywając się reniferów, czerwonych krasnali i komercji, które je zaanektowały?

Czy nie byłoby dobrze by bożonarodzeniowe stajenki z małym Jezusem, Józefem, Marią, aniołem i pasterzami znowu stanęły na rynkach miast i tam gdzie w tym roku stały świeczniki chanukowe?

Nie chcę tym pytaniem wywołać burzy. Chcę byś się zastanowił co, dlaczego i ilu ludzi świętuje w tym roku w grudniu.

Czy twoje świętowanie jak jasno pokazuje co celebrujesz?

Wybór świąt w grudniu jest naprawdę duży i nie ogranicza się do Chanuki, Bożego Narodzenia, Zimowego Święta z choinką i czerwonym jegomościem, Szczodrych Godów. Jednak to które święta lub ich elementy wybieramy mówią o nas więcej niżbyśmy chcieli. Mówią o wartościach jakie wyznajemy, korzeniach, z których wyrastamy lub z którymi chcemy się identyfikować oraz o tym, jakie wartości i tradycje mają nas otaczać w naszych domach, miastach.

 

Spokojnych Świąt Bożego Narodzenia.
Niech światełka na choince, aniołki, gwiazdki i szopki przypominają czyje urodziny fetujemy.

 

Beata

 

 

 

Brak komentarzy

Zostaw komentarz