Nieortodoksyjny rodowód Jezusa – kłopotliwi krewni.

Nieortodoksyjny rodowód Jezusa zaciekawił mnie już dawno temu, w czasach gdy dopiero zaczynałam swoją przygodę z Bogiem Biblii. Zwykle rodzina i przodkowie Jezusa są pokazywani jako bohaterowie wiary, przykłady świętości i postacie, które może nie były bez rysy, ale jednak stąpały prawie 10 centymetrów nad ziemią – to trochę tacy wybrańcy z super mocami.
Krótko mówiąc, Bóg przygotował Jezusowi przodków i rodzinę prawie doskonałą.
Sami „święci nieugięci” – jak nazywam takie wyidealizowane postacie.
Mnie jednak zastanowili dziwni przodkowie w rodowodzie Mesjasza, a zwłaszcza kobiety. Ujęcie ich w rodowód i wymienianie z imienia to jak na czasy i miejsce, w którym spisano księgi Biblii już sporo. Opowiadanie o nich szerzej, bez wybielania jest już niezwykłe.

Dzisiaj pod lupę idą przodkowie do Dawida włącznie. Rodzinę mu współczesną, dwa różne rodowody przodków już po Dawidzie, jakie znajdują się na kartach Ewangelii, zostawię na następny raz.

 

 

Dawid.

 

 

 

Rodowód króla Dawida jest barwny i daleki od ideału. Sporo w nim postaci, które przy bliższym poznaniu okazują się nie być kryształowymi, a są i takie, których wielu by się wstydziło jako przodków.
Zaczyna się on od Abrahama – co prawda to nie jego uznaje się za praojca Izraelitów, ten tytuł przypada Jakubowi.
Bóg jednak swoją pracę nad wybraniem pewnej gałęzi ludzi do projektu „Mesjasz” zaczyna od niego.

 

Abraham i Sara.

 

 

Abraham to całkiem fajny gość, do tego umie słuchać Boga, ma z nim bliską relację, ale to również pantoflarz, cwaniak i tchórz.
Spojrzeliście kiedyś tak na tego biblijnego bohatera wiary?
Dlaczego nazwałam go tak nieładnie, już wyjaśniam.
Dostał od samego Boga obietnicę, że będzie miał potomka. Był stary, jego żona też, więc w głowie mogły mu się kołatać różne myśli i kombinacje, jak też ten potomek zostanie sprowadzony na świat. Być może pomyślał o zmianie żony, może o cudzie – dla Boga nie ma nic niemożliwego, być może miał w głowie takie kombinacje, jakie nam współczesnym nawet na myśl nie przychodzą.

 

Surogatka.

 

 

Jego żona Sara znalazła proste i dostępne rozwiązanie problemu na to, jak zostać mamą.
Dziecko może urodzić surogatka – tak tę metodę na posiadanie dzieci w razie kłopotów z płodnością ludzie znają od tysiącleci. Połączenie jaja i plemnika było jednak przeprowadzane tradycyjną metodą, a nie jak dzisiaj w laboratorium, pod mikroskopem. Gdy mąż był przyczyną braku szkrabów w małżeństwie, również załatwiano to tradycyjnie tyle, że już nie oficjalnie.
Sara okazała się kobietą czynu i podsunęła mężowi surogatkę w postaci Hagar, swojej niewolnicy. Tę oczywiście nikt nie pytał o zdanie czy chce rodzić dziecko staruszka Abrahama.

To małżeństwo od tego momentu aż się prosiło o kłopoty i doczekało ich tuż po zajściu w ciążę surogatki Hagar. Młoda Egipcjanka zaczyna zadzierać nosa, poniżać swoją panią. Poczuła się lepszą kobietą niż ona. Pokazała tym samym, że mądrością nie grzeszyła. Atmosfera się popsuła i trzeba było temu zaradzić, by życie w namiotach Abrahama nie stało się koszmarem. Abraham, któremu Bóg dał obietnicę posiadania potomka, widząc ciążę surogatki, pewnie pomyślał, czy aby to nie ten zapowiadany potomek. Warto wiedzieć, że to była legalna metoda posiadania dzieci przez żonę niepłodną lub niemogącą już rodzić. Nie koniecznie wychodziła jednak na zdrowie małżeństwu. W tym wypadku przysłowiowe mleko się już rozlało, trzeba było ogarnąć sprawę z jak najmniejszymi stratami. Pan domu, bogaty i szanowany Abraham wycofuje się jednak całkowicie i zostawia decyzję żonie. Hagar była jej własnością tak jak i dziecko, które ma urodzić, jednak to on był ojcem. Nie widać na kartach Księgi Rodzaju, by Abraham starał się, chociażby zawalczyć o poczętego już potomka.
Wkrótce po problemach z ciężarną surogatką Abraham wywija Sarze po raz drugi brzydki numer.

 

 

 

„I ruszył się stamtąd Abraham do ziemi południowej, a mieszkał między Kades i między Sur, i był gościem w Gerar. am powiedział Abraham o Sarze, żonie swej: Siostra moja jest; przetoż posłał Abimelech, król Gerary, i wziął Sarę. Ale Bóg przyszedł do Abimelecha we śnie w nocy, i rzekł mu: Oto ty umrzesz dla niewiasty, którąś wziął, bo ona ma męża. Ale Abimelech nie przybliżył się był do niej, i rzekł: Panie, izali też lud sprawiedliwy zabijesz? Azaż mi on sam nie powiadał, siostra moja jest? a ona też sama nie mówiła, brat mój jest? w prostości serca mojego, i w niewinności rąk moich uczyniłem to. Tedy mu rzekł Bóg we śnie: Wiemci ja, żeś to w prostości serca swego uczynił; i dla tegom cię zawściągnął, abyś nie zgrzeszył przeciwko mnie, i nie dopuściłem ci, abyś się jej dotknął. Teraz tedy wróć żonę mężowi, bo prorokiem jest; i będzie się modlił za cię, a będziesz żył; a jeźliż jej nie wrócisz, wiedz, iż śmiercią umrzesz, ty, i wszystko, co twego jest. Tedy Abimelech wstawszy rano, zwołał wszystkich sług swoich, i opowiedział im to wszystko; co usłyszawszy, polękali się mężowie oni bardzo. Potem wezwał Abimelech Abrahama, i rzekł mu: Coś nam uczynił? a com zgrzeszył przeciwko tobie? iżeś przywiódł na mię i na królestwo moje grzech wielki? uczyniłeś mi, czegoś czynić nie miał. I rzekł po wtóre Abimelech do Abrahama: Cóżeś upatrywał, żeś tę rzecz uczynił? I odpowiedział Abraham: Myśliłem sobie: Podobno nie masz bojaźni Bożej na tem miejscu, i zabiją mię dla żony mojej. A wszakże prawdziwie siostra moja jest, córka ojca mego, choć nie córka matki mojej; pojąłem ją za żonę. I stało się, gdy mię wyprawił Bóg na pielgrzymowanie z domu ojca mego, żem rzekł do niej: To miłosierdzie twoje będzie, które uczynisz ze mną: Na każdym miejscu, do którego przyjdziemy, powiesz o mnie: Brat to mój jest”. Rodzaju 20,1-13

 

 

 

Zastanawiacie się może co Abimelech widział w starej Sarze?
Może wbrew pozorom mu się spodobała. Nie możliwe, bo miała 90 lat?

Nie wiemy, ile lat on miał. Być może był prawie rówieśnikiem Sary i Abrahama — to po pierwsze a poza tym są na ziemi rzeczy, o których się filozofom nie śniło.
Po drugie sprawdźcie, jak wyglądają te panie: Carmen Dell’Orefice lat 86, Mimi Kirk lat 79, Annette Larkins lat 75, Sarah Wiley lat 68, Iman lat 62, Pat Cleveland lat 67. Całkiem nieźle, prawda 😉

 

Sądzę jednak, że tu nie chodziło o urodę Sary, ale o pozycję i majątek, jakie miał Abraham. To miało być małżeństwo z politycznym podtekstem. Warto mieć tak bogatego człowieka za swojego sojusznika a szwagier takim kimś powinien być. Moją uwagę w tej całej historii przykuło to zdanie:

 

 

„I stało się, gdy mię wyprawił Bóg na pielgrzymowanie z domu ojca mego, żem rzekł do niej: To miłosierdzie twoje będzie, które uczynisz ze mną: Na każdym miejscu, do którego przyjdziemy, powiesz o mnie: Brat to mój jest”.

 

 

Abraham takie uniki zaplanował od początku. Był gotów zażądać od żony cudzołóstwa i oszukiwanie nowego „męża” byle ratować własne dupsko. Gdy był w Egipcie, przez żonę-siostrę spowinowacił się z faraonem, nie przeszkadzało mu to czerpać z tego faktu korzyści. Czy to sutenerstwem nie pachnie?

 

 

 

„A gdy się już zbliżał do Egiptu, rzekł do swej żony Saraj: Wiem, że jesteś piękną kobietą. Gdy więc zobaczą cię Egipcjanie, powiedzą: To jest jego żona, i zabiją mnie, a ciebie zostawią przy życiu. Mów więc, że jesteś moją siostrą, aby mi się dobrze wiodło ze względu na ciebie i abym dzięki tobie pozostał przy życiu. Gdy Abram przybył do Egiptu, zobaczyli Egipcjanie, że ta kobieta była bardzo piękna. A gdy ujrzeli ją dworzanie faraona, wychwalali ją wobec faraona, i zabrano tę kobietę do pałacu faraona. (16) Ze względu na nią wyświadczał Abramowi dobrodziejstwa, tak że miał owce, bydło, osły, niewolników i niewolnice, oślice i wielbłądy. Lecz Pan dotknął faraona i jego dom ciężkimi plagami z powodu Saraj, żony Abrama. Wezwał więc faraon Abrama i rzekł: Cóżeś mi to uczynił? Dlaczego nie oznajmiłeś mi, że ona jest żoną twoją? Dlaczego powiedziałeś: Ona jest siostrą moją, tak że wziąłem ją sobie za żonę? A teraz, tu jest żona twoja, weź ją i odejdź. Potem rozkazał faraon ludziom swoim, aby odprowadzili go wraz z żoną jego i wszystkim, co do niego należało”. Rodzaju 12,11-20

 

 

 

Jakub.

 

 

Wnuk Abrahama Jakub był nie gorszym gagatkiem.
Zaczyna od wyłudzenia podstępem przywileju pierworództwa od brata.
Wiem, że Bóg zapowiedział kto będzie uznany za takiego i odziedziczy pierworództwo, jednak zwróciłam uwagę na metodę, jaką ten pakiecik zdobył Jakub przy sporej pomocy mamusi Rebeki. Pomogła mu oszukać Izaaka, czyli swojego męża, by wyłudzić od niego błogosławieństwo należne pierworodnemu.
Trzeba przyznać, że Jakub do momentu, gdy zjawia się u Labana, jest postacią dość nieładną, to oszust i kłamca.
Zmiana następuje po przybyciu Jakuba do Paddan-Aram. Można powiedzieć, że trafił tu swój na swego, oszust na oszusta.
Laban wcisnął Jakubowi podstępem swoje dwie siostry, jako żony: Leę i Rachelę.
Tu zaczyna się w pewnym stopniu powtórka z historii Abrahama. Żony dają mu swoje niewolnice, by z nimi sypiał a wszystko po to by mieć jeszcze więcej dzieci. Zdobyć miłość męża przez dziecko to metoda, jaką posługiwały się kobiety od zawsze i rzadko była skuteczna, co widać na przykładzie Lei pierwszej żony Jakuba.
Zostawię już biednego Jakuba, który zmienia się po powrocie do Kanaanu i poza faworyzowaniem jednego syna – Józefa, nie popełnia już większych głupstw.

 

 

Juda i Tamar.

 

 

Za to Juda, jego syn i pradziad Jezusa ciekawie dorobił się najmłodszych dzieci.
Tak w skrócie.
Pierwsza żona Judy była Kanaanką, a to nie była nacja, z której mieli brać współmałżonków potomkowie Abrahama.
Doczekał się z tego małżeństwa trzech synów. Synowie jednak szybko schodzili z tego świata, ale, jako że pierwszy miał przed śmiercią żonę a dziecka nie doczekał, prawem lewiratu jego brat miał ją poślubić. Pierwszy potomek urodzony z takiego małżeństwa byłby uznany za syna zmarłego.
Tamar – tak miała na imię kobieta poślubiona przez najstarszego syna Judy, Ery. Po nim była żoną średniego Onana, a gdy ten zmarł, Juda obiecał, że poślubi ją jego najmłodszy syn Szela. Był on jednak w tym momencie jeszcze dzieciakiem, więc na wesele trzeba było poczekać.

Juda obiecał Tamar co prawda, że dochowa wierności prawu lewiratu i odda jej Szelę za męża, ale nie miał zamiaru dotrzymać słowa.
Zwodził ją tym samym, bo jako wdowa równie dobrze mogła wyjść za mąż za kogoś innego, mieć rodzinę, ale obietnica i słowo Judy wiązały ją. Musiała czekać, więc czekała.
Lata mijały, teść został wdowcem, Szela dorósł, a ona nadal była sama, mieszkała kątem u rodziców.
Miała status ni to wdowy, ni żony, ni narzeczonej.
Przechlapane – jakbyśmy dzisiaj powiedzieli.

Juda nie miał dość odwagi, by powiedzieć, że łamie własne słowo i jest wolna, bo nie ma zamiaru związać jej losu z ostatnim żyjącym synem. Niszczył jej tym nadzieję na normalne życie.
Tamar miała jednak grande cojones, postanowiła sprawę załatwić inaczej.
W przebraniu prostytutki potraktowała Judę jako nieświadomego i niedobrowolnego dawcę nasienia. Po tym jednym razie zaszła w ciążę.

Zaraz, ale to fee, brzydkie i grzech powiecie.
Nie było to cudzołóstwo, bo oboje nie byli w małżeństwie w tym momencie. Dzisiaj nadużywa się tego słowa, nazywając tak każdy stosunek, a to nie biblijne – krótko mówiąc.

Zastanawia mnie dalszy bieg wypadków.
Tamar zostaje oskarżona o prostytucję.

 

 

 

„Po upływie około trzech miesięcy doniesiono Judzie: Tamara, synowa twoja, dopuściła się wszeteczeństwa i jest brzemienna z nierządu. Wtedy Juda rzekł: Wyprowadźcie ją i spalcie! A gdy wyprowadzono ją, posłała do teścia swego i kazała mu powiedzieć: Jestem brzemienna z męża, do którego należą te rzeczy. I rzekła: Rozpoznaj, czyja to pieczęć, sznur i laska? Wtedy Juda poznał je i rzekł: Ona jest sprawiedliwsza niż ja, bo nie dałem jej synowi memu, Szeli. Potem już z nią nie obcował. (27), Gdy zbliżył się czas jej porodu, okazało się, że w łonie jej były bliźnięta”. Rodzaju 38,24-27

 

 

 

 

Nikt jej nie potępia.
Juda mówi, że jest sprawiedliwsza niż on.
Rodzą się dzieci, owoc związku byłej synowej i byłego teścia, z których jedno jest pradziadem Jezusa.

 

Dziwne zachowanie, a może rozumienie wielu problemów poruszanych w tekście Pisma jest dzisiaj wkodowane nam przez nauczanie cenzurujące trudne problemy, naginające sprawiedliwość Boga do ludzkiej, którą narzucają kościołowi Jezusa tak zwani „ojcowie kościoła”, nauczyciele Pisma, rabini (tak nie pomyliłam się tu, wiele grup chrześcijańskich, pojedynczych osób czerpie garściami z nie zawsze dobrych nauk rabinów, bo bazujących na Talmudzie nie Torze), księża, pastorzy, liderzy itd.

 

 

Wyłączanie własnego myślenia, spychanie przekonania, jakie mamy w niebyt, bo jest nieortodoksyjne, niepoprawne doktrynalnie niebezpieczne. Pcha człowieka w łapy ślepych przewodników, o których mowa w 15 rozdziale Ewangelii Mateusza.

 

 

Rachab i Rut.

 

 

Kolejne imiona w rodowodzie Jezusa są równie ciekawe jak te już wymienione.
Rachab – prostytutka z Jerycha. To czy parała się najstarszym zawodem z własnej woli, czy nie pozostaje tajemnicą. Obstawiałabym jednak, że to rodzina ją wyznaczyła do takiego zarabiania i poprawy losu krewnych. Takie rzeczy jak oddawanie jednego dziecka nierządowi, by podreperować budżet rodziny, miały miejsce wcześniej w historii i mają do dzisiaj. Syn Rachab i Izraelity Booza poślubia z kolei Moabitkę Rut.

Moabici to lud wywodzący się z owocu kazirodztwa Lota ze starszą córką.

 

 

 

Pastuch królem.

 

 

Z takiej rodziny pochodzi Dawid, pastuch, potomek prostytutki i Moabitki, nieślubnego dziecka — do niedawna powiedziano by bękarta — teścia i synowej.

Niezła rodzinka i kandydat na króla!

Do tego człowiek, o którym Bóg powie, że jest według jego serca.
Dawid nawywijał tyle, że przebił chyba wszystkich przodków razem wziętych. Ma na swoim koncie między innymi nabranie sobie żon ile się dało, przymknięcie oka na gwałt na córce, morderstwo i cudzołóstwo.

 

Oni wszyscy są jednak przodkami Jezusa a pomimo syfu, w jakim czasem żyli z dzisiejszej perspektywy, muszę ich nazwać bohaterami wiary – to znaczy takimi, którzy gdy już uwierzyli Bogu to trwali w tym do końca, niezależnie od okoliczności.
Ich dojście do takiego zaufania Stwórcy nie przyszło im ani szybko, ani łatwo.
Po drodze nie raz padali nosem w błoto i zaliczali glebę.

 

Mieli jedną cechę łączącą ich – gdy już stawali przed Bogiem albo trzeba było osądzić samego siebie, robi to do bólu szczerze i bez wybielania.

 

Widząc tę rodzinę bez religijnych różowych okularów, rozumiem lepiej, że nawet przez genealogię Bóg pokazuje mi, że tą drogą da się iść, nawet gdy się pochodzi z miejsca czy rodziny, z których nie zawsze da się być dumnym.
Jezus wie, jak to jest, Jego rodzina też nie była kryształowa.
Niczym Go nie zaskoczymy.

 

Beata

 

 

2 komentarze

Zostaw komentarz