Porozmawiajmy o kapłanach.

Porozmawiajmy o kapłanach. To trudny temat, patrząc na to, co Biblia mówi o kapłanach. Nim jednak przejdę dalej moim zwyczajem, zacytuję słownik. Chcemy czy nie, ale słowa mają swoje podstawowe znaczenie, niezależne od naszej ich indywidualnej interpretacji.

 

Za SJP PWN

 

 

kapłan
– osoba wykonująca czynności kultowe w którejś z religii pierwotnych lub politeistycznych;
– w Kościołach chrześcijańskich: duchowny mający święcenia uprawniające do odprawiania nabożeństw i udzielania sakramentów;
– przen. osoba oddana jakiejś idei lub sprawie.

 

 

By dobrze zrozumieć kim jest kapłan, trzeba sięgnąć także do innych słów.

 

 

kler
– ogół duchownych chrześcijańskich.

 

 

Duchowny to tyle, co osobnik oddzielony do służby Bogu jako kapłan lub zakonnik.
Krótko mówiąc, kapłan to człowiek mający dostęp do Boga mogący odprawiać religijne czynności jak składanie ofiar w Starym Testamencie czy nabożeństw dzisiaj, a w niektórych kościołach udzielaniu sakramentów. To specjalne upoważnienie jest nazywane „święceniami kapłańskimi”.
W Kościele Rzymsko Katolickim to jeden z sakramentów. Ekskluzywny — bo dostępny tylko wybrańcom.
Nie będę tu rozpisywać się o tej wersji kapłaństwa, ale jeżeli jesteście ciekawi o co chodzi i z czym to ugryźć, zerknijcie do Katechizmu Kościoła Katolickiego artykuł VI.
Pojawia się w nim słowo, które jest odpowiednikiem „święceń” w protestantyzmie – ordynacja. Na potrzeby tego artykułu przeprosiłam się z moim zakurzonym i dawno nieużywanym słownikiem łacińsko–polskim, bo jest tu kilka perełek, takich chochlików w szczegółach, które pokazują, jak daleko odbiega od biblijnego nasze myślenie, akceptując pewne zwyczaje.
Podstawowe słowo w tym wypadku to:

 

 

ordinatio, -onis
– zarządzenie, rozporządzenie, urządzenie, ustanowienie, ustalenie;
– rozdzielenie urzędów, rozporządzenie cesarskie;
– święcenie diakonów na kapłanów, udzielenie sakramentu kapłaństwa.

 

 

Teraz słowo związane z ordynacją w kościołach, czyli:

 

 

ordynator, -oris
– ten, kto porządkuje;
– ten, kto udziela święceń.

 

 

Nic złego nie ma w porządkowaniu, a nawet pewnego rodzaju ordynacji/wyświęcaniu ludzi w kościele do pełnienia określonych zadań. Robili tak w Nowym Testamencie uczniowie na przykład w Efezjan 4,11-13.

 

 

„I On ustanowił jednych apostołami, innych prorokami, innych ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami dla przysposobienia świętych do wykonywania posługi, celem budowania Ciała Chrystusowego, aż dojdziemy wszyscy razem do jedności wiary i pełnego poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa”.

 

 

 

Nikt z ludzi tu na ziemi ich nie wyznaczał i nie decydował, jaką mają pełnić funkcję w kościele. To sam człowiek musi rozpoznać swoje powołanie i zacząć je realizować.

 

Pasterz to osoba, która realnie troszczy się o ludzi/owce.

Taki ktoś chodzi za tymi, którzy gdzieś znikają, odwiedza tych, którzy mają doła i pomaga stanąć znowu na nogach – tych duchowych i fizycznych.
Chociaż po łacinie pasterz to pastor to niewielu znam ordynowanych pastorów, czy księży, którzy też ten tytuł noszą (duszpasterz), a zawracaliby sobie głowę łażeniem za pojedynczymi owcami. Zwykle znają tylko te z najbliższego otoczenia, najbardziej aktywne lub robiące szum wkoło siebie.

Bycie pasterzem wybranym do tego zadania w kościele przez Boga oznacza, że nie dostajesz więcej owiec do doglądania, niż jesteś w stanie poznać, mieć na oku i poświęcić im czas.

 

Nauczyciel w kościele Jezusa Chrystusa to nie ten, który staje za kazalnicą i wygłasza kazanie. Do tego też powołuje Bóg i możesz być nauczycielem według bożego powołania a nigdy nie stanąć za kazalnicą.
Do nauczania nie jest się powołanym dzięki skończonym studiom teologicznym. One czasem pomagają, ale czasem szkodzą. Zrozumienie Bożych praw nie przychodzi wraz ze zdaniem jakiegoś egzaminu.
Jeżeli czytasz od jakiegoś czasu Podkop czy Kwadrans to wiesz, że kładę spory nacisk, by dążyć do poznawania faktów, historii, badania znaczenia słów związanych z Biblią, by lepiej zrozumieć jej treść. To moim zdaniem powinien robić każdy, kto chce poznać lepiej Boże drogi, jednak nie zrobi to z nikogo nauczyciela słowa. Zwykle taki ktoś ma to, tę potrzebę zgłębiania, sprawdzania faktów, mniejszą lub większą wiedzę, ale przede wszystkim potrafi tak uczyć o Bogu, Jego Prawie, tym czym jest wąska droga, którą ma iść uczeń Jezusa, że to trafia do ucznia.
Nauczyciel według bożego powołania to niestety czasochłonna służba, bo uczniowie mają zwykle 100 pytań na minutę, a każdy z nich uważa, że jego problem jest priorytetowy do roztrząśnięcia z nauczycielem.
Ten, kto jest nauczycielem w kościele Jezusa Chrystusa z Bożego powołania, ma zwykle mało czasu i cierpliwość na wyczerpaniu 😉

 

Ewangelista nie musi jeździć po świecie, ale ten, którego Bóg powoła, jest zwykle takim osobnikiem, który każdą rozmowę potrafi tak poprowadzić by zeszła na Jezusa, zbawienie, Boga, potrzebę wybaczenia grzechu, zmiany życia. Widziałam tylko kilka razy takich ludzi w akcji i powiem wam, że robi to wrażenie. Ludzie nie zawsze się z nimi zgadzają, ale nawet gdy nie chcą przyjąć tego co słyszeli jako prawdę, to trochę trwa nim ziarno, które ewangelista w nich zasiał wyrwą i zapomną.

 

Apostołowie to ci, którzy potrafią zbierać rozproszone owce, zgarnąć w stadko i stworzyć z nich wspólnotę. Nie siedzą w jednym miejscu, zostając liderem takiej społeczności, ale idą dalej. Doglądają jednak tych swoich stadek cały czas.

 

Apostołowie byli w Nowym Testamencie a było ich sporo więcej niż 12. Byli później a są i będą tak jak nauczyciele, pasterze, ewangeliści i prorocy do końca. Tak sobie wymyślił to Bóg nie my.
Może istnienie tych ludzi ordynowanych przez Boga, do doglądania Jego ludzi, nie pasuje hierarchii tej czy innej denominacji, burzy wypracowany przez stulecia porządek kościelny, nie zmienia to jednak w niczym tego, jak funkcjonuje Kościół, który jest Ciałem Jezusa, gdzie On i tylko On jest głową.

 

Nikt z nich nie jest jednak kapłanem zgodnie ze słownikową definicją tego słowa.
Kult i nabożeństwo – to słowa klucze do funkcji i obowiązku kapłana.
Znowu sięgnę do słownika. Słowo nabożeństwo tak powszechne w każdym odłamie chrześcijaństwa ma też swoje podstawowe znaczenie. Chociaż czasem rozumiemy je inaczej, to jednak jest czym jest, a nie naszym wyobrażeniem.

 

nabożeństwo
– obrzęd religijny ujęty w normy liturgiczne

 

liturgia
– w chrześcijaństwie: ogół obrzędów i ceremonii kościelnych

 

obrzęd
– utrwalone w tradycji, często określone przepisami, czynności i praktyki o znaczeniu symbolicznym, towarzyszące jakiejś uroczystości

 

 

Nabożeństwo jako obrzęd budzi we mnie niesmak. Tak mam i nic na to nie poradzę a wszystko przez znaczenie tego słowa.

 

 

obrzęd
– utrwalone w tradycji, często określone przepisami, czynności i praktyki o znaczeniu symbolicznym, towarzyszące jakiejś uroczystości

 

 

Tradycja nie jest zła, ubarwia życie, ale nie może stać się prawem.
Symbolika pełni tę samą funkcję ubarwiającą życie, a często upraszczającą zrozumienie czegoś. Nie może jednak stać się obowiązkowym elementem kontaktu z Bogiem, sposobu modlitwy itp.

 

Nie ma lepszych i gorszych sposobów uwielbiania Boga, śpiewania mu. Jedni robili to z namaszczeniem, uroczyście w świątyni a pewien król w prostej lnianej koszuli podskakując przed Arką Przymierza na oczach poddanych. Efod lniany, jaki Dawid miał na sobie, można by nazwać dzisiaj prostą koszulą, a nawet jak się ktoś uprze to bielizną. Było to w każdym razie ubranie, którego nie powinien nosić król, zwłaszcza podczas takiej uroczystości) podskakując przed Arką Przymierza na oczach poddanych.

 

O ile ordynowanie i porządek pewnych działań nazywanych zwykle służbami w kościele jest poza naszą ludzką decyzją, to z byciem kapłanem jest inna sprawa.
Bycie kapłanem, czyli osobnikiem mogącym prowadzić nabożeństwa i wszystko, co ma związek z tak zwanym kultem, jest obowiązkiem każdego ucznia Jezusa.

 

 

kult
– «cześć religijna oddawana Bogu, bóstwom, świętym osobom lub rzeczom»
– «ogół czynności i obrzędów religijnych będących zewnętrznymi przejawami tej czci»
– «szacunek i uwielbienie okazywane komuś lub czemuś»

 

 

Powszechne kapłaństwo wierzących w nowym Testamencie jest przecież oczywiste, jasno i wyraźnie może to każdy przeczytać w 1 Piotra 2,5-10 i Apokalipsie 4,1-6

 

 

 

„I wy sami jako kamienie żywe budujcie się w dom duchowy, w kapłaństwo święte, aby składać duchowe ofiary przyjemne Bogu przez Jezusa Chrystusa. Dlatego to powiedziane jest w Piśmie: Oto kładę na Syjonie kamień węgielny, wybrany, kosztowny, A kto weń wierzy, nie zawiedzie się. Dla was, którzy wierzycie, jest on rzeczą cenną; dla niewierzących zaś kamień ten, którym wzgardzili budowniczowie, pozostał kamieniem węgielnym, ale też kamieniem, o który się potkną, i skałą zgorszenia; ci, którzy nie wierzą Słowu, potykają się oni, na co zresztą są przeznaczeni. Ale wy jesteście rodem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem nabytym, abyście rozgłaszali cnoty tego, który was powołał z ciemności do cudownej swojej światłości; wy, którzy niegdyś byliście nie ludem, teraz jesteście ludem Bożym, dla was niegdyś nie było zmiłowania, ale teraz zmiłowania dostąpiliście.”

 

 

„Łaska wam i pokój od tego, który jest i który był, i który ma przyjść, i od siedmiu duchów, które są przed jego tronem, i od Jezusa Chrystusa, który jest świadkiem wiernym, pierworodnym z umarłych i władcą nad królami ziemskimi. Jemu, który miłuje nas i który wyzwolił nas z grzechów naszych przez krew swoją, i uczynił nas rodem królewskim, kapłanami Boga i Ojca swojego, niech będzie chwała i moc na wieki wieków. Amen.”

 

 

Tylko nowy rodzaj kapłana mógł funkcjonować po zmartwychwstaniu Jezusa. Nie było już starotestamentowego wybrania do służby w świątyni z racji urodzenia. Jak pamiętacie tam tylko potomkowie Aarona mogli to robić. Nie ma już specjalnych ludzi wybranych do służby wkoło kultu, ofiar itp. jak kiedyś lewici. Nawet świątyni nie ma.

 

Każdy człowiek narodzony na nowo, uczeń Jezusa staje się kapłanem Boga i jest zobowiązany do czegoś, co w mowie kościelnej nazywa się „sprawowaniem kultu”.
Nie ważne ile masz lat, jakiej jesteś płci, rasy, zawodu, jaki jest twój stan majątkowy, gdzie mieszkasz, teraz jak przystało na kapłana Boga masz oddawać Mu cześć, okazywać szacunek. To nie jest jakaś pusta formułka.
Wszystko, co robimy, mówimy, jak działamy, czego zaniechamy, pragniemy, świadczy o tym czy szanujemy Boga.
To trudne, ale nie niemożliwe, by być tu bez zarzutu. Nie będzie idealnie nigdy – jesteśmy tylko ludźmi. Wiecie co jest tu pocieszające, jesteśmy cały czas na statusie „uczeń”, a nie „mistrz”.
Jako uczeń możemy podejść do Mistrza i powiedzieć: Dałem plamę, pokaż mi jak tego uniknąć następnym razem, gdzie jest mój słaby punkt, że znowu nawalam w tej sprawie.
Nie zwalnia to jednak nas w tym, by wkładać maksimum z siebie, w bycie najlepszym kapłanem Boga, jakim możemy.

 

Tytuł tego artykułu brzmi „Porozmawiajmy o kapłanach”. Na razie jest to tylko moja wypowiedz. Czy zmieni się w rozmowę, decydujecie wy, zostawiając komentarze, udostępniając ten tekst znajomym, których temat porusza, ciekawi a może wprawia w zakłopotanie.
Jak daleko dotrą teksty Kwadransa także decydujecie wy.

 

Beata

 

 

2 komentarze

  • Adam_k 24 marca 2018 at 12:48

    Chyba jeszcze brakło w Twoim tekście opisu funkcji proroka?

    A tak ogólnie, to zgadzam się z Twoją definicją kapłaństwa. Biblia mówi to jasno. I choć jestem katolikiem (nie lubię tego zaszufladkowania, normalnie określam się jako po prostu chrześcijanin, ale tym razem zrobię wyjątek), to zawsze gdy słyszę określenie kapłan, w odniesieniu do księdza, jako osoby włącznie uprawnionej do tego „tytułu”, to czuję zgrzyt. I o dziwo w kościele katolickim też często się podkreśla, że jako wierzący jesteśmy ludem kapłańskim, prorockim i królewskim. Nie wiem więc skąd się wzięła ta dziwna definicja określająca kapłana jako księdza. Dla mnie ksiądz powinien być określany jako duchowny. I tu mam swoją definicję duchownego – osoba, która ma się zajmować pomocą duchową w większym stopniu niż przeciętny inny człowiek (bo ma na to dużo więcej czasu i możliwości niż inni).

    Mnie zastanawia jedno – kwestia zgromadzenia, eucharystii, wspólnego łamania chleba wierzących (czy jak kto chce nazwać). Dla mnie istotna, bo doświadczyłem w niej żywego Boga. Kto ją sprawował w pierwotnym Kościele? Był to zawsze jakiś „starszy”, czy nie miało to wtedy znaczenia? Dziś chyba nie sposób to stwierdzić…

    • Podkop 25 marca 2018 at 12:29

      To tekst o kapłanach, nie o prorokach. To dwie różne funkcje/służby w kościele.

      Rozumiem dlaczego nie chcesz być zaszufladkowany. Jednak przynależność do tej czy innej denominacji to coś więcej niż łatka przyklejana człowiekowi. Stając się członkiem jakiegoś kościoła/wspólnoty zgadasz się z panującą tam doktryną, dogmatami i wewnętrznym prawem danej grupy. Czasem jest to zgoda ograniczona, warunkowa, ale nie zawsze. Dotyczy ona tak tego co jednostka jest w stanie zaakceptować a co nie, ale i tego na ile grupa pozwala jednostce na indywidualną interpretację doktryny i zachowań.
      W przypadku kościoła rzymsko-katolickiego pole manewru dla tych indywidualnych interpretacji jest maleńkie.

      O tym skąd w kościele katolickim funkcja księdza/kapłana pisałam w artykule. Przeczytaj artykuły KKK 1534 do 1589.
      Duchowny w twoim rozumieniu to raczej katecheta, osoba zakonna.

      Przez kapłaństwo wchodzimy w katolickie rozumienie eucharystii, pojęcie sakramentu, transsubstancjacji. i źródło różnic w ich pojmowaniu w innych denominacjach.

      Odpowiedź na pytanie o pamiątkę/eucharystię znajdziesz sięgając do korzeni – do Paschy. Mam tu na myśli jej genezę.
      Pamiątka w pierwszym kościele nie była jeszcze rytuałem.
      Słowa „Trwali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwie.” z Dziejów 2,42 nie mówią tu ani o obecności apostołów, ani starszych.

      Poruszyłeś temat, który jest tak obszerny, że wymaga osobnego artykułu niż odpowiedź w komentarzu.

Zostaw komentarz