Listy starego diabła do młodego

The Screwtape Letters – C.S.Lewis, to książka dająca do myślenia, chociaż napisana lekko i z humorem. Jej autorem jest ten sam Lewis, który pokazał nam Narnie.
Kto nie zna Narnii?
Po ekranizacji książki, chyba większość z nas wie kim jest Aslan i dokąd prowadzą drzwi szafy 🙂

 

„Listy starego diabła do młodego”, to 31 listów napisanych przez stryja Krętacza, do młodego kusiciela Piołuna.

 

Stryjek radzi młodemu, niedoświadczonemu bratankowi, jak doprowadzić człowieka do podejmowania decyzji i działań, które doprowadza go do upadku, zatracenia się w własnych błędach i zamieszaniu. Lekkim językiem, podane rady starego doświadczonego Diabła, zmuszają do postawienia sobie wielu ważnych pytań.
Także tych o role i miejsce zła w świecie.

Mała próbka co znajduje się w listach:

 

„Dostrzegam, o co ci chodzi w tym, co mi donosisz o kierowaniu lekturą twego pacjenta i trosce, by dużo przestawał ze swym przyjacielem, materialistą. Lecz czy nie jesteś odrobinę naiwny?
Wygląda to bowiem tak, jak gdybyś przypuszczał, że argument jest skutecznym środkiem, aby go trzymać z dala od szponów Nieprzyjaciela. Mogłoby tak być, gdyby żył kilka wieków wcześniej. W tamtych bowiem czasach ludzie orientowali się jeszcze doskonale, czy jakaś rzecz jest udowodniona, czy nie; a jeśli coś było udowodnione, to rzeczywiście w tu wierzyli. Myślenie łączono wówczas jeszcze z czynem i z gotowością zmiany sposobu życia w zależności od wyniku przeprowadzonych rozumowań. Lecz dzięki prasie codziennej i innym podobnym środkom oddziaływania w znacznej mierze zmieniliśmy ten stan rzeczy. Twój pacjent już od wczesnej młodości przywykł do tuzina kłębiących mu się w głowie i sprzecznych z sobą teorii filozoficznych. Doktryny w jego pojęciu nie dzielą się w pierwszym rzędzie na „prawdziwe” lub
„fałszywe”, lecz na „akademickie” lub „praktyczne” ,”przeżyte” lub „współczesne”,
”konwencjonalne” lub „bezwzględne”. Żargon, nie argument jest twoim najlepszym
sprzymierzeńcem w utrzymaniu go z dala od Kościoła. Nie trać czasu na przekonywanie go, że
materializm jest prawdziwy! Zapewniaj go, że jest silny, nieugięty, odważny – że jest filozofią
przyszłości. Te rzeczy bowiem są dla niego istotne.
Kłopot z argumentowaniem polega na tym, że cała walka przenosi się wówczas na własny teren Nieprzyjaciela. On również potrafi przytaczać argumenty, natomiast w propagandzie naprawdę praktycznej, takiej, jaką ja sugeruję, okazał się w ciągu stuleci daleko mniej sprawny od Naszego Ojca z Otchłani. Przez sam akt argumentowania rozbudzasz u swego pacjenta zdolność rozumowania, a skoro raz zostanie rozbudzona, któż zdoła przewidzieć następstwa?

Nawet gdyby jakiś szczególny tok myśli pacjenta dało się w końcu obrócić na naszą korzyść, to staniesz przed faktem, że wzmocniłeś w tym pacjencie fatalny zwyczaj, zwracania uwagi na wnioski o charakterze ogólnym, a odwróciłeś jego uwagę od fali bezpośrednich doznań zmysłowych”

 

„Z tej racji jestem prawie zadowolony z wiadomości, że wciąż jeszcze chodzi do kościoła i
komunikuje. Wiem, że tkwią w tym niebezpieczeństwa; ale każda inna rzecz jest lepsza niż ta, by miał zdać sobie sprawę z tego, jak dalece zerwał z pierwszym okresem swego chrześcijańskiego życia. Póki zachowuje zewnętrzne obyczaje chrześcijanina, można nim jeszcze tak pokierować, by uważał się za człowieka, który wprawdzie poznał kilku nowych przyjaciół, lecz jego stan duchowy jest niemal taki sam, jak przed sześciu tygodniami. A dopóki myśli on w ten sposób, nie potrzebujemy walczyć w nim z wyraźną skruchą z powodu konkretnego, w pełni uznanego grzechu, lecz jedynie z nieuchwytnym, choć pełnym niepokoju uczuciem, że ostatnio nie postępował całkiem dobrze.”

 

„Aby uprzedzić strategię Nieprzyjaciela, trzeba rozważyć Jego zamiary. Nieprzyjaciel pragnie
doprowadzić człowieka do takiego stanu umysłu, w którym mógłby on zaprojektować
najwspanialszą katedrę świata i zdawać sobie sprawę z tego, że jest ona najwspanialsza, i cieszyć się tym faktem, nie odczuwając jednak z tego powodu większego (ani mniejszego), ani innego zadowolenia niż to, jakie odczuwałby, gdyby tego dokonał kto inny. Nieprzyjaciel chce w końcu, by człowiek był tak dalece wolny od wszelkiej stronniczości na swoją korzyść, iżby mógł cieszyć się własnymi talentami tak szczerze i pogodnie, jak talentami swego bliźniego lub wschodem słońca, słoniem czy wodospadem. Na dalszą metę chce On, by każdy człowiek był zdolny uznać wszelkie stworzenia (nawet siebie samego), za coś wspaniałego i doskonałego. Pragnie On zabić czym prędzej ich zwierzęcą miłość własną; lecz obawiam się, że w Swej polityce długofalowej pragnie On ożywić w nich, nowy rodzaj miłości własnej – dobroczynność i uczucie wdzięczności dla wszystkich, włączając w to także samych siebie. Z chwilą gdy się naprawdę nauczą kochać swych bliźnich jak siebie samych, wolno im będzie kochać siebie jak swych bliźnich. Albowiem nie możemy nigdy zapominać o tym, co jest najbardziej odpychającym i niewytłumaczalnym rysem Nieprzyjaciela; On rzeczywiście kocha te stworzone przez Siebie bezwłose dwunożne istoty i to, co odejmuje jedną ręką, zawsze oddaje im drugą”

 

Książkę kupicie w empiku. Warto wydać te 25 złotych na nią, zamiast np. nie na pizzę 😉

 

Listy starego diab³a_oklejka

Brak komentarzy

Zostaw komentarz