Nie chlap jęzorem – o sile słowa

Słowa mają moc – taki frazes słyszałam nie raz, a wypowiadali go ludzie w różnych okolicznościach. Brzmi pięknie, mocno, ale jak to często bywa z łatwo wpadającymi w ucho frazami, niewielu traktuje je poważnie. Jest jednak grupa ludzi, która na nim zbudowała całe swoje nauczanie i karierę zawodową — to mówcy motywacyjni i coache.

 

Słowa według nich oraz nasz sposób myślenia, są z sobą powiązane i mają moc nad nami, kreując rzeczywistość, w jakiej żyjemy.
Brzmi to trochę jakby było mocno doprawione filozofią new age. Często jest właśnie przez to ignorowane przez ludzi uważających się za chrześcijan. Problem w tym, że jest to do bólu biblijne nauczanie.
Ba, wersja coachowska podejścia do tematu jest anemiczna w swej intensywności z tą, o jakiej mowa w Biblii, gdy poruszane są problemy słów i używania jęzora przez ludzi, zwłaszcza tych deklarujących, że traktują Boga Biblii poważnie.

 

Słowa czy czyny

 

 

Bóg patrzy na czyny i to one są ważne! – tak lubi myśleć każdy poważny człowiek. Ważne to, co robimy, a nie to, co gadamy, obiecujemy i tak dalej!

Czyżby?

Jezus mówił coś innego:

 

„Dobry człowiek wydobywa z dobrego skarbca serca dobre rzeczy, a zły człowiek wydobywa ze złego skarbca złe rzeczy. Ale mówię wam, że z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu. Bo na podstawie twoich słów będziesz usprawiedliwiony i na podstawie twoich słów będziesz potępiony.” Mateusz 12:35-37

 

To nie jest przyjaźnie dla ucha brzmiąca wypowiedź Mistrza.
Dlaczego Bóg miałby się tak czepiać słów, które nie stały się jeszcze czynem?
Słowa nie rodzą się na końcu języka. Powstają z naszego myślenia, pragnień, systemu wartości, jaki mamy naprawdę i jaki działa automatycznie, a nie tego włączanego, gdy się pilnujemy i chcemy dobrze wypaść we własnych oczach lub czyichś.

 

To, co wydobywa się z naszego gardła, pochodzi z głębokości serca. Tak, właśnie z tego prawdziwego ja.
Najbardziej obnażone staje się ono, gdy poniosą nas emocje, nerwy zagrają na najwyższych falach, bo:

 

„Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobre rzeczy, a zły człowiek ze złego skarbca swego serca wydobywa złe rzeczy. Z obfitości serca bowiem mówią jego usta.” Łukasza 6:45

 

„Twoje usta bowiem pokazują twą nieprawość, posługujesz się mową przebiegłych. Twoje usta cię potępiają, a nie ja; twoje wargi świadczą przeciwko tobie.” Hiob 15:5-6

 

„Wtedy Piotr powiedział do niego: Wyjaśnij nam tę przypowieść. Jezus odpowiedział: Wy też jeszcze jesteście niepojętni? Jeszcze nie rozumiecie, że wszystko, co wchodzi do ust, idzie do żołądka i zostaje wydalone do ustępu? Ale to, co z ust wychodzi, pochodzi z serca i to kala człowieka. Z serca bowiem pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa, nierząd, kradzieże, fałszywe świadectwa, bluźnierstwa. To właśnie kala człowieka.” Mateusz 15:15-20

 

Słowa, nasza mowa, obnażają nas. Mówią więcej o tym, kim jesteśmy niż to, co robimy. Można opanować pewne zachowania, gesty, nawet żyć w pewien sposób bez prawdziwej przemiany.
Zmiana myślenia to wyższy poziom.
To ona dopiero zmienia nas całkowicie i powoduje prawdziwe przyswojenie nowych wartości, sposobu życia oraz zmianę z bycia jednym z tysięcy słuchaczem słów Jezusa w ucznia, naśladowcę Pana.
To o tym mówi Jakub:

 

„Język też jest ogniem i światem nieprawości. Język jest tak ułożony wśród naszych członków, że kala całe ciało i zapala bieg życia, i jest zapalony przez ogień piekielny. Wszelki bowiem rodzaj dzikich zwierząt, ptaków, gadów i morskich stworzeń można ujarzmić i zostaje ujarzmiony przez człowieka. Natomiast nikt z ludzi nie może ujarzmić języka. Jest to nieokiełznane zło, pełne śmiercionośnego jadu. Nim błogosławimy Boga i Ojca i nim przeklinamy ludzi stworzonych na podobieństwo Boga. Z tych samych ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo. Tak być nie powinno, moi bracia. Czy źródło z tej samej szczeliny tryska wodą słodką i gorzką?” Jakuba 3:3-11

 

Słowa kreują nas, mają wpływ na życie ludzi. To nie slogan — słowo może zabić. Słyszałeś o kimś, kto się załamał przez nagonkę w prasie, plotki, hejt, jakim obrywał w necie?
Czasem kończy się na podcięciu skrzydeł takiej osobie, zniszczeniu jej samooceny, depresji a czasem prowadzi do samobójstwa.

 

Słuchałeś kiedyś, jaki to ktoś okropny, wredny lub jak zrobił coś głupiego, od osoby teoretycznie bliskiej owemu okropnemu nieudacznikowi – nazwę go Z?
Ile razy ów zatroskany lub poruszony głupotą/złem, jakie robi Z poszedł za radą psychologów, coachów i mówców motywacyjnych oraz Biblii i zamiast trąbić o upadku, wtopie, poszedł najpierw porozmawiać z Zetem?

 

„Jeśli twój brat zgrzeszy przeciwko tobie, idź, strofuj go sam na sam. Jeśli cię usłucha, pozyskałeś twego brata. Jeśli zaś cię nie usłucha, weź ze sobą jeszcze jednego albo dwóch, aby na podstawie zeznania dwóch albo trzech świadków oparte było każde słowo. Jeśli ich nie usłucha, powiedz kościołowi. A jeśli kościoła nie usłucha, niech będzie dla ciebie jak poganin i celnik.” Mateusz 18:15-27

 

Właściwie to ten fragment powinien ucinać wszystkie rozmowy o cudzych upadkach, grzechach i błędach w chrześcijańskim światku. Niestety jest on pełen łowców herezji, badaczy cudzych potknięć mających podważać przynależność takiego „upadłego” człowieka do Boga. Chrześcijański grajdołek lubi bawić się w osądzanie, nazywając je ostrzeganiem, badaniem, czy wręcz obroną innych przed zwiedzeniem i zwodzicielami. Zawsze to łatwiejsze niż szukanie belki we własnym oku czy spojrzenie na własne upadki, długi i błędy.
Nie jestem idealna i o zgrozo też czasem bywam jak typek z tej przypowieści:

 

„Dlatego królestwo niebieskie podobne jest do króla, który chciał się rozliczyć ze swymi sługami. A gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który był mu winien dziesięć tysięcy talentów. A ponieważ nie miał z czego oddać, jego pan kazał go sprzedać wraz z żoną, dziećmi i wszystkim, co miał, i spłacić dług. Wtedy sługa upadł i oddał mu pokłon, mówiąc: Panie, okaż mi cierpliwość, a wszystko ci oddam. Pan tego sługi, ulitowawszy się nad nim, uwolnił go i darował mu dług. Lecz gdy ten sługa wyszedł, spotkał jednego ze swoich współsług, który był mu winien sto groszy. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: Oddaj, coś winien! Wtedy jego współsługa upadł mu do nóg i prosił go: Okaż mi cierpliwość, a wszystko ci oddam. On jednak nie chciał, ale poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu. A jego współsłudzy, widząc, co się stało, zasmucili się bardzo i poszedłszy, oznajmili swemu panu wszystko, co zaszło. Wtedy jego pan wezwał go i powiedział: Zły sługo, darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż i ty nie powinieneś był zmiłować się nad swoim współsługą, jak ja zmiłowałem się nad tobą? I jego pan, rozgniewany, wydał go katom, dopóki nie odda wszystkiego, co był mu winien. Tak i wam uczyni mój Ojciec niebieski, jeśli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu jego przewinień.” Mateusz 18:23-35

 

Nie jest to przyjemny obraz. Jeszcze mniej komfortowo robi się, gdy uświadomię sobie, że działanie tego typka wynikało z tego, co myślał, jaki był w środku. Jego działanie urodziło się w tym samym miejscu, w którym rodzą się słowa. To wypowiadane słowa wcieliły w czyn żądanie zwrotu długu, a wcześniej włączyły miłosierdzie u wierzyciela.

 

Słowa kreują rzeczywistość w jakiej żyjemy, czy się nam to podoba, czy nie.

 

„Śmierć i życie są w mocy języka, a kto go miłuje, spożyje jego owoc.” Przysłów 18:21

Nastawienie do ludzi, wydarzeń, nas samych pociąga za sobą.

 

 

Test epitetów

 

 

Gdy chcę się przekonać, w jakim naprawdę jestem stanie ducha i na ile poważnie traktuję Boga, robię sobie test z epitetów.
Epitet to wyraz określający rzeczownik – takie jest podstawowe znaczenie tego słowa. W języku potocznym to wyzwisko.
Nazwa testu nie jest przypadkowa, bo dobrze oddaje to, co on obnaża.

 


Test polega na szybkim, wręcz automatycznym, bez zastanawiania się zapisaniu, po 5 epitetów przy:

-3 osobach, które najbardziej w danym momencie mi zalazły za skórę,

-3 czynnościach, rzeczach, które nie chcę lub nie lubię robić,

– 3 wydarzeniach, jakie mnie czekają, o których czytałam lub w których brałam udział.


 

Wyrazy, jakie pojawią się na kartce, są jak drogowskazy wskazujący mi, z jakich to głębokości serca czerpię swoje życie w danym momencie, jak poważnie traktuję Boga.

 

„Jeśli ktoś wśród was sądzi, że jest pobożny, a nie powściąga swego języka, lecz oszukuje swe serce, tego pobożność jest próżna” Jakuba 1:26

 

Wskazuje też na źródło mojego złego samopoczucia, braku odpowiedzi na modlitwy, frustracji czy problemów. Tak, nie przesadzam — to wszystko ma swój początek w słowach i miejscu ich rodzenia się.

 

„Kto bowiem chce miłować życie i oglądać dni dobre, niech powstrzyma język od zła, a usta od podstępnej mowy.” 1 Piotra 3:10

 

„Zdrowy język jest drzewem życia, a jego przewrotność jest zniszczeniem dla ducha.” Przysłów 15:4

 

„Również mój język będzie głosił przez cały dzień twoją sprawiedliwość, bo okryli się wstydem i hańbą ci, którzy szukali mego nieszczęścia.” Psalm 71:24

 

Słowom poświęcono wiele uwagi i miejsca od pierwszej do ostatniej księgi Biblii, To słowo – imię, ma nas określać, słowem Bóg powołuje do istnienia, szczere słowa mogą spowodować, że ktoś okaże miłosierdzie, słowem wydaje się wyrok śmierci. Słowo nie musi być wypowiadane, może być w formie zapisu a swojej mocy nie traci. W epoce wszechobecnego internetu to właśnie słowa, jakie wyskakują spod naszych palców klepiących w klawiaturę, robią najwięcej złego.
Hejt i bezrefleksyjne wypowiadanie się na każdy temat, to nic innego jak klepanie jęzorem bez myślenia o konsekwencjach słów, jakie puszczamy w świat.

 

Boże obroń mnie, strzeż mnie, zasłoń, pomóż – często wplatane jest w modlitwy, zwłaszcza gdy dzieje się coś niefajnego, czarne chmury zasłaniają horyzont.

 

 

Z głębokości serca mówią usta

 

 

Nim zawołam do Boga, przyda się sprawdzić z jak głębokiej, ciemnej i zaszlamionej nory mój głos do Niego biegnie.
O ile Bóg nie ma problemu ze słyszeniem ani mówieniem do swojego stworzenia, to ja siedząc w takiej dziurze, mogę mieć problem w dostrzeżeniu światła i usłyszeniu czegokolwiek poza własnymi jękami.
Bardzo uważne słuchanie i wytężenie wzroku jest konieczne.
Zawsze można też skorzystać z drabinki pozwalającej wyjść nieco albo i znacznie z owej norki. Oto ona:

 

„Usta sprawiedliwego wypowiadają mądrość, a jego język mówi o sądzie. Prawo jego Boga jest w jego sercu, jego kroki się nie zachwieją.” Psalm 37:30-31

 

Dobre słowo jest w cenie, zawsze! Warto o tym pamiętać.

 

Beata

 

Brak komentarzy

Zostaw komentarz