Przyjdź królestwo Twoje – to kolejne zdanie w modlitwie, której uczył Jezus.
Królestwo, nam ludziom żyjącym w XXI wieku kojarzy się raczej z bajką, legendą, czasem dniami rycerzy, zamków, turniejami. Co prawda, mamy dzisiaj jeszcze kilka monarchii w Europie, ale koronowane głowy są tam trochę kwiatkiem do kożucha. Nie mają praktycznie realnej władzy, a rolę autorytetów moralnych też tracą w zaskakująco szybkim tempie.
Jedyny wyjątek to obciążona potrójną koroną głowa papieża, który ma w swoim ręku władzę praktycznie absolutną. Tak – musi się liczyć z układami, wpływami, ale to jak ją rozegra to już zależy od jego zdolności i sprytu. Możliwości ma ogromne tyle, że jego państwo małe terytorialnie za to bogate nie jest normalnym tworem, w którym mieszkają normalni ludzie, żyją rodziny, dorastają dzieci. Jego poddani nad sumieniami, których panuje są mieszkańcami innych państw, wobec których winni lojalność.
To przecież normalne, że władca wymaga lojalności od poddanych.
Bez niej siłą nie porządzi za długo. By mieć władzę trzeba mieć lojalnych i wiernych poddanych, gotowych żyć tak jak tego oczekuje ich pan, król, rząd, premier, dyktator, który staje się – czy to nazwiemy po imieniu czy nie – panem sumień i działań ludzi, nad którymi ma władzę.
To ten pan wszczepia poddanym przez indoktrynacje, wychowanie lub ich świadomy wybór ideologię, którą będą się kierować, kształtuje całościowo ich światopogląd. Królestwa, państwa, imperia zaś funkcjonują zgodnie z nim.
Zgodnie z tym wszystkim co dotyczy władzy, królestwo, w którym rządzi, ustanawia prawo i egzekwuje je Bóg, w którym to On jest królem i panem poddanych musi funkcjonować zgodnie z Jego zasadami, prawem, ideologią.
Przez wieki różni samozwańczy głosiciele i budowniczowie Królestwa Boga na ziemi nieśli mieczem, siłą, torturami, coś co nazywali szerzeniem Ewangelii. Gromadzili w swoim ręku władzę, bogactwo i nakładali na ludzi prawa nie do uniesienia w imię przybliżenia tego niebieskiego Królestwa.
Klepali po kilka razy dziennie „Przyjdź królestwo Twoje” kompletnie nie zastanawiając się dlaczego Jezus powiedział
J 18,36 „Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd”.
Łk 22,18 „albowiem powiadam wam: odtąd nie będę już pił z owocu winnego krzewu, aż przyjdzie królestwo Boże.”
Ono dopiero przyjdzie, kiedyś, wraz z powrotem Jezusa i to wtedy zapanuje na ziemi znowu pokój, ustanie przelew krwi, zadawanie cierpienia i niszczenie stworzenia.
To wtedy i dopiero wtedy takie widoki będą powszechne:
Iz 11,6-8 „Wtedy wilk zamieszka wraz z barankiem, pantera z koźlęciem razem leżeć będą,
cielę i lew paść się będą społem i mały chłopiec będzie je poganiał.
Krowa i niedźwiedzica przestawać będą przyjaźnie, młode ich razem będą legały. Lew też jak wół będzie jadał słomę. Niemowlę igrać będzie na norze kobry, dziecko włoży swą rękę do kryjówki żmii.”
Z tym przyjściem Królestwa Boga jest jednak pewien haczyk.
Poza tym, że kiedyś Król wróci do stworzenia i zapanuje na nowo Jego Prawo a to będzie z fanfarami – w końcu tak ogłasza się powrót Pana, to jest jeszcze jedno przyjście owego Królestwa z jego prawem i mocą. O takim niedostrzegalnym przyjściu i odzyskiwaniu terenu przez Królestwo Boga mówi Jezus w 11 rozdziale Ewangelii Łukasza.
W końcu przecież
Ps 24,1 „Pańska jest ziemia i to, co ją napełnia, Świat i ci, którzy na nim mieszkają”
Nie chodzi więc tu o teren do zajęcia a o przywrócenie Jego Prawa, zasad, moralności,zapanowanie nad sumieniem i duchem stworzenia, a nie materią.
Tak to wszystko już funkcjonuje, że to duch daje życie nie materia. To ducha jest trudno pokonać, nie materię. Królestwo boże to nie sprawa słów, kasy czy wielkich akcji.
Łk 9,2 „I wysłał ich, aby głosili królestwo Boże i uzdrawiali chorych.”
Łk 10,9 „uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: Przybliżyło się do was królestwo Boże.”
Łk 11,20” A jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was królestwo Boże.”
Ono się rozprzestrzenia mało spektakularnie, ale jest to proces nieodwracalny.
Mt 13,33 „Powiedział im inną przypowieść: Królestwo niebieskie podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż się wszystko zakwasiło.”
Z jednej strony mamy prośbę do Boga, by Królestwo przyszło, Jezusa mówiącego „Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie.”.
Z drugiej strony mamy te wyraźne pierwsze znaki, że ono już tu jest.
Z tym Królestwem jest tak jak z ambasadami i ich pracownikami.
Są terytorium innego państwa niż na to wskazuje ich adres, podlegają prawu innemu niż sąsiedzi zza płotu, pensje płaci im ktoś z zagranicy. Zaatakowanie takiego dyplomaty czy pracownika ambasady, może skończyć się źle dla kraju, który go gości. Skoro uznaję za swojego Króla Boga to niejako jestem tu Jego pracownikiem, posłańcem, ambasadorem – jak kto woli.
Porównanie królestwa rozumianego tu jako zasady, prawo, moralność do zaczynu czy soli, którą mamy być (Słony odcinek tu), dobrze oddaje naszą rolę, jaką pełnimy tu i teraz.
Dlaczego tak uważam?
Cała ta modlitwa, na której mamy się wzorować mówi o tu i teraz, a nie kiedyś tam i coś tam. Cała dotyka nas jako społeczności, nie zaś jako wyizolowanych jednostek. Dochodzi więc do tego odpowiedzialność, jaką ponosimy za otoczenie podejmując takie a nie inne decyzje, działania, mówiąc pewne rzeczy lub przemilczając.
Nie tylko wielkie, ale i małe decyzje, a może nawet głównie one, bo są podejmowane prawie mechanicznie, świadczą o tym jacy jesteśmy tam głęboko w środku, gdy już się nie kontrolujemy, nie trzymamy za pysk i na krótkiej smyczy naszych temperamentów i pożądliwości.
Wszystko co robimy świadczy o tym kogo mamy za Pana, jakiemu władcy służymy, jaka filozofia jest naszym chlebem powszednim.
Nie chodzi tu tylko o to, by zawsze podejmować dobre decyzje, być niepotykającym się ideałem.
Przeciwnie, to jak zachowamy się po tym, gdy zdarzy nam się zaliczyć glebę, poniesie nas gniew czy z głupoty kogoś skrzywdzimy, bardzo mocno mówi o nas i naszym Panu.
Mamy przecież Pana – tak twierdzi każdy, kto uznaje Jezusa za swojego nauczyciela.
Zauważyliście, że o ile odpowiadam za siebie przed Bogiem, to jednak wszystko co robię, w opinii otoczenia przykleja niejako etykietki całej reszcie ludzi uznających, że słowa Jezusa to nie brednie, a On sam to ktoś więcej niż tylko nauczyciel?
Przez drobne decyzje, zachowanie w życiu codziennym, reakcje na ploty w pracy czy przygotowanie do sesji, mocniej głosimy nauki Jezusa niż z kazalnic. Tak przychodzi Królestwo Boże między ludzi już teraz.
Beata
Dzięki za twojego bloga, Beata
Bardzo ciekawie i mądrze opisałaś czym jest i jak przychodzi Królestwo Boże