Gdybym był bogaty – śpiewał Tevi Mleczarz. Oczywiście gdyby był bogaty jego życie byłoby inne, piękne i spełnione.
Z jednej strony to naturalna skłonność człowieka, że porównuje siebie z innymi. Porównuje swój wygląd, stan posiadania, osiągnięcia i nie ma w tym nic złego. Pozwala to ocenić i odnaleźć swoje miejsce w grupie, a każdy z nas do jakiejś należy, czy tego chcemy, czy nie. Może to być grupa zawodowa, może to być grupa rówieśników a może to być rodzina.
Nawet gdy mamy focha i uznajemy się za pojedynczy egzemplarz ludzki, żyjący niezależnie od innych, to jest to tylko nasze prywatne bajerowanie siebie. Zawsze mamy interakcje z ludźmi, wpływ na ich życie a oni na nasze. No chyba, że żyjemy na odległej wyspie, gdzie mieszkamy sami i osobiście, na miejscu, zaspokajamy swoje potrzeby, zaczynając od zbudowania schronienia, przez zdobycie jedzenia, uplecenie czegoś do ubrania po utylizacje własnych produktów przemiany materii i śmieci, jakie tworzymy.
Takich Robinsonów należy raczej szukać na kartach książek w bibliotece a nie w życiu.
Reszta mniej lub bardziej jest częścią ludzkości.
Każdy z nas jest w czymś dobry a w czymś kiepski. Jeden jest lepszy w gotowaniu a inny w sprzątaniu – taka specjalizacja w codziennym życiu ułatwia je. Oczywiście są też specjalizację postawione na wyższy poziom a może to być owo zwykłe sprzątanie czy coś bardziej skomplikowanego, jak chociażby poskładanie w całość kości nogi, złamanej w wielu miejscach. Takie specjalizacje i umiejętności pozwalają zarobić na życie i to jest dobre.
Są jednak sytuacje, gdy porównywanie się z innymi jest delikatnie mówiąc chore.
Często taki rodzaj porównywania się narzuca nam społeczeństwo i kultura. Najpowszechniejszym i najbardziej niszczącym wzorcem narzucanym w ten sposób jest porównywanie swojego wyglądu z innymi.
Zawsze ktoś będzie wyższy a ktoś niższy, ktoś chudszy a ktoś grubszy, ktoś bardzo owłosiony a ktoś łysy. W momencie, w którym w dążeniu do owego idealnego wyglądu poświęcamy mu całą energię, czas, zdrowie i pieniądze, warto zdać sobie sprawę, że gonimy za modą a ona jest zmienna nie tylko w czasie, ale i przestrzeni. To co piękne dla Włocha nie musi być nawet tolerowane przez Chińczyka itp. Często dajemy sobą tak zamieszać, że nie doceniamy siebie.
Tak – każdy z nas jest inny i w tej inności tak naprawdę tkwi nasza siła.
Gdybyśmy wszyscy byli klonami to jedna zwykła grypa mogłaby wykończyć całą populację, jedna alergia, nietolerancja pokarmowa.
Inną rzeczą, której poświęcamy spor uwagi jest porównywanie swojego stanu posiadania, poziomu życia. Tu znowu zawsze będzie ktoś kto ma więcej, komu żyje się wygodniej i ktoś kto ma mniej od nas a życie o wiele cięższe.
Komuś do normalnego funkcjonowania będzie potrzebny prywatny samolot, bo musi się szybko przemieszczać na duże odległości- takie interesy prowadzi, daje pracę wielu ludziom. Dla kogoś innego będzie to zwykła fanaberia, na którą jednak go stać.
Motywy decydują czy jest to dobre dla człowieka czy nie.
Czy posiadanie samolotu uszczęśliwia jednego lub drugiego?
Co spowodowało, że go kupił i utrzymuje – a nie jest to tanie?
Jak to często bywa dobrze jest utrzymać się w środku, jeżeli chodzi o stan posiadania. W Księdze Przysłów są takie dwa wersy, które dobitnie o tym mówią:
„Oddal ode mnie fałsz i słowo kłamliwe; nie nawiedź mnie ubóstwem ani nie obdarz bogactwem, daj mi spożywać chleb według mojej potrzeby, abym, będąc syty, nie zaparł się ciebie i nie rzekł: Któż jest Pan? Albo, abym z nędzy nie zaczął kraść i nie znieważył imienia mojego Boga”. Przysłów 9:8-9
Warto przyjrzeć się własnym potrzebom, na ile są one prawdziwe a na ile stworzone przez modę, media. Bogactwo nie jest złe. To poleganie na nim i kochanie pieniądza jest pułapką.
Żyjemy w społeczeństwie gdzie wygląd, a więc nie tylko ciało, ale i jego otoczka jak ciuchy, nasze mieszkanie, sprzęty, mają świadczyć o wartości człowieka i sukcesie jaki odnosi w życiu.
Gonitwa za rzeczami dla wielu stała się sensem życia.
To co ważne, wartości, które nazwę podstawowymi – bezpieczeństwo, zdrowie, są postawione na głowie.
Ważne teraz jest to co jest zewnętrzne, co przemija, co jest tylko rzeczą do używania. Do tej kategorii zaliczam także nasz wygląd, ciało, bo one przeminą czy tego chcemy, czy nie. Starzejemy się, czasem ulegamy wypadkom, zwyczajnie zużywamy mięśnie, siły a na koniec umrzemy. Wszyscy – to nie minie nikogo.
Ocena człowieka, sukcesu jaki odnosi i jakości jego życia, mierzona przez to co widoczne, to zwykłe kłamstwo. To wszystko to tylko wydmuszka, pusta i krucha.
Czy z nią mam się porównywać, z niej brać wzorce?
Dlaczego w takim razie nieudacznicy i wybrakowane typy zmieniały świat?
W Biblii jest takich typów sporo, np. Mojżesz pastuch i był jąkała przywódca narodu, łysy Elizeusz wielkim prorokiem, smarkacz Dawid zabijający Goliata, oszust Jakub uciekający przed bratem ojcem narodu, stary Abraham wyruszający do nowej ziemi obiecanej przez Boga, Rachab – prostytutka prababką Zbawiciela.
Ich wygląd, pozycja społeczna czy majątek nie odegrały wielkiej roli w tym czym byli na końcu.
Wiecie, dlaczego?
Oni nie planowali dla siebie takich ról życiowych.
Łączyło ich jedno: w pewnym momencie pozwolili się poprowadzić drogą, która nie była ich wyborem. Nie wierzgali przeciw okolicznością a po prostu szli przez życie przyjmując to co im przynosi.
„Tak mówi PAN, twój Odkupiciel, Święty Izraela: Ja jestem PANEM, twoim Bogiem, który cię uczy tego, co jest pożyteczne, i prowadzi cię drogą, którą masz chodzić”. Izajasza 48:17
Czasem warto przestać się porównywać, wyznaczać sobie cele i zwyczajnie pozwolić się prowadzić okolicznościom, wydarzeniom a spotkani ludzie niech będą drogowskazami.
Beata
Brak komentarzy