Elementarz to nowy cykl na Kwadransie. W zasadzie mógłby on równie dobrze nazywać się remanent ze względu na rolę, jaką ma spełnić dla mnie.
Gdy coś działa długo, pewne rzeczy zaczynają się dziać mechanicznie. Może to dotyczyć działań, może rozumienia spraw a może wiary, obrazu Boga, jaki mamy.
Jeszcze innym słowem mogłabym nazwać ten cykl – przegląd.
Przegląd tego, jak dzisiaj po tych ponad dwóch dekadach, gdy staram się iść drogą, jaką wskazuje mi mój Nauczyciel, Jezus z Nazaretu, rozumiem Jego słowa.
Wolę jednak zostać przy słowie elementarz ze względu na to jego znaczenie: „rzecz podstawowa, zasadnicza” jak podaje słownik języka polskiego.
To o podstawy mi teraz chodzi, o sprawy najważniejsze, na których buduję swoje rozumienie tego, jakim mam być człowiekiem skoro nazywam siebie chrześcijanką, jak mam postępować i jak to robił mój Mistrz.
Pewnie zastanawiasz się, dlaczego chcę jeszcze raz rozbierać na drobne to, co powinnam dawno wiedzieć. Zwykle kryzysy w życiu zmuszają nas do przyjrzenia się sobie, wartościom, jakie wyznajemy, priorytetom, jakie mamy, celom, do których dążymy.
Kryzysy są różne, ale łączy je jedno – pojawia się moment, w którym zastanawia się człowiek: Co nie zadziałało i dlaczego?
Być może wszystko idzie w dobrym kierunku, tylko moje wyobrażenie o tym jak sprawy mają się toczyć, powoduje niepokój, stracenie z oczu prawdziwego celu, dlaczego żyję tu i teraz?
Zadaję sobie obydwa pytania.
Ostatnie dwa lata były trudne. Pogrzeby i śmierć zdecydowanie je zdominowały. Było ich sporo.
Zmarły cztery osoby z mojej rodziny, w tym mój Tata. Kolejne cztery, które odeszły to ważne dla mnie osoby, które miały w jakimś momencie mojego życia wpływ na to, co robię, jak postrzegam świat i kim jestem. Poza tymi było jeszcze kilka śmierci, które mnie poruszyły, dały do myślenia, przerwały coś.
Życie w zasadzie od pierwszego oddechu jest odliczaniem uderzeń serca i oddechów do tego ostatniego – tak po prostu jest. Czy jednak taka kumulacja, wręcz wymieranie wkoło bliskich mi osób jest normalna?
Pewnie tak, ale czasem ciężko się w tym odnaleźć.
Do tego doszły choroby, które zmusiły mnie do przeorganizowania życia. Łatwiej ogarnąć nawet trudne doświadczenia, gdy dotyczą tylko nas, gdy jednak spotykają także bliską osobę, przychodzi moment, że trzeba się zatrzymać, by nie upaść, nie pogubić się.
Powiem, co teraz zrobię.
Wezmę Ewangelie Mateusza, jako podstawę i fragment po fragmencie przerobie w podobny sposób jak zrobiłam to z Modlitwą Pańską w cyklu „Ojcze nasz”.
Wtedy cały cyk zamknął się w 9 tekstach. Tym razem potrwa to zdecydowanie dłużej.
W zasadzie, jako pierwszy tekst elementarza można potraktować ostatni artykuł o odpowiedzialności i jej granicach.
Następne, jakie opublikuję, będą o ważności pewnych słów i o tym, jak i gdzie w praktyce rodzi się wiara, o przykazaniu, które jest najważniejsze.
Moje rozważania będę publikować na Kwadransie, chcę jednak zachęcić Cię, byś robił je razem ze mną, spisując swoje wnioski w jakimś notesie, zeszycie. To będzie tylko dla Ciebie, chyba że zdecydujesz się podzielić nimi z kimś. Jeżeli zrobisz to tu w komentarzu lub pisząc do mnie maila, dasz mi znak, że nie tylko ja odkrywam i uczę się podstaw od nowa.
Od jakiegoś czasu tłuką mi się po głowie te zdania z Jana 6;44 i 14;6.
„Nikt nie może przyjść do mnie, jeśli go nie pociągnie mój Ojciec, który mnie posłał”.
„Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca jak tylko przeze mnie”.
Gdy nachodzą kogoś pytania, czy jest Bóg, jaki jest, jak go znaleźć, jak żyć, by iść drogą, którą On wyznaczył, uważam, że jest to znak owego pociągnięcia człowieka do siebie przez Boga.
Czujesz takie pociągnięcie?
Być może czas zacząć swój elementarz.
Beata
Brak komentarzy