Sprawiedliwość według 3 zasad

Wypełnić wszelką sprawiedliwość” to pierwsze słowa Jezusa, jakie są zapisane w Ewangelii według Mateusza.
Pytanie, co to jest sprawiedliwość?
Słownik podpowiada, że to uczciwe i prawe postępowanie.
Tu jednak znowu pojawia się pytanie, co jest uczciwe, prawe, bo każdy wie, że sprawiedliwość Pawlaka i Kargula to dwie całkiem różne jej wersje.
Ludzie już tak mają, że patrzą zwykle na to co ich otacza, odtyka, ze swojego małego tronu, umieszczonego w centrum wszechświata noszącego imię „moje życie”. Nic w tym dziwnego, zawsze koszula bliższa ciału a samo istnienie obecnie ponad siedmiu i pół miliarda takich jednoosobowych wszechświatów wymusza dostosowanie się do pewnych zasad by tu przetrwać. Wychodzi nam to kiepsko, patrząc na ilość wojen, jakie wszczynamy.
Na świecie funkcjonują trzy modele sprawiedliwości mające porządkować wiele zasad współżycia ludzi, narodów. W zasadzie wykluczają się wzajemnie i nie potrafimy ich zastosować równocześnie.

 

 

Pierwszy model to socjalizm czy nawet komunizm, ale równie dobrze można by go nazwać idealizmem. Głosi on zasadę „wszystkim po równo”. W wielu aspektach życia to dobra zasada, ale w innych jest krańcowo niesprawiedliwa.
Jest jeszcze drugi wariant prawa mówiący, że należy dać „każdemu według potrzeb”. Nie muszę mówić, że to najbardziej delikatne prawo, bo bardzo łatwo ulega wypaczeniom, jest roszczeniogenne.
Trzeci model głosi „każdemu według zasług”. Ten także bywa czasem dobry i sprawiedliwy a innym razem po prostu nieludzki i krzywdzący.
Wszystkie z powodzeniem są jednak stosowane jednocześnie przez Stwórcę wobec stworzenia.
Sprawiedliwość, o której mówi Jezus w Mateusza 3;13-15 to właśnie ten Boży model.

 

 

„Wtedy Jezus przyszedł z Galilei nad Jordan do Jana, aby być przez niego ochrzczonym. Ale Jan powstrzymywał go, mówiąc: Ja potrzebuję być ochrzczonym przez ciebie, a ty przychodzisz do mnie? A Jezus mu odpowiedział: Ustąp teraz, bo godzi się nam wypełnić wszelką sprawiedliwość. Wtedy mu ustąpił.”

 

 

Słowo użyte tu a znaczące sprawiedliwość to δικαιοσύνη – dikaiosynē.
To ten rodzaj sprawiedliwego, uczciwego, prawego postępowania, jakie jest w danej sytuacji akceptowalne dla Boga. Centrum stanowi tu On i Jego punkt widzenia a ja, ty, i te pozostałe siedem i pół miliarda istnień ludzkich, kolejne miliardy zwierząt, roślin i wszystkiego co stworzył, powołał do życia i istnienia jest tylko otoczeniem Jego tronu.
Zdaję sobie sprawę, że w moim postrzeganiu tego, co mnie otacza, nie stawiam człowieka na piedestale. Już wyjaśniam dlaczego.
Wyobraź sobie, że Stwórca to gospodarz domu, do którego nas zaproszono. Bardzo szanujemy innych gości, którzy są ludźmi. Nie dbamy jednak o wyposażenie domu, więc nie ma problemu w zarysowaniu parkietu, stłuczeniu lustra w łazience czy odcięciu ogona kotu, wylaniu rybek z akwarium do kibelka, poobrywaniu liści paprotki zdobiącej ścianę. Robimy to po części z nudów, a po części z głupoty i zadufania w sobie uznając, że dla gospodarza znaczymy więcej niż jego dom i stworzenia, którymi się otacza.
Gdy gospodarz zobaczy, jak korzystamy z gościny podziękuje nam wzywając policję i wyrzucając z grona znajomych nie tylko w social mediach, ale i w prawdziwym życiu.

 

 

Królestwo Boga to miejsce, w którym panuje Jego sprawiedliwość. To miejsce, w którym stan stworzenia został przywrócony do startowego z Raju. Jako uczeń Jezusa mam nie tylko gadać o tym Królestwie i jego prawach, ale w praktyce żyć według nich.

 

 

Trzy zasady, jakimi rządzi się ono to „każdemu po równo”, „każdemu według potrzeb” i „każdemu według zasług”. Mądrość polega na tym, by rozpoznać, które prawo ma w danej sytuacji zastosowanie.
Przykładem, kiedy Bóg daje wszystkim po równo, jest przypowieść o robotnikach w winnicy.
Powiem szczerze, że zamyka mi ona buzię wiele razy, gdy mam ochotę wygarnąć Stwórcy, że to nie sprawiedliwe by ktoś zrobił tak wiele a miał taką samą zapłatę, jak ten, który nic nie robi.
Zgodziłam się przecież być narzędziem w Jego ręku, więc o co te pretensje, żale?
Przełknięcie lekcji z tej przypowieści, jest bardzo trudne.

 

 

„Królestwo Niebios podobne jest bowiem do pewnego człowieka, gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem wynająć robotników do swojej winnicy. Uzgodnił z robotnikami po denarze za dzień i posłał ich do swojej winnicy. Następnie wyszedł około godziny trzeciej i zobaczył innych, stojących bezczynnie na rynku. Powiedział więc do nich: Idźcie i wy do winnicy, a ja dam wam, co słuszne. Ci zaś poszli. Potem znów wyszedł około szóstej i dziewiątej godziny i uczynił tak samo. A gdy wyszedł około jedenastej i zastał innych stojących, zapytał ich: Dlaczego tutaj cały dzień bezczynnie stoicie. Odpowiedzieli: Nikt nas nie wynajął. On na to: Idźcie i wy do winnicy. Z nastaniem wieczoru pan winnicy polecił swojemu zarządcy: Zwołaj robotników i wypłać im należność, zaczynając od ostatnich aż do pierwszych. Podeszli zatem [wynajęci] o godzinie jedenastej i otrzymali po denarze. A gdy podeszli pierwsi, sądzili, że wezmą więcej, ale i oni otrzymali po denarze. Po otrzymaniu zaczęli szemrać przeciwko panu domu i mówić: Ci ostatni pracowali jedną godzinę, a potraktowałeś nas na równi z nami, którzy znieśliśmy ciężar dnia i upał. On zaś odpowiedział jednemu z nich: Przyjacielu, nie krzywdzę cię. Czy nie zgodziłeś się ze mną na denara? Bierz co twoje i idź! Chcę bowiem temu ostatniemu dać, jak i tobie. Czy nie wolno mi z tym, co moje, czynić tego, co chcę? Albo czy twoje oko jest złe dlatego, że ja jestem dobry?” Mateusza 20;1-15

 

 

Całe stworzenie dostaje wodę, słońce, wiatr, by się nim cieszyć. Wszyscy jesteśmy karmieni przez Stwórcę. To prawda, że zwykle kupujemy w sklepie już przetworzone jedzenie, ale to nasz wybór. W końcu każdy może posiać warzywa, zboże, zbierać grzyby, orzechy, łowić ryby. Mówię całkiem poważnie.
Dokonujemy wyborów jak żyć, jak kształtować nasze otoczenie, kierunku, w którym rozwijamy cywilizację. Wybraliśmy miasta, jako dobre miejsca do życia, cywilizację techniczną skoncentrowaną na materii, wolimy żyć bez codziennego kontaktu z ziemią i uprawianiem jej tak, by dała plon w postaci ziarna, owoców, a nie ropy, energii elektrycznej.
Wróble, lilie i całkiem sporo ludzi nadal żyje z tego, co daje im Stwórca w postaci płodów ziemi.

 

 

„Dlatego mówię wam: Nie troszczcie się o wasze życie, co będziecie jeść albo co będziecie pić, ani o wasze ciało, w co będziecie się ubierać. Czyż życie nie jest czymś więcej niż pokarm, a ciało niż ubranie? Spójrzcie na ptaki nieba, że nie sieją ani nie żną, ani nie zbierają do spichlerzy, a jednak wasz Ojciec niebieski żywi je. Czy wy nie jesteście o wiele cenniejsi niż one? I któż z was, martwiąc się, może dodać do swego wzrostu jeden łokieć? A o ubranie dlaczego się troszczycie? Przypatrzcie się liliom polnym, jak rosną; nie pracują ani nie przędą. A mówię wam, że nawet Salomon w całej swojej chwale nie był tak ubrany, jak jedna z nich. Jeśli więc trawę polną, która dziś jest, a jutro zostanie wrzucona do pieca, Bóg tak ubiera, czyż nie tym bardziej was, ludzie małej wiary? Nie troszczcie się więc, mówiąc: Cóż będziemy jeść? albo: Co będziemy pić? albo: W co się ubierzemy? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Wie bowiem wasz Ojciec niebieski, że tego wszystkiego potrzebujecie. Ale szukajcie najpierw królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, a to wszystko będzie wam dodane. Dlatego nie troszczcie się o dzień jutrzejszy, gdyż dzień jutrzejszy sam się zatroszczy o swoje potrzeby. Dosyć ma dzień swego utrapienia.” Mateusz 6;25-34

 

 

„Lecz ja wam mówię: Miłujcie waszych nieprzyjaciół, błogosławcie tym, którzy was przeklinają, dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą i módlcie się za tych, którzy wam wyrządzają zło i prześladują was; Abyście byli synami waszego Ojca, który jest w niebie. On bowiem sprawia, że jego słońce wschodzi nad złymi i nad dobrymi i deszcz zsyła na sprawiedliwych i niesprawiedliwych”. Mateusz 5;44-45

 

 

Przyjęcie i zrozumienie, że Bóg daje „każdemu według zasług”, wydaje się łatwiejsze. Przypowieść o talentach i sługach, którzy umiejętnie je rozmnożyli, jest dobrym przykładem.
Jednak zasada ta łączy się zwykle z kolejną – „każdemu według potrzeb”, a to już jest trudniejsze.
Potrzebę rozumiem tu, jako to, co jest konieczne by maksymalnie efektywnie funkcjonować, żyć, a nie zachciankę pragnienie czegoś, co ma zaspokoić jedynie ego lub nałóg.
Słudzy dostali tyle talentów ile byli w stanie rozmnożyć według oceny Dawcy. Nawet leniuch mógł wysilić się na złożenie talentu w ręku bankiera. Dawca najwyraźniej nie miałby pretensji o to.

 

 

„Królestwo niebieskie bowiem podobne jest do człowieka, który odjeżdżając, zwołał swoje sługi i powierzył im swoje dobra. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, a trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i zaraz odjechał. A ten, który otrzymał pięć talentów, poszedł, obracał nimi i zyskał drugie pięć talentów. Tak samo i ten, który otrzymał dwa, zyskał drugie dwa. Ten zaś, który otrzymał jeden, poszedł, wykopał dół w ziemi i ukrył pieniądze swego pana. A po dłuższym czasie przybył pan tych sług i zaczął się z nimi rozliczać. Wówczas przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów, przyniósł drugie pięć talentów i powiedział: Panie, powierzyłeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów zyskałem. I powiedział mu jego pan: Dobrze, sługo dobry i wierny! W niewielu rzeczach byłeś wierny, nad wieloma cię ustanowię. Wejdź do radości swego pana. Przyszedł i ten, który otrzymał dwa talenty i powiedział: Panie, powierzyłeś mi dwa talenty, oto drugie dwa talenty zyskałem. Powiedział mu jego pan: Dobrze, sługo dobry i wierny! Ponieważ byłeś wierny w niewielu rzeczach, nad wieloma cię ustanowię. Wejdź do radości swego pana. Przyszedł i ten, który otrzymał jeden talent i powiedział: Panie, wiedziałem, że jesteś człowiekiem surowym: żniesz, gdzie nie posiałeś i zbierasz, gdzie nie rozsypałeś. Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz, co twoje. A jego pan mu odpowiedział: Sługo zły i leniwy! Wiedziałeś, że żnę, gdzie nie posiałem i zbieram, gdzie nie rozsypałem. Powinieneś więc był dać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie odebrałbym to, co moje, z zyskiem. Dlatego odbierzcie mu ten talent i dajcie temu, który ma dziesięć talentów. Każdemu bowiem, kto ma, będzie dane i będzie miał w obfitości. Temu zaś, kto nie ma, zostanie zabrane nawet to, co ma. A nieużytecznego sługę wrzućcie w ciemności zewnętrzne. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”. Mateusz 25;14-30

 

 

Lekcja z tej przypowieści aż boli: każdy ma coś, czym może rozmnożyć majątek Dawcy.
Ja rozumiem to tak, że każdy ma możliwość, by ułatwić wprowadzanie praw rządzących Królestwem Boga na własnym podwórku, w swoich decyzjach, działaniu.

Szerzej opowiem o tym, gdy dojdę z „Elementarzem” do 25 rozdziału Mateusza.

Sprawiedliwe jest życie według zasad Boga. Tak, tu i teraz, a tym jest według mnie głoszenie Królestwa Bożego w praktyce.

 

W linku znajdziesz wszystkie wersety, w których zastosowano słowo δικαιοσύνη – dikaiosynē.

 

Nie wspomniałam o sytuacji, w jakiej padły słowa o wypełnieniu tej sprawiedliwości. O tym, czyli jak zaczynać, będzie kolejna część „Elementarza”.

 

Beata

 

Brak komentarzy

Zostaw komentarz